A w nich Ruch, hokej oraz święci Cyryl i Metody?
Felieton sprzed tygodnia był o Jerozolimie - mieście świętym, najświętszym, w którym nie sposób się nie zakochać. Dziś zaś, co nieco, o miejscu uchodzącym za jej przeciwność. Odwrotność. Swoistej Jerozolimie… à rebours? Nie wiem, czy to odpowiednie określenie. W każdym razie chciałbym napisać kilka słów o Oświęcimiu. „Moim Oświęcimiu”. Mieście, które wielu kojarzy się niemal wyłącznie z Auschwitz - tak jest od dekad - choć przecież przez wieki było postrzegane zupełnie inaczej. Funkcjonowało nawet takie określenie jak „Oświęcimska Jerozolima”, a to ze względu na fakt, iż:
do momentu wybuchu drugiej wojny światowej było to miasto, w którym Żydzi stanowili połowę mieszkańców, a ich kultura współistniała wraz z kulturą polską.
- jak czytamy na stronach Stowarzyszenia Służba Szalom.
Jeszcze ciekawszych rzeczy o żydowskiej przeszłości Oświęcimia dowiedzieć można się z wydanego kilka lat temu e-przewodnika „Oszpicin”. A i to przecież nie wszystko, gdy idzie o historię tego miasta i dzieje księstwa oświęcimskiego, tamtejszego zamku, a nawet czasów jeszcze dawniejszych (wszak i tam zawędrować mieli ponoć święci Cyryl i Metody).
Nie tylko przez tych patronów mam jednak słabość do Oświęcimia. W PRL-owskim dzieciństwie było to bowiem miasto, do którego zaglądało się od czasu do czasu. Z położonego nieopodal ojcowego Bierunia to rzut beretem, więc i tam załatwiało się różne sprawy. Zazwyczaj zakupowe.
A to udało się kupić coś do ubrania, a to trafiły się opony do samochodu (za komuny towar wybitnie deficytowy).
- Ponoć są. Podobno rzucili! - więc raz-dwa wsiadało się do pomarańczowego malucha i jechało do Oświęcimia przez Wisłę i Sołę (dla dzieciaka z tyskiego blokowiska widoki niezapomniane. Podobnie jak urokliwy rynek - dziś tak pięknie odrestaurowany).
Potem, w szkole średniej, imponowała forma hokeistów Unii Oświęcim. GKS Tychy radził sobie w lidze średnio (zmieniał nawet nazwy – na Tysovię, czy TTS). Tymczasem Unia przeżywała swój najlepszy czas, bo w latach 1995-2000 zdobyła trzy tytułu mistrzowskie i trzy wicemistrzostwa kraju. Nic więc dziwnego, że i na Bieruniu nie brakowało wtedy kibiców Unii, tak jak dziś, w Cieszynie, nie brak np. fanów Oceláři Třinec.
Od tragedii Auschwitz uciec się nie da - co zresztą świetnie ukazuje wydana w tym roku, reporterska książka „Oświęcim. Czarna zima” autorstwa Marcina Kąckiego. Ale zawsze można spróbować spojrzeć na to miasto oraz na żydowską przeszłość innych naszych miejscowości w sposób nieco odmienny. Wczoraj przykładowo, w Będzinie (zwanym ongiś Jerozolimą Zagłębia), odbył się towarzyski mecz piłkarski, w którym tamtejszy Hakoach zmierzył się z Ruchem Chorzów. Przed wojną Ruch wygrał z tym żydowskim klubem 9:3. Wczoraj pokonał reaktywowany niedawno i grający obecnie w Retro Lidze Hakoach 6:3.
Można więc i w taki sposób przypominać o tym, jak to bywało przed laty.
Można i muzycznie, dlatego dziś posłuchamy sobie na koniec czegoś klezmerskiego. Przyjemnego i wpadającego w ucho. Na dobry początek nowego tygodnia i nadchodzącej nieubłaganie jesieni:
billybalkan
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.