Trzy czwarte Polaków deklaruje, że podczas pandemii ich zaangażowanie religijne było takie samo jak wcześniej, z kolei 12 proc. uważa, że ich aktywność religijna wzrosła, a 10 proc. jest zdania, że spadła. Trzy piąte naszego społeczeństwa (60 proc.) przynajmniej raz uczestniczyło w Mszy św. za pośrednictwem telewizji, a 40 proc. odczuwało brak modlitwy wspólnotowej w kościele - wynika z przeprowadzonego na przełomie maja i czerwca badania CBOS.
"Można więc powiedzieć, że więcej osób zachowawczo – lub z troski o zdrowie – pozostało w domach dłużej, niż starało się powrócić do uczestniczenia w mszy św. w kościele tak szybko, jak to było możliwe" - zauważa Marta Bożewicz.
Kilka razy od czasu zniesienia ograniczenia liczby wiernych w kościele do pięciu osób byli na Mszy św. badani w wieku 55-64 lat (24 proc.), mieszkający na wsi (24 proc.) i najgorzej zarabiający w przeliczeniu na osobę w gospodarstwie domowym (26 proc.). Spośród grup zawodowych do kościołów powrócili przede wszystkim rolnicy (22 proc.), przedstawiciele średniego personelu, technicy (26 proc.) oraz gospodynie domowe i inni (25 proc.).
Z kolei wcale nie byli w kościołach mieszkańcy dużych i wielkich miast (78-83 proc.), bezrobotni (83 proc.), renciści (81 proc.), a także badani identyfikujący się z lewicą (84 proc.). Najsilniej jednak tę kwestię różnicuje częstość praktyk religijnych – osoby regularnie uczestniczące w mszach św. wróciły do kościołów, jak tylko to było możliwe, a praktykujące kilka razy w roku lub rzadziej niemal powszechnie zostały w domach (92-96 proc.).
Badanych, którzy nie byli jeszcze w kościele, zapytano, kiedy planują iść na Mszę św. Żadna z odpowiedzi nie jest szczególnie dominująca. Więcej niż co siódma osoba (15 proc.) zadeklarowała, że wybierze się już w najbliższą niedzielę, a kolejne 12 proc. planuje pójście w ciągu najbliższych 2–3 tygodni. Dla co dziewiątej osoby istotne było całkowite zniesienie ograniczeń dotyczące liczby wiernych (11 proc.), które obowiązuje od 31 maja (czyli miało miejsce w trakcie realizacji badania). Prawie jedna piąta ankietowanych (17 proc.) odkłada pójście do kościoła aż do oficjalnego ogłoszenia ustania pandemii.
W sumie 45 proc. nie planuje lub nie wie, czy wybierze się do kościoła. Biorąc pod uwagę, że odsetek niepraktykujących Polaków wynosił przed pandemią 15 proc., to odpowiedź ta sugeruje, jakoby miał on znacząco wzrosnąć. Trzeba jednak pamiętać zdaniem CBOS, że te deklaracje dotyczące przyszłości wymagają weryfikacji. Dopiero za jakiś czas będzie można powiedzieć, czy religijność Polaków spadła pod wpływem pandemii. Prawdopodobny jest też scenariusz, że z jednej strony spadnie – poprzez wzrost udziału niepraktykujących, a z drugiej wzrośnie – za sprawą częstszego praktykowania tych, którzy do kościołów już powrócili.
Częściej niż pozostali odpowiedzi „nie planuję” udzielili najmłodsi badani (50 proc. w wieku 18–24 lat), mieszkańcy półmilionowych i większych miast (65 proc.), kadra kierownicza i specjaliści z wyższym wykształceniem (48 proc.), uczniowie i studenci (52 proc.) oraz osoby o poglądach lewicowych (57 proc.). Są to te same grupy, wśród których obserwuje się spadek praktyk religijnych od dłuższego czasu. Możliwe, że odsetki niepraktykujących w tych grupach po ustaniu pandemii będą wyższe niż wcześniej, ale równie dobrze może się okazać, że nic się nie zmieni. Z deklaracji respondentów nie wynika, jakoby zaprzestanie praktyk religijnych miało objąć inne grupy społeczno-demograficzne.
"Prawdopodobnie zarówno ci, którzy widzą w pandemii szansę na wzrost religijności, jak i upatrujący w niej przyczyn zmniejszenia zaangażowania religijnego mają częściowo rację. Religijność Polaków po pandemii może się spolaryzować, co będzie jedynie kontynuacją obserwowanego od jakiegoś czasu trendu" – zauważa w komentarzu do badania Marta Bożewicz z CBOS.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.