Reklama

Sami stają się świątynią

Dlaczego księża wyjeżdżają na misje, z jakimi mierzą się problemami oraz co ich przekonuje do służby i trwania w tej trudnej posłudze duszpasterskiej? Na te i inne pytania odpowiada w rozmowie z KAI ksiądz-misjonarz Dariusz Bala, który od 2007 roku pracuje w Chersonie na Ukrainie.

Reklama

 

KAI: Jakie formy przybiera praca duszpasterska przy takiej różnorodności potrzeb?

– Formy pracy duszpasterskiej zależą od ludzi, którzy do nas przychodzą. Wiele czasu poświęcamy katechizacji dzieci, młodzieży i dorosłych. Przygotowujemy ich do przyjęcia sakramentów i prowadzimy dalszą formację. Ci, którzy już weszli do naszej wspólnoty parafialnej zaczynają tworzyć różne grupy i wspólnoty. Jest u nas wspólnota młodzieżowa, młodych małżeństw, kobiet. To ludzie, którzy szukają czegoś więcej dla swojej duszy. W naszej pracy staramy się też wychodzić na zewnątrz. Chodzimy do domów dziecka, hospicjum, domu opieki społecznej, prowadzimy świetlicę dla dzieci. Trzeba pamiętać, że na Ukrainie katolicy stanowią zaledwie 1%. A w Chersonie, który liczy sobie prawie 400 tys. mieszkańców to jeszcze mniej. Próbujemy zatem organizować koncerty czy przedstawienia, uczestniczyć w życiu kulturalnym miasta, czy też oddziaływać poprzez gazety, telewizję lub radio. Wszystko po to, aby ludzie usłyszeli o Kościele katolickim i uświadomili sobie, że to nie heretycy (jak myślą niektórzy). Wielu ludzi w mieście wciąż kojarzy budynek kościoła z kinem dla dzieci. Stąd potrzeba docierania do ludzi przez środki masowego przekazu. Ponadto po takich spustoszeniach duchowych dziś rozwija się na Ukrainie wiele sekt. Ci łowcy dusz chwytają je dla własnej korzyści, potrzeba ewangelizacji i katechizacji jest więc ogromna.

KAI: Jak przyjmują Księdza ludzie na placówkach dojazdowych?

– Placówki dojazdowe to przykład braku logiki w naszej pracy. Bo normalnie to nie opłaca się jechać wielu kilometrów dla kilku osób... Ale oni czekają.... Czekają dzieci, czekają dorośli, czekają chorzy... Czekają nawet długo, gdy nasz przyjazd opóźnia się z powodu złej drogi czy pogody. Jak już wspomniałem sakramenty udzielane są w domach prywatnych. Czasami organizujemy dojazd do kościoła na przykład z racji I Komunii świętej, aby dzieci i rodzice przeżyli tę uroczystość w innych warunkach (budynek kościoła to dla tych ludzi niezwykle poruszające przeżycie). Te wszystkie dojazdy zajmują nam dużo czasu. Mamy 5 takich punktów oddalonych od Chersonu 50-200 km. Jeśli policzyć przyjazdy na Mszę św., katechizację i do chorych to szybko przybywa kilometrów na naszym liczniku... Ale warto. Kiedy widzi się radość dzieci, czy uśmiech dorosłych lub chorych, to inaczej liczy się te kilometry....

KAI: Jak wygląda Księdza zwykły dzień?

– W Chersonie kończymy remont świątyni i otoczenia. Stąd oprócz duszpasterstwa śmieję się czasem, że czuję się jak w reklamie marketu budowlanego: buduję remontuję... A poza tym cała masa formalności związanych z dokumentami. Walka z biurokracją, mentalnością postsowiecką, korupcją... Trudno się czasem odnaleźć w gąszczu stale zmieniających się przepisów. To prawdziwy krzyż... Początkowo miałem wrażenie, że mój zwykły dzień to nieustanne bieganie. Potem spostrzegłem, że mój dzień to nieustanne spotkania z ludźmi... Wierzącymi w kościele, niewierzącymi lub innego wyznania w biurach, robotnikami na budowie, bezdomnymi proszącymi o jedzenie... I w każdym z nich mam dostrzec Chrystusa.... Kiedy tak patrzę na moją pracę to dzień wygląda inaczej...

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8
1°C Czwartek
noc
1°C Czwartek
rano
1°C Czwartek
dzień
2°C Czwartek
wieczór
wiecej »

Reklama