No to mamy nowe obostrzenia. Dla naszego wspólnego dobra oczywiście.
Spoglądam przez okno, czy sprzątający w naszym parku zachowują dwumetrowy odstęp. I zastanawiam się, czy nie powinni większego. Wszak chodząc z tymi dmuchawami do poganiania liści powodują, że wszystkie bakterie, wirusy, grzyby i co tam jeszcze tylko może, wirują razem z tymi liśćmi ile wlezie. Na szczęście przechodniów prawie nie ma (przechodniów, nie spacerowiczów: to park przechodni). Nawet wiewiórki się schowały. I tylko gołębie, przyzwyczajone że ktoś zawsze je karmił, człapią osowiałe z niedowierzaniem kręcąc łebkami, że chyba przyjdzie im umrzeć z głodu. Albo polecieć w końcu na najbliższe wysypisko śmieci.
Póki co częściej odwiedzają pobliskie śmietniki. Wczoraj mnie taki jeden nawet przestraszył. Pomyślałem – kot albo szczur. Ale gdzie tam: wyfrunął z kubła i usiadł na jego krawędzi. Tak na mnie patrzył, jakby chciał powiedzieć: no co, gołębia nigdy nie widziałeś?
Śmieję się, ale niespecjalnie mi do śmiechu. Te nowe obostrzenia... Cóż, część z nich może i potrzebna. Część... To jak z ograniczeniami prędkości na polskich drogach. Jechał ktoś dużo za szybko, coś się stało, to żeby temu na przyszłość zapobiec, stawia się... ograniczenia prędkości. Kto jeździł jak wariat dalej jeździ jak wariat, bo mu obojętne czy przekroczy prędkość o 50 czy 70 km/h. Zwalniają ci, którzy zawsze chcą jeździć zgodnie z przepisami. I irytują się. Naiwniacy: przecież wiadomo, że te wszystkie ograniczenia są na wyrost, z założeniem, że każdy Polak i tak pojedzie ze 20 - 30 km/h szybciej.
Wszystko to irytuje zwłaszcza w kontekście faktu, że mimo tak drakońskich ograniczeń „wybory są niezagrożone”. Nawet przedterminowe, na burmistrza w jednym z polskich miast (Aleksandrów Kujawski). Jestem przekonany, że to właśnie taka sprawa, jak przed laty „trzeba się było ubezpieczyć” pewnego polityka w obliczu powodzi tysiąclecia z 1997 roku. Zdecydowanie nie budująca zaufania do tego, co robi władza. Bo okazuje się, że jak władzy na czymś zależy, to mimo epidemii można.
W całej tej trudnej dla wszystkich sytuacji epidemii jest jeszcze jeden, bardzo istotny problem. Zablokowania przepisami możliwości duchowej opieki nad tymi, którym trudno, którzy się boją, a zwłaszcza nad tymi, którzy ocierają się o śmierć. Zwrócił na to uwagę Vittorio Messori pisząc o Włoszech, ale u nas jest przecież podobnie. Wydaje mi się, że kiedy tyle się mówi, że to wszystko dla wspólnego dobra, trzeba by jednak większą uwagę zwrócić na ludzkie potrzeby duchowe, nie tylko na materialne. W godzinie mojej śmierci obojętne mi będzie, czy będzie stał przy moim łóżku respirator. Ale chciałbym, by stał przy mnie modlący się ze mną człowiek. Choćby i wyglądający w ochronnym kombinezonie jak kosmita, ale jednak człowiek.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.