- Polityka nie jest bagnem, ale jednym z narzędzi do czynienia dobra - mówił na spotkaniu w Gdańsku.
Na początku przyszłego roku zostaną ogłoszone wybory mające wyłonić spośród nas przyszłego prezydenta Polski. Chcę w nich kandydować - ogłosił w niedzielę w Gdańsku Szymon Hołownia.
- Chcę Polski rozmawiającej, w której atrybutem przywódców nie jest tylko mównica, ale stół, przy którym rozmawiamy - przedstawiał swoją wizję polityki publicysta, pisarz i dziennikarz, który ogłosił oficjalnie swoje wejście do polityki.
Zapowiedział też, że jednym z podstawowych elementów jego programu jest przyjazny rozdział Kościoła od państwa. Zdaniem Hołowni nie jest w stanie dokonać tego polityk wywodzący się z partii. Podkreślał, że jego zdaniem najważniejszym zadaniem prezydenta jest stworzenie takiej przestrzeni politycznej, w której znajdą swoje miejsce zarówno wyborcy prawicy, centrum i lewicy.
Podkreślił, że nie jest kandydatem żadnej z partii, chce natomiast zbudować struktury oparte o wolontariuszy i ekspertów, którzy chcą budować Polskę solidarną z prezydentem reprezentującym cały naród, a nie interesy partyjne. Na pytanie o finansowanie kampanii odpowiedział, że na ten moment działania finansuje z własnych pieniędzy.
Według najnowszego sondażu Calin Georgescu może obecnie liczyć na poparcie na poziomie ok. 50 proc.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Obiecał zakończenie "inwazji na granicy" i zakończenie wojen.
Ale Kościół ma prawo istnieć, mieć poglądy i jasno je komunikować.