B. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zeznał w środę przed komisją ds. nacisków, że w związku z groźbami, które były kierowane pod jego adresem, nie byli podsłuchiwani dziennikarze, ani nie były zbierane bilingi ich rozmów.
Komisja zdecyduje na najbliższym posiedzeniu, czy zajmie się wątkiem podsłuchów dziennikarzy w latach 2005-2007.
Ziobro zakończył w środę odpowiadanie na pytania posłów w trybie jawnym. Prawdopodobnie posłowie zdecydują się przesłuchać go jeszcze na posiedzeniu zamkniętym.
B. minister sprawiedliwości był pytany przez posłów o operację "Cele". Według doniesień medialnych rozpoczęła się ona jesienią 2006 r. i mogły być w jej trakcie stosowane podsłuchy telefonów komórkowych niektórych dziennikarzy. Operacja miała rozpocząć się po informacjach, że szykowany jest zamach na Ziobrę i skierowana przeciwko niemu medialna prowokacja.
Ziobro przyznał, że jako prokurator generalny był wielokrotnie przedmiotem gróźb karalnych "o różnym charakterze" - grożono mu przez telefon m.in. tym, że zostanie zastrzelony. Zaznaczył, że składał zeznania w tej sprawie w prokuraturze w Zielonej Górze i może zeznawać na ten temat na posiedzeniu niejawnym.
Świadek dopytywany czy w tej sprawie zbierano bilingi i zakładano podsłuchy, odpowiedział: "W związku z zagrożeniem, które było skierowane do mnie (...) i było podstawą prowadzonego postępowania, nie był podsłuchiwany żaden dziennikarz ani wedle mojej wiedzy wobec żadnego dziennikarza nie pobierano bilingów" - dodał.
Robert Węgrzyn (PO) zapowiedział na początku posiedzenia, że złoży wniosek, aby komisja zajęła się sprawą kontroli operacyjnej dziennikarzy, którą służby miały prowadzić w latach 2005-2007. Komisja rozpatrzy wniosek na kolejnym posiedzeniu. Węgrzyn chce, żeby posłowie przesłuchali dziesięciu dziennikarzy.
O sprawie inwigilacji dziennikarzy w latach 2005-2007 niedawno pisała "Gazeta Wyborcza". "GW" dotarła do materiałów ze śledztwa, które prowadziła i w maju tego roku umorzyła, nie stwierdzając przestępstwa, zielonogórska prokuratura. Według informacji gazety, służby sięgały do historii połączeń nawet sprzed dwóch lat, a jednym z celów było ujawnienie źródeł informacji dziennikarzy, krytykujących poczynania ówczesnych władz państwowych.
Podczas środowego przesłuchania Ziobro odpowiadał również na pytania posłów m.in. o poprowadzoną w sierpniu 2007 r. przez ówczesnego zastępcę prokuratora generalnego Jerzego Engelkinga konferencję, na której przedstawiono materiał dotyczący przecieku z tzw. afery gruntowej. Powiedział, że gdyby prokuratorzy nie zdecydowali o organizacji konferencji, sam by taką decyzję podjął. Zeznał, że dowiedział się o konferencji na dwa - trzy dni przed jej terminem. "O konkretnym sposobie upublicznienia materiałów zdecydowali prokuratorzy" - zaznaczył.
"Wielokrotnie w trakcie wystąpień publicznych wyrażałem wolę upublicznienia materiału z tego śledztwa" - podkreślił Ziobro. "Jeśli prokuratorzy prowadzący postępowanie nie zdecydowaliby się na upublicznienie tych faktów, korzystając ze swoich uprawnień, jako prokurator generalny i znając materiał, zrobiłbym to za nich i nawet wbrew ich woli" - powiedział Ziobro.
Pod koniec września Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie umorzyła śledztwo dotyczące przekroczenia uprawnień przez Engelkinga podczas konferencji prasowej w sierpniu 2007 r. Powodem umorzenia był brak "ustawowych znamion czynu zabronionego".
Na posiedzeniu komisji w ubiegłą środę posłowie postanowili, że powiadomią prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Engelkinga. Ich zdaniem, mimo iż Engelking zeznawał jako świadek, nie wyłączył się z prowadzonych śledztw, miał do nich dostęp, mało tego, wykonywał czynności, takie jak konferencja multimedialna z sierpnia 2007 roku.
Podczas tej konferencji ujawniono materiały ze śledztwa dotyczącego przecieku o akcji CBA w resorcie rolnictwa, m.in. zapisy z podsłuchanych rozmów b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, b. szefa policji Konrada Kornatowskiego i ówczesnego szefa PZU Jaromira Netzla. Śledztwo wykazało, że zgodę na rozpowszechnienie wiadomości z postępowania przygotowawczego w formie ustnej wydała ówczesna Prokurator Okręgowa w Warszawie Elżbieta Janicka, co - według prokuratury - było wystarczające.
Ziobro w środę trakcie swobodnej wypowiedzi przekonywał, że 6 lipca 2007 roku w resorcie rolnictwa mogła zapaść decyzja o odrolnieniu gruntów pod Mrągowem. "Wszystkie fakty wskazywały, że decyzja mogła zapaść tego dnia" - mówił. Według niego, na początku lipca 2007 r. ówczesny minister rolnictwa Andrzej Lepper wiedział o akcji CBA. Zdaniem byłego ministra sprawiedliwości ta wiedza była "precyzyjna".
Do finału afery gruntowej doszło 6 lipca 2007 r. CBA, podstawiając agentów, wykryło, że dwóch mężczyzn, powołując się na wpływy w Ministerstwie Rolnictwa, oferowało za łapówkę (która miała jakoby trafić do Leppera) przekształcenie gruntów w gminie Mrągowo z rolnych na budowlane. Na skutek przecieku akcja miała zostać przerwana. Lepper zaprzeczał zarzutom pod swoim adresem; został jednak zdymisjonowany. Mężczyzn - Piotra Rybę i Andrzeja K. - skazano nieprawomocnie w procesie o płatną protekcję.
"(Lepper) posiadał wiedzę na temat tego, że ma być wręczona łapówka; (...) posiadał wiedzę, że ma być ewentualna paczka z pieniędzmi złożona w jego gabinecie w ministerstwie albo w miejscu zamieszkania" - powiedział w środę Ziobro.
Powtórzył ponadto zeznania z marca, gdy mówił, że po nieudanej akcji CBA w resorcie rolnictwa, 8 lipca rozmawiał na ten temat z Januszem Kaczmarkiem. Ówczesny szef MSWiA miał oczekiwać od Ziobry zapewnienia, że "jego (Kaczmarka) w tej sprawie nie ma". Ziobro stwierdził przed komisją, że się nie zgodził na to. B. minister sprawiedliwości powiedział w środę, że nie wyklucza zawiadomienia prokuratury, iż Kaczmarek nakłaniał go do składania fałszywych zeznań i groził mu.
Ziobro powiedział też, że ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński co 2-3 tygodnie informował go - ale nie szczegółowo - o operacjach specjalnych prowadzonych przez Biuro.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.