W Paryżu odbyły się rozmowy tzw. „czwórki normandzkiej”. Przywódcy Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji dyskutowali o konflikcie w Donbasie. Zdaniem ukraińskiej opozycji, prezydent Zełeński nie przekroczył w ich czasie „czerwonych linii”.
Od kilku dni pod siedzibą prezydenta w Kijowie zaczęły gromadzić się tysiące osób, aby zaprotestować przeciwko „kapitulacji” Wołodymyra Zełeńskiego przed Putinem i donbaskimi separatystami. Jednak już po sobotnim spotkaniu „czwórki normandzkiej” w Paryżu, protestujący zaczęli rozchodzić się do domu. Uznali oni, że ukraiński przywódca na spotkaniu z Władimirem Putinem, Angelą Merkel i Emanuelem Macronem nie przekroczył „czerwonych linii”.
Kolejnego „majdanu” na razie nie będzie
Przed spotkaniem w Paryżu duże były obawy dotyczące ustępstw Wołodymyra Zełeńskiego względem prorosyjskich separatystów ze wschodniej Ukrainy. Według tzw. Formuły Stenmeiera, do ukraińskiej konstytucji miałby zostać wpisany specjalny, autonomiczny status Donbasu. Na terenach zajmowanych obecnie przez prorosyjskich separatystów miałyby się odbyć wybory. Ukraińska opozycja obawiała się, że zgoda na taki układ doprowadziła by de facto do zgody Kijowa na przejęcie kontroli nad Donbasem przez polityków kontrolowanych przez Moskwę.
Obawy przeciwników Zełeńskiego podsycała zgoda prezydenta Ukrainy na częściowe wycofanie się ukraińskich żołnierzy z linii frontu w Donbasie. Sytuacja stawała się o tyle napięta, że Ukraińcy znowu zaczęli wychodzić na ulicę. Ostatecznie, Wołodymyr Zełeński nie zgodził się na wybory w Donbasie przed wcześniejszym odzyskaniem przez Ukrainę kontroli nad swoją granicą. Taki efekt spotkania „czwórki normandzkiej” uspokoił protestujących w Kijowie. Widmo kolejnego „majdanu” zostało rozwiane.
Kontrowersje ze sprzedażą ziemi cudzoziemcom
Spotkanie w Paryżu było pierwszym poważnym testem Wołodymyra Zełeńskiego na arenie międzynarodowej. Ale ekipa prezydenta Ukrainy ma za sobą pierwsze wyboje w polityce wewnętrznej. Oprócz zakończenia konfliktu w Donbasie Zełeński obiecywał też w kampanii reformy gospodarcze. Po wyborach nowy rząd pod wodzą Ołeksija Honczaruka wziął się ostro do pracy. Wprowadził on min. kontrowersyjną reformę kwestii handlu ziemią rolną.
Ukraina posiada jedne z najlepszych na świecie gruntów rolnych. Nic więc dziwnego, że kwestia ich sprzedaży budzi opory wśród Ukraińców. Przeciwnicy zmian obawiali się, że po wprowadzeniu wolnego rynku w tym obszarze, ukraińską ziemię zaczną wykupywać cudzoziemcy. Ostatecznie, w nowym prawie, które zezwala na swobodny obrót gruntami rolnymi już w przyszłym roku, obcokrajowcy będą mieli znacząco utrudniony dostęp do kupna ziemi na Ukrainie.
Ukraina na rozdrożu. Czy Kijów skieruje się w stronę Warszawy?
Mimo pewnych sukcesów w realizacji obietnic wyborczych, Wołodymyr Zełeński wciąż stoi przed trudnym zadaniem. Wydźwignięcie kraju z kryzysu gospodarczego i matni geopolitycznej nie będzie łatwe. Choć Ukraina od kilku lat notuje całkiem wysoki wzrost gospodarczy, to jednak poziom PKB na głowę Ukraińca wciąż sytuuje ten kraj w poziomie Filipin czy Maroka. Sytuacji nie ułatwia też międzynarodowe położenie Ukrainy. USA i UE mają dużo własnych problemów i tracą powoli zainteresowanie Kijowem. Z drugiej strony, Moskwa ani myśli zwracać Ukrainie Krymu czy zrezygnować z destabilizacji Donbasu.
W trudnej sytuacji rozwiązaniem wielu problemów Ukrainy okazuje się być Polska. Nasz kraj nie tylko otworzył się na ukraińskich imigrantów ekonomicznych, ale i stał się największym odbiorcą ukraińskiego eksportu. Deputowany Rady Najwyżej Ukrainy, Ołeksij Honczarenko, zaproponował nawet, że wobec wątpliwości względem NATO, jego kraj powinien zacieśniać współpracę z Polską i innymi krajami Europy Środkowo-Wschodniej. Prezydent Zełeński zdaje się rozumieć wagę relacji z naszym krajem, gdyż podejmuje pierwsze kroki, aby rozwiązać historyczne spory dzielące nasze kraje. Przykładem jest dopuszczenie polskich badaczy do prac archeologicznych na terenie byłego więzienia NKWD w Drohobyczu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.