Z ostrożnym optymizmem Kościół w Ziemi Świętej przyjął zapowiedź wznowienia izraelsko-palestyńskich negocjacji pokojowych.
Po 20 miesiącach napięć wywołanych izraelską ofensywą w Gazie przywódcy Palestyńczyków, po zorganizowanym w trybie błyskawicznym spotkaniu w Ramallah zdecydowali się przyjąć zaproszenie Stanów Zjednoczonych do podjęcia bezpośrednich rozmów pokojowych z Izraelem. Strony konfliktu zostały zaproszone do Waszyngtonu, gdzie 2 września mają zacząć się pierwsze od 2008 r. negocjacje. W spotkaniu obok izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu i prezydenta Autonomii Palestyńskiej, Mahmuda Abbasa weźmie udział także król Jordanii oraz premier Egiptu.
Jak podkreśla przełożony franciszkańskiej Kustodii Ziemi Świętej o. Pierbattista Pizzaballa o tym, czy negocjacje okażą się owocne zadecyduje nie tylko chęć współpracy, ale i gotowość pójścia na kompromis.
O. Pierbattista Pizzaballa: Mówiło się o tej możliwości już od jakiegoś czasu. Jednak jak zwykle gdy chodzi o podjęcie pokojowych rozmów nic nie jest pewne. Wiadomość została przyjęta z dość dużą ostrożnością, ponieważ wielokrotnie już podejmowano podobne próby, które ostatecznie do niczego nie doprowadziły. Pierwsze spotkanie, do którego dojdzie będzie ważne nie tyle ile chodzi o jakiś konkretny wynik, bo tego się zaraz nie osiągnie, ale po to by móc zrozumieć, jaki klimat panuje naprawdę między stronami konfliktu i czy są one otwarte na kompromis, bo właśnie kompromis będzie konieczny do tego, by doszło do wypracowania jakiegokolwiek porozumienia.
– Jakie przeszkody trzeba pokonać, by pokojowe negocjacje mogły zakończyć się sukcesem?
O. Pierbattista Pizzaballa: Największe trudności do pokonania są ciągle te same i powszechnie znane. Innymi słowy: kwestia uchodźców, budowa żydowskich osiedli, wyznaczenie granic obu państw i kwestia Jerozolimy. Te trudności stanowią właśnie przedmiot negocjacji. Oczywiście perspektywa stworzenia dwóch niezależnych państw jest najtrudniejszym celem do osiągnięcia. Pragnienie utworzenia dwóch krajów, w których żyją dwa narody jest. Trzeba jednak ustalić zasady i czas, w którym mogłoby do tego dojść. Problemem jest jednak kwestia Gazy - kontrolowanej przez radykalne ugrupowanie palestyńskie Hamas oraz poważnych podziałów istniejących w samych władzach Autonomii Palestyńskiej. Jest to problem, który na pewno bardzo utrudni prowadzenie negocjacji. Kluczowym punktem jest też kwestia osiedli żydowskich. Ta sprawa będzie wymagała wiele odwagi po obu stronach. Izrael będzie musiał podjąć m. in. decyzję o zaprzestaniu budowy tych osiedli. Dalej bardzo delikatna kwestia to status Jerozolimy. Nie chodzi tu tyle o kwestie praktyczne ile o symboliczne znaczenie tego miasta, które jest ważne dla wszystkich. Determinującą rolę w wypracowaniu porozumienia w tej sprawie będzie miała wspólnota międzynarodowa.
– Na ile chrześcijanie Ziemi Świętej mogą pomóc w wypracowaniu pokojowego porozumienia?
O. Pierbattista Pizzaballa: Chrześcijan w Ziemi Świętej jest naprawdę niewielu. Stanowimy nieco ponad 1 proc. wszystkich mieszkańców. Nie odgrywamy więc wielkiej roli w budowaniu porozumienia pokojowego. Możemy jednak razem ze wspólnotą międzynarodową oraz różnymi organizacjami i Kościołami istniejącymi na świecie pomóc w wypracowaniu pewnego oddolnego ruchu wsparcia dla dokonującego się procesu. Naszym zadaniem jest zdecydowane i głośne popieranie wszelkich inicjatyw, które mogą doprowadzić do porozumienia i pokoju. Takie spotkanie jak to zapowiedziane stwarza nowe nadzieje i otwiera perspektywy, które przecież jeszcze kilka dni temu wydawały się niemożliwe do osiągnięcia. Wspieranie ich jest bardzo ważne.
Komentując zapowiedź wznowienia palestyńsko-izraelskich negocjacji biskup pomocniczy łacińskiego patriarchy Jerozolimy, William Shomali stwierdził, że jeżeli zawarcie porozumienia zależeć będzie tylko od Palestyńczyków i Izraela to do niczego się nie dojdzie, potrzebne są naciski ze strony Stanów Zjednoczonych.
Bp William Shomali: My od dawna modlimy się o powrót do stołu negocjacji. Cieszymy się, że do tego dojdzie. Nadziei towarzyszą jednak pewne obawy, bo jest to przecież już następna z kolei tura rozmów. Nasz optymizm jest więc umiarkowany. Myślę, że jeżeli zawarcie porozumienia zależeć będzie tylko od Palestyńczyków i Izraela to do niczego się nie dojdzie. Wszystko zależy od tego jak wielki nacisk Stan Zjednoczone są gotowe wywrzeć na obie strony, ale szczególnie na Izrael.
– Czy zawarcie porozumienia pokojowego będzie miało wpływ na przyszłość chrześcijan w Ziemi Świętej?
Bp William Shomali: Pokój byłby najlepszym elementem, który mógłby zahamować exodus chrześcijan z Ziemi Świętej. Poprawa sytuacji politycznej i ekonomicznej mogłaby powstrzymać to zjawisko. Jednak jest jeszcze druga strona, czyli ewentualny powrót tych, którzy już wyemigrowali. Będzie to uzależnione od wypracowanego porozumienia. Do tej pory, bowiem Izrael sprzeciwia się zdecydowanie powrotowi tych Palestyńczyków, którzy wyjechali przed 1967 r. Wszystko zależy więc od wyniku negocjacji. Trzeba jednocześnie powiedzieć, że wielu chrześcijanom żyje się na emigracji bardzo dobrze i zapewne nawet nie pomyślą o powrocie. Miejmy jednak nadzieję, że jeśli otworzyłaby się taka możliwość część z tych chrześcijan, którzy wyemigrowali chciałaby jednak wrócić.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.