Piloci lecący z prezydentem do Smoleńska 10 kwietnia mieli nieaktualne dane potrzebne do lądowania, a przed wylotem samolotu wykryto "wyciek ze środkowego silnika" - takie informacje przedstawił w piątek zespół parlamentarny ds. katastrofy smoleńskiej.
Macierewicz nie chciał powiedzieć dziennikarzom, na jakich dokumentach opiera się stanowisko jego zespołu. Podkreślił jedynie, że są "wiarygodne".
Dodał, że zespół nie chce przesądzać o przyczynie katastrofy, ale pokazać, że "takie informacje istnieją i nie są przekazywane opinii publicznej, a ich ukrywanie przybiera postać świadomego wprowadzania w błąd opinii publicznej".
Macierewicz wielokrotnie zapowiadał, że na posiedzeniu zespołu będzie chciał spotkać się m.in. z premierem Donaldem Tuskiem i szefem MSWiA Jerzym Millerem.
Z zespołem na pewno nie spotka się szef MSZ Radosław Sikorski, co wynika z pisma Sikorskiego do Macierewicza, do którego dotarła PAP. Pismo datowane jest na 1 października.
W piśmie tym Sikorski stwierdza, że zespół parlamentarny "nie może wiążąco wzywać ministrów do stawienia się" na jego posiedzeniu.
Szef MSZ ocenia w piśmie, że działalność Macierewicza "w obrębie zespołu (...) wydaje się przybierać charakter polityczny". To, dodał Sikorski, rodzi podejrzenie, że działalność ta służyć będzie raczej "nakręcaniu spirali podejrzliwości i uwiarygodnianiu absurdalnych teorii spiskowych" niż obiektywnemu wyjaśnieniu przyczyn katastrofy.
Minister przypomina, że Macierewicz użył słowa "zbrodnia" w odniesieniu do katastrofy smoleńskiej "co niefortunnie sugeruje, iż pewne hipotezy zostały z góry przyjęte", a prace kierowanego przez Macierewicza zespołu mają dostarczyć dowodów na ich poparcie.
"Mam nadzieję, iż przyzna pan, że w tej sytuacji lepiej będzie, jeśli moją wiedzą podzielę się z organami, których uprawnienia i sposób prowadzenia postępowania nie budzą wątpliwości" - napisał Sikorski
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.