Szef parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz (PiS) zaapelował w środę do prokuratury wojskowej, by wyjaśniła, dlaczego chce ograniczyć pełnomocnikom i samym rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej dostęp do akt śledztwa.
Jego zdaniem, z publikacji medialnych wynika, że to nie rodziny, czy ich pełnomocnicy, ale sama prokuratura wojskowa jest źródłem publikowanych w mediach, w tym "Wprost", szczegółów ze śledztwa w sprawie przyczyn kwietniowej katastrofy.
Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie zapowiedziała we wtorek wszczęcie postępowania w sprawie upublicznienia przez "Wprost" materiałów z tego śledztwa. Zdecydowała jednocześnie o wprowadzeniu pewnych ograniczeń w korzystaniu przez strony z akt śledztwa w sprawie przyczyn katastrofy - nie będzie można ich kserować ani wykonywać fotokopii.
Macierewicz powiedział na środowej konferencji prasowej, że decyzja prokuratury jest "zaskakująca, bulwersująca i w żaden sposób nieuzasadniona".
"Jest rzeczą charakterystyczną, że prokuratura w swoim komunikacie w żaden sposób nie uprawdopodobniła tezy, która mogłaby prowadzić do decyzji o ograniczeniu rodzinom dostępu do akt. Takie uzasadnienie musiałoby wskazywać, że istnieją jakiekolwiek przesłanki, że dziennikarze otrzymali te materiały od pełnomocników rodzin lub od samych rodzin" - podkreślił poseł PiS.
Macierewicz zaprezentował fragmenty publikacji na temat katastrofy smoleńskiej z różnych mediów, w tym TVN24 i "Gazety Wyborczej", z których - w jego opinii - wynika, że źródłem informacji na temat śledztwa jest prokuratura wojskowa, a nie pełnomocnicy rodzin ofiar.
Szef zespołu ds. katastrofy smoleńskiej uważa ponadto, że informacje, które pojawiały się w tych mediach i we wtorkowym "Wprost" mają charakter "zmasowanego ataku" na jedną z ofiar katastrofy, dowódcę Sił Powietrznych, gen. Andrzeja Błasika.
"Wszystko zaczęło się od tezy rosyjskiej - to Rosjanie sformułowali tezę, która stała się w dniu wczorajszym osią materiału tygodnika +Wprost+. Wszyscy, którzy czytali ten materiał zauważyli, że najwięcej informacji poświęconych jest atakowi na pana generała Błasika. Ten materiał w istocie jest materiałem skonstruowanym tak, żeby skupić atak na pamięci generała Błasika. To jest materiał wymierzony przeciwko generałowi Błasikowi" - ocenił Macierewicz.
Poseł PiS zaapelował do prokuratury wojskowej, żeby "przekazała opinii publicznej, dlaczego za działania mediów odwołujące się do informacji czerpanych z prokuratury, mają cierpieć, mają być karane rodziny i ich pełnomocnicy".
"Dlaczego jest tak, że za materiał, który skoncentrowany jest na ataku na jedną z ofiar, która nie może się bronić, na ataku, który prowadzony jest systematycznie przez pewien zbiór mediów, każe się pełnomocników rodzin?" - pytał Macierewicz.
Z wtorkowej publikacji "Wprost" wynika, że jego dziennikarze dotarli do 57 tomów akt śledztwa smoleńskiego. Jak napisali, prokuratorzy badający przyczyny kwietniowej katastrofy poświęcają bardzo dużo energii badaniu hipotezy, czy gen. Andrzej Błasik siedział za sterami samolotu. O jego relacje z załogami rządowych samolotów śledczy - jak podano w tekście - wypytywali pilotów, ich rodziny, znajomych, łącznie kilkanaście osób. Dziennikarze powołują się przy tym m.in. na zeznania Magdaleny Protasiuk, wdowy po kpt. Arkadiuszu Protasiuku.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.