70 lat temu, 8 lutego 1951 r., w więzieniu mokotowskim w Warszawie wykonano wyrok śmierci na mjr. Zygmuncie Szendzielarzu "Łupaszce" - legendarnym dowódcy V Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, a następnie oddziałów partyzanckich Wileńskiego Okręgu AK. Proces majora był jednym z najważniejszych elementów komunistycznej kampanii propagandowej przeciwko podziemiu niepodległościowemu.
W trakcie śledztwa trwającego blisko dwa i pół roku zachował godną postawę, biorąc na siebie całkowitą odpowiedzialność za działania podległych mu oddziałów. Śledztwo i proces były ściśle nadzorowane przez najwyżej postawionych funkcjonariuszy reżimu. Jakub Berman w liście do Radkiewicza podkreślał, że w akcie oskarżenia należy uwzględnić: "a. agenturalny charakter londyńczyków i ich nędzną rolę wobec mocodawców anglosaskich (uwypuklić odnośne dokumenty, antypolską politykę wywiadu amerykańskiego i angielskiego, zeznania świadków, głosy prasy emigracyjnej itp.), b. organizowanie dywersji i szpiegowska działalność obliczona była na zniszczenie kraju i masowe niszczenie całej ludności zgodnie z bandyckimi planami Anglosasów i ich przygotowań wojennych". W raporcie z dochodzenia wicedyrektor Departamentu Śledczego MBP Adam Humer dodawał, że celem śledztwa musi być również zaprezentowanie wileńskich struktur AK jako "ekspozytury niemieckiej Abwehry" oraz "rozbicie obłudnej legendy akowskiej o rzekomym wyzwoleniu Wilna przez oddziały AK spod okupacji niemieckiej". Aresztowanie podkomendnego "Łupaszki", Lecha Leona Beynara "Nowiny" (Pawła Jasienicy), zamierzano wykorzystać do ataku na krakowski "Tygodnik Powszechny", którego Jasienica był publicystą.
Na wymiar propagandowy procesu zwraca uwagę także dr hab. Piotr Niwiński. "Komuniści uważali mjr. Szendzielarza za jednego ze swoich największych przeciwników. Próbowali go unicestwić nie tylko w sposób fizyczny, ale również propagandowy. Obarczano go winą za wiele zbrodni, posługując się przy tym określeniami typowymi dla propagandy niemieckiej, która nazywała żołnierzy polskiego podziemia bandytami" - stwierdził. Historyk przypomniał, że podobne oskarżenia wobec "Łupaszki" pojawiają się też dzisiaj. "Ci, którzy sięgają po te zarzuty, nie są świadomi ich powstania na kartach propagandy komunistycznej. To także element walki światopoglądowej. Obiektywne spojrzenie na jego postać skłania jednak do wniosku, że można w nim dostrzec w nim więcej elementów, które mogą być wzorcem dla młodzieży i całego społeczeństwa" - dodał w rozmowie z PAP.
Z cytowanymi wyżej dokumentami MBP współgra akt oskarżenia: "Historia wileńskiego okręgu AK, historia zdrady i zaprzaństwa polskiej reakcji nie kończy się z chwilą wyzwolenia terenów Wileńszczyzny przez bohaterską Armię Radziecką, a wręcz przeciwnie, działalność ta wzmaga się na odcinku walki z Władzą Ludową w Polsce". Szendzielarza określono mianem "wykonawcą zbrodniczych dyrektyw zagranicznych ośrodków wywiadu anglosaskiego imperializmu". Akt oskarżenia opierał się na zapisach dekretu PKWN z 31 sierpnia 1944 r. "o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy". Majorowi i pozostałym oskarżonym zarzucano też dążenie do "obalenia władzy ludowej".
2 listopada 1950 r. "Łupaszka" został skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie pod przewodnictwem jednego z największych komunistycznych zbrodniarzy sądowych, Mieczysława Widaja, na osiemnastokrotną karę śmierci. Ppor. Lucjan Minkiewicz otrzymał ośmiokrotną karę śmierci, ppłk. Antoniego Olechnowicza i kpt. Henryka Borowskiego (m.in. dowódca Ośrodka Mobilizacyjnego Wileńskiego Okręgu AK) skazano na karę śmierci, Lidię Lwow na karę dożywocia, Wandę Minkiewicz - na dwanaście lat więzienia. W rozmowie z PAP dr hab. Piotr Niwiński zaznaczył, że rola sędziów stalinowskich oraz prokuratorów była stosunkowo niewielka. "Główną rolę w procesach przeciwko bohaterom naszego podziemia odgrywali ludzie, którzy w normalnych czasach byliby zwykłymi urzędnikami, sędziami czy prokuratorami. Wśród nich był Mieczysław Widaj, który ukończył studia prawnicze i służył w Armii Krajowej. Jego działalność w aparacie komunistycznym ograniczała się do jak najskuteczniejszego wykonania planu narzuconego przez zwierzchników. Celem było skazanie jak największej liczby oskarżonych na karę śmierci" - tłumaczył historyk. Po 1989 r. Widaj nie poniósł odpowiedzialności za popełnione zbrodnie sądowe. Zmarł w 2008 r. Odpowiedzialność karną poniósł Adam Humer, skazany na 7,5 roku więzienia.
5 lutego 1951 r. komunistyczny prezydent Bolesław Bierut odmówił skorzystania z prawa łaski. Wyrok wykonano 8 lutego 1951 r. w warszawskim więzieniu na Mokotowie. Pierwszym zamordowanym był ppłk. Olechnowicz. Tuż po godz. 18 strażnik wywołał "Łupaszkę", który w tym momencie wychodził z więziennej kaplicy. "Podszedł spokojnie do drzwi [celi - przyp. PAP], następnie zatrzymał się przez chwilę, odwracając bokiem do pozostających w celi i pożegnał słowami +Z Bogiem, Panowie+" - wspominał po latach kpr. Mieczysław Chojnacki "Młodzik". Wyroki metodą katyńską (przez strzał w potylicę) wykonał funkcjonariusz UB, sierż. Aleksander Drej.
Miejsce pochówku mjr. Zygmunta Szendzielarza przez kilkadziesiąt lat nie było znane. Pierwszy, symboliczny pogrzeb odbył się w 2008 r. w kwaterze żołnierzy podziemia na warszawskich Powązkach Wojskowych. Rok wcześniej major został odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. Jego szczątki zidentyfikowano dopiero w 2013 r. w wyniku ekshumacji przeprowadzonych przez IPN na tzw. Łączce Cmentarza Wojskowego na Powązkach. Pośmiertnie awansowany do stopnia pułkownika w 2016 r. został pochowany z wojskowym ceremoniałem na Powązkach Wojskowych.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.