„Brońcie krzyża” - wołał kiedyś Jan Paweł II. To smutne, ale dziś chyba trzeba go też bronić przed jego rzekomymi obrońcami.
Pewien znany publicysta zwykł mawiać, iż niektórzy ludzie są tak gorliwi w wyznawaniu swojej wiary, że najchętniej udusiliby różańcem wszystkich swoich przeciwników. Niestety, relacja spod prezydenckiego pałacu pokazała, że nie jest daleki od prawdy. Krzyż, „święty nade wszystko”, krzyż, który trzeba „całować i pod nim uklękać”, stał się tam narzędziem walki politycznej. To bluźniercza profanacja.
Tak, bluźniercza profanacja. Bo przecież nie o wiarę w sporze o ten krzyż chodzi, ale formę pamięci po zmarłym tragicznie prezydencie. I o sprzeciw wobec prezydenta-elekta oraz jego partii. Mieszanie w to religii, głośne, demonstracyjne modlitwy, a zwłaszcza sugerowanie, że druga strona działa z podszeptu diabła (odmawianie głośno modlitwy będącej egzorcyzmem), na pewno nie mają nic wspólnego z prawdziwą Bożą bojaźnią. To instrumentalne traktowanie modlitwy i religijnych symboli. Niewiele różniące się od umieszczania na pasie posyłanych na niesprawiedliwą wojnę żołnierzy napisu „Gott mit uns”.
Wybrani w demokratycznych wyborach przedstawiciele naszego kraju mogą się podobać lub nie. Można się z nimi spierać właściwie o wszystko. Także inspirując się swoją wiarą. Wierzący powinien to jednak robić na swój własny rachunek. Nie może używać argumentu, że ma rację, bo po jego stronie jest Bóg. Przede wszystkim zaś nie może mówić, że jego przeciwnik działa z podszeptu diabła.
Czy ci, którzy zainspirowali całe zajście uderzą się w piersi? Wątpię. Pewnie będą święcie przekonani, że rzeczywiście są obrońcami wiary. Zwłaszcza jeśli zajście stanie się pożywką do wystąpień prawdziwych wrogów Kościoła. Niestety, zbyt wielu polskich katolików w dobrej wierze nie tyle inspiruje się Ewangelią, co szuka w Ewangelii poparcia dla swoich poglądów. To subtelna różnica, ale bardzo istotna.
Co teraz? Na profanację odpowiedzią powinno być nabożeństwo ekspiacyjne. Poza przeproszeniem Boga byłby to czytelny znak dla wszystkich, że Kościół nie zgadza się na instrumentalizację świętości. Nigdy i przez nikogo. A potem trzeba dołożyć starań, by krzyż naprawdę był obecny w naszej przestrzeni publicznej. Nie tylko fizycznie, ale duchowo „aby Imię Boże nie było obrażane w naszych sercach, w życiu rodzinnym czy społecznym”. Niech, jak chciał Jan Paweł II krzyż „przypomina nam o miłości Boga do człowieka, która w krzyżu znalazła swój najgłębszy wyraz”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.