Trudne chwile już się skończyły i w Betlejem nie ma nowych przypadków zarażeń.
„Ponowne otwarcie Bazyliki Narodzenia Pańskiego w Betlejem stało się symbolem nadziei dla wszystkich ludzi w Ziemi Świętej, zarówno dla chrześcijan jak i dla muzułmanów” – powiedział o. Ibrahim Faltas, franciszkanin z Kustodii Ziemi Świętej. Zakonnik przypomina w rozmowie z Radiem Watykańskim, że świątynia była zamknięta dla zwiedzających przez ponad 80 dni z powodu zagrożenia koronawirusem.
Dodaje, że trudne chwile już się skończyły i w Betlejem nie ma nowych przypadków zarażeń. Ludzie przyszli do Bazyliki, aby podziękować Panu, bo naprawdę było wiele obaw. Zachowali się jednak bardzo odpowiedzialnie i dojrzale w przestrzeganiu kwarantanny. O. Faltas dodaje, że do ostatniej nocy miasto było zamknięte z powodu zakończenia Ramadanu. Wczoraj o godz. 6.30 nastąpiło prawdziwe otwarcie Bazyliki.
„Wszyscy wiemy, że Betlejem żyje z turystyki. Bez turystyki, bez pielgrzymów nie ma życia, ludzie umierają. Ponad 90% mieszkańców Betlejem pracuje w turystyce. Był to bardzo trudny okres i nadal taki jest, ponieważ Bazylika została ponownie otwarta, ale prawdą jest również to, że turyści nie przyjeżdżają. Tylko z nimi ludzie mogą wrócić do pracy i żyć godnie. Teraz sytuacja jest dramatyczna, wiele osób nie ma pracy. W Betlejem jest około czterdziestu hoteli, a teraz wszystkie są zamknięte, podobnie jak restauracje, ale nawet sklepy, które np. sprzedawały owoce i warzywa dla hoteli czy restauracji, znajdują się teraz w kryzysie – podkreśla o. Faltas. Jest to naprawdę trudne, zarówno dla chrześcijan, jak i muzułmanów. Ministerstwo Turystyki pracuje nad ponownym otwarciem hoteli, ale niestety grupy turystów nie przyjeżdżają: przypuszcza się, że nie będzie ich aż do września.“
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.