Brytyjski premier Boris Johnson oświadczył w środę, że bierze na siebie pełną odpowiedzialność za reakcję rządu na wybuch pandemii koronawirusa i zaprzeczył, by próbował winić pracowników opieki społecznej za rozprzestrzenianie się Covid-19.
Johnson został mocno skrytykowany za poniedziałkową wypowiedź, że do dużej liczby zgonów w domach opieki przyczyniło się to, iż wiele z nich tak naprawdę nie przestrzegało rządowych zaleceń dotyczących pandemii koronawirusa.
"Ostatnią rzeczą, jaką chciałem zrobić, jest obwinianie pracowników opieki za to, co się stało, oraz, aby ktokolwiek z nich myślał, że to ich obwiniam" - mówił Johnson w Izbie Gmin podczas cotygodniowej sesji poselskich zapytań do premiera. Nie przeprosił jednak wprost za tę poprzednią wypowiedź, czego domagał się lider opozycyjnej Partii Pracy Keir Starmer.
"Jeśli chodzi o branie winy, biorę pełną odpowiedzialność za to, co się stało. Jedyną rzeczą, o której nikt nie wiedział na początku tej pandemii, było to, że wirus przechodzi bezobjawowo z człowieka na człowieka w taki sposób, w jaki się to dzieje, i dlatego zmieniły się wytyczne i procedury" - wyjaśniał premier.
Według danych brytyjskiego urzędu statystycznego ONS, w czasie epidemii w domach opieki zmarło ok. 30 tys. osób więcej niż w analogicznym okresie zeszłego roku, przy czym w dwóch trzecich tych zgonów przyczyną był Covid-19. To oznacza, że w domach opieki miało miejsce ponad 35 proc. wszystkich zgonów na Covid-19, uwzględniając zarówno te potwierdzone testami, jak i te, w których obecność koronawirusa była jedynie podejrzewana.
Spóźniona reakcja na rosnącą w szczycie epidemii liczbę zakażeń w domach opieki, braki w zaopatrzeniu ich w środki ochrony osobistej oraz niepoddawanie na początku podejrzewanych o zakażenie testom, wskazywane są jako główne błędy rządu w reakcji na epidemię.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.