To chrześcijaństwo oryginalne i intrygujące! – mówi Marcin Jan Janecki, badacz chrześcijańskiego Wschodu z Ośrodka Historii Kultury w Średniowieczu KUL i Katedry Studiów Hebrajskich i Aramejskich Uniwersytetu w Salamance.
Jarosław Dudała: Leżące na terenie dzisiejszego Iraku: Babilonia i Niniwa znane są ze Starego Testamentu. A kiedy na tych terenach pojawili się pierwsi chrześcijanie?
Marcin Jan Janecki: Nie później niż w drugiej połowie II wieku. Z tego okresu pochodzi tzw. Diatessaron, to jest tłumaczenie Ewangelii dokonane przez Tacjana na używany na tych terenach język syryjski i kilka innych świadectw rozróżniających dwie grupy wyznawców Chrystusa: „nazarejczyków” (syr. nacraje), posługujących się językiem aramejskim i greckojęzycznych „chrześcijan” (syr. krestjane).
Czyli chrześcijaństwo w Iraku jest prawie dwa razy starsze niż w Polsce.
Tak. To chrześcijaństwo starożytne, oryginalne i intrygujące.
Dlaczego intrygujące? Dlaczego oryginalne?
Najpierw parę uściśleń terminologicznych dotyczących tych chrześcijan. Na Zachodzie nazywamy ich Syryjczykami, ale to problematyczne określenie. Pochodzi ono od języka, jakim się te wspólnoty posługują i do niego się odnosi; nie określa ich jako narodu. Na terenach tzw. Żyznego Półksiężyca, ciągnącego się od Egiptu przez Palestynę i Syrię po Mezopotamię, chrześcijaństwo rozlało się na wiele bardzo różnych od siebie nacji. Mówimy więc o chrześcijaństwie aramejskojęzycznym, które geograficznie obejmowało część rzymskiej prowincji Syrii, ale przede wszystkim Mezopotamię, Babilonię i Persję, a w VIII w. dokonało ekspansji misyjnej wzdłuż Jedwabnego Szlaku, docierając do Indii, Korei, Chin, a nawet do Japonii.
Język aramejski to ten, w którym mówił Jezus i apostołowie?
To prawda, ale nie do końca. Język, który dziś nazywamy syryjskim lub syriackim, jest dialektem poklasycznego języka aramejskiego, który rozwinął się w II w. po Chrystusie w Królestwie Edessy, zwanej też Osroeną (syr. Urhaj, dziś Urfa w Turcji południowej), dlatego przez nich samych określany był on jako język urhajski lub nahrajski (mezopotamski). Jezus, choć znał hebrajski, w życiu codziennym posługiwał się również językiem aramejskim, ale był to jego wariant południowy, zwany palestyńskim.
W dzisiejszym Iraku istnieje Kościół nazywany nestoriańskim. To znaczy, że trwa tam jeszcze herezja, pochodząca ze starożytności?
To też nieścisłość i to dość krzywdząca dla tych chrześcijan. Rzeczywiście Kościół posługujący się językiem syryjskim podzielił się w starożytności na kilka wyznań ze względu na odmienne poglądy co do relacji między naturą boską a człowieczeństwem w Chrystusie. Zasadniczy podział przebiegał między duofizytami (czyli wierzącymi podobnie, jak Kościół katolicki, że w Jezusie współistnieją dwie oddzielne natury: boska i ludzka; choć różniący się w rozumieniu i definiowaniu pojęcia osoby) oraz monofizytytami (czyli zwolennikami poglądu, wedle którego Chrystus ma jedną naturę bosko-ludzką złączoną w jednej osobie).
HazteOir.org / CC-SA 2.0 Syryjskokatolicki patriarcha Antiochii Ignacy Józef III Yonan, obok syryjski prawosławny biskup Nicholas Matti Abdulahad (z lewej) oraz chaldejski katolicki biskup Yousif Thomas MirkisTo był wiek IV i V. Kościół, o którym pan mówi, sam siebie określa jako (Asyryjski) Kościół Wschodu. Jego wyznawcy zostali nazwani „nestorianami” przez swych przeciwników w toku ówczesnych, często niezwykle zagorzałych polemik chrystologicznych. Nawiasem mówiąc, herezji w nim tak naprawdę nie było. Istotą nieporozumienia i późniejszego podziału był problem o podłożu konceptualno-terminologicznym, wynikający z odmiennych typów myślenia, różnic językowych oraz przynależność do zantagonizowanych mocarstw politycznych: cesarstwa rzymskiego z jednej strony, a imperium neoperskiego z drugiej. Trzeba bowiem pamiętać, że Kościół Wschodu rozwijał się właśnie wśród Persów, w odróżnieniu od monofizyckiego Syryjskiego Kościoła Ortodoksyjnego, który był obecny głównie na terenach bizantyjskich, a jego wyznawcy – równie niesłusznie jak w przypadku tzw. nestorian – określani byli jakobitami.
Bo nie wywodzili się od Jakuba Apostoła?
Nazwa "jakobici" pochodzi od imienia Jakuba Baradeusza, dynamicznego i operatywnego biskupa zachodniosyryjskiego, który w VI w. przeprowadził prozelicką akcję ewangelizacyjną na rdzennych terenach Kościoła Wschodu, aby pozyskać wiernych wyznania duofizyckiego na rzecz monofizytyzmu.
Nieporozumieniem historycznym jest zatem nazywanie Kościoła Wschodu „nestoriańskim”, jako że jego powstanie nie miało nic wspólnego z mówiącym po grecku patriarchą Konstantynopola Nestoriuszem, którego poglądy odrzucił Sobór Efeski (431 r.). Wzięło się to prawdopodobnie stąd, że Kościół Wschodu poszedł za wykładnią Teodora z Mopsuestii (ok. 350 – 428), do której w swoich poglądach odwoływał się również Nestoriusz. Doszło tu do opłakanego w skutkach uproszczenia. Natomiast prawdziwą przyczyną powstania niezależnej hierarchii kościelnej z osobnym patriarchatem (katolikatem) w Seleucji-Ktezyfonie, była sytuacja polityczna i szczelna granica między cesarstwem rzymskim a Persami.
Levi Clancy Katedra Asyryjskiego Kościoła Wschodu w Mosulu (w dzielnicy Ankawa)Co później działo się z chrześcijaństwem na terenach obecnego Iraku?
W ciągu V i VI w. uległo ono podziałowi na trzy wyznania. Najdalej wysunięty na wschód był wspomniany duofizycki Kościół Wschodu (czyli Asyryjczycy, inaczej zwani Chaldejczykami albo Kościołem Mezopotamskim). Na zachód od Eufratu przeważał Syryjski Kościół Ortodoksyjny, czyli monofizyci. Tak ci pierwsi, jak ci drudzy, nie przyjęli orzeczeń Soboru Chalcedońskiego (451 r.), który miał zaradzić rozłamowi po Soborze w Efezie. Jednak pod wpływem działalności dwóch cesarzy bizantyjskich: Justyniana i Zenona, część wiernych z obu wymienionych konfesji przyjęła formułę chalcedońską i w ten sposób powstali tzw. melchici (syr. malka – król, cesarz) lub „rumowie”, czyli „Rzymianie”. Do tych ostatnich zaliczyć można jeszcze powstałych nieco później, bo w VII w., maronitów, dziś zamieszkujących głównie wzgórza Libanu i silnie rozproszonych w diasporze na Zachodzie i w Australii. Również oni posługują się, przynajmniej w liturgii, językiem syryjskim i uznają za własne dziedzictwo duchowe i literackie chrześcijaństwa aramejskojęzycznego.
Złoty okres rozkwitu tego chrześcijaństwa (widoczny szczególnie w działalności misyjnej, wigorze intelektualnym i twórczości literackiej oraz w rozwoju ośrodków akademickich i monastycznych na terenach obecnego Iraku, Iranu, wschodniej Syrii i południowej Turcji) przypada na czas do podboju tych terenów przez islam.
Czyli do...
...do upadku Niniwy, która dostała się w ręce muzułmańskie w 637 r., po tym jak w roku 627 została podbita i zburzona przez cesarza Herakliusza po wyczerpującej, blisko 25-letniej wojnie bizantyjsko-perskiej. Nie znaczy to jednak, że po inwazji muzułmańskiej Kościół na tych terenach zaniknął. O dziwo, nie! Rozwijał się prężnie, wydając znamienitych autorów, a jego członkowie piastowali zaszczytne urzędy administracyjne i funkcje osobistych lekarzy na dworze kalifów. Wniósł też potężny wkład w procesie przekazu dzieł klasycznej kultury greckiej, literatury filozoficznej i myśli naukowej, szczególnie medycyny.
O jakich autorach Pan mówi?
Przede wszystkim mam tu na myśli całe pokolenia tłumaczy dzieł Arystotelesa na język syryjski, a później na arabski. U początku tego procesu znajduje się Sergiusz z Reszajny (zmarły w 536 r.). Ucieleśniał on wschodni ideał filozofa – był jednocześnie, lekarzem, myślicielem, teologiem i mistykiem. Wprowadził w obieg aramejskojęzyczny dzieła wielkich medyków greckich: Galena, Hipokratesa, oraz "Organon" – zbiór pism logicznych Arystotelesa i traktaty Pseudo-Dionizego Areopagity. Obok niego wyliczyć należy profesorów szkoły w Edessie i Nisibis: Probę, Kumiego, Ibasa, a w epoce muzułmańskiej – Jakuba z Edessy, katolikosa Tymoteusza I oraz sławnego Ḥunayna ibn Isḥāqa (który w Europie znany był jako Johannitus) wraz ze skupioną wokół niego szkołę translatorską w Bagdadzie.
Chrześcijanie syryjscy są zapomnianym i niedocenianym ciągle ogniwem w łańcuchu przekazu tekstów greckich przez język arabski na łacinę. A to właśnie dzięki niemu istnieją nasze dzisiejsze uniwersytety.
Chce Pan powiedzieć, że Sorbonę czy Oxford zawdzięczamy uczonym z Bliskiego Wschodu?!
Starożytny przekład dzieł Arystotelesa na łacinę nie doszedł do skutku z powodu śmierci jednego człowieka – Boecjusza (480–524), który przełożył zaledwie „Analityki pierwsze”, „Analityki wtóre” oraz „Topiki”. Dzieła Arystotelesa dotarły w całości na zachód Europy dopiero w XII w., podczas gdy świat wschodni – dzięki Syryjczykom – cieszył się nimi już w wieku IV-V. Były one zgłębiane w sławnych akademiach perskich w Edessie i Nisibis, a w epoce kalifów syryjscy chrześcijanie przekazali je arabskim muzułmanom, którzy greki nie znali. Na tym fundamencie powstał uniwersytet w Bagdadzie (sławny Dom Mądrości). Później natomiast, pokonując tysiące kilometrów i niejako okrężną drogą, bo przez kalifat północnoafrykański i kalifat w Kordobie, traktaty te dotarły do chrześcijańskiej części Hiszpanii, gdzie były tłumaczone na łacinę w środowisku tzw. szkoły tłumaczy w Toledo. Stamtąd dopiero w drugiej połowie XII w. zostały przekazane do Paryża. I tak, mówiąc w wielkim skrócie, dzięki pojawieniu się nowych narzędzi intelektualnych (tzw. logica nova) wzniesiony został gmach wyższego szkolnictwa w Europie. Z tych kulturowych zasług Syryjczyków (nieświadomie) korzystamy na Zachodzie do dzisiaj.
arch. domowe MJJ Marcin Jan JaneckiJakie były dalsze losy Kościoła aramejskojęzycznego?
Z biegiem czasu i wewnętrznym radykalizowaniem się islamu doszło do zmiany postawy władców muzułmańskich wobec chrześcijan.
Kiedy?
Zakończenie może nie złotego, ale wciąż znaczącego okresu w historii chrześcijańskiej kultury syryjskiej to wiek XIII. Z jednej strony sam islam stawał się wtedy coraz bardziej radykalny, a z drugiej chrześcijanie syryjscy ze względów praktycznych porzucali język przodków na rzecz ułatwiającego życie i powszechnie używanego arabskiego. W łonie islamu w tym okresie zaczęła uwidaczniać się postępująca nieufność wobec postawy racjonalnej i greckiej kultury filozoficznej (arab. falsafa lub kalam), co poskutkowało ostrym zwrotem w stronę fideizmu. Natomiast ostatnim przykładem wybitnego chrześcijańskiego twórcy aramejsko-arabskiego jest żyjący w czasie tzw. renesansu syryjskiego w XIII-tym stuleciu Bar Hebraeus. Wspomniany renesans, okazał się jednak swego rodzaju łabędzim śpiewem tej kultury.
Później na terenach tzw. Żyznego Półksiężyca, nastąpił krwawy podbój mongolski. W życiu społecznym i kulturowym chrześcijan na Bliskim Wschodzie oznaczał on być może nawet większą zmianę niż podbój muzułmański, bo Mongołowie – w przeciwieństwie do wywodzących się z kontekstu judeochrześcijańskiego muzułmanów – byli politeistycznymi poganami. Należy tym niemniej podkreślić, że dzięki jednej z żon chana, która była chrześcijanką pochodzenia syryjskiego, Kościół Wschodu przez pewien czas cieszył się jego protekcją i względnym pokojem. Później jednak sytuacja się odmieniła.
Kolejny etap to panowanie tureckie?
Tak. Po zmianie władzy na Seldżuków chrześcijanie syryjscy znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji bytowej. Rozpoczął się dla nich wielowiekowy okres poszukiwania możliwości przetrwania i walka o zachowania tożsamości kulturowo-religijnej oraz narodowej.
Sposobem na to miały być m.in. próby nawiązania jedności z Kościołem rzymskokatolickim. W 1553 r. część chrześcijan syryjskich odłączyła się od Kościoła Wschodu i tak powstał tzw. Kościół Chaldejski oraz inne Kościoły syryjskokatolickie (w tym syromalabarski i syromalankarski). Nastąpiło też zbliżenie Rzymu z maronitami, którzy przez długi okres czasu byli dla łacińskiego Zachodu źródłem informacji o chrześcijaństwie ararmejskojęzycznym. Powstanie Kościołów unickich powiększyło jeszcze bardziej mozaikę chrześcijaństwa syryjskojęzycznego pod rządami tureckimi. To właśnie w epoce sułtanów niemal doszczętnie zanikło chrześcijańskie życie kulturalne, szkolnictwo i tak charakterystyczne dla tamtejszego Kościoła życie monastyczne.
A już ostatni okres w dziejach imperium osmańskiego na tych terenach dla chrześcijan syryjskich okazał się tragiczny.
Tragiczny?
Chodzi o krwawe wydarzenia z 1915 r., które chrześcijanie syryjscy określają w swoim języku mianem sayfa, tj. miecz. Znana jest sprawa tureckiego ludobójstwa Ormian, ale pewnie nie słyszał pan o ludobójstwie asyro-chaldejczyków?
Nie, nigdy.
Mało się o tym mówi, a doszło wówczas do bestialskiego zdziesiątkowania tych chrześcijan przez Turków. To dla asyro-chaldejczyków cały czas wielka, niezagojona rana. Tureckie wojska, wykorzystując zawieruchę I wojny światowej, dokonały radykalnych czystek etnicznych na swoim terytorium, za co Turcja do dziś nie została rozliczona. Chrześcijanie syryjscy na tych ziemiach zostali niemal wycięci w pień. Ci, którzy przeżyli, w części schronili się w górskich wioskach, gdzie mieszkają do dzisiaj, ale w większości wyemigrowali.
Dokąd?
Potężna diaspora powstała w USA, Ameryce Południowej i Australii. Spora część żyje dziś w Europie, szczególnie w krajach skandynawskich, Niemczech i we Francji. Szacuje się, że mniej niż 10 proc. chrześcijan syryjskich mieszka obecnie na swych rdzennych ziemiach.
Wkrótce ukaże się Pańskie tłumaczenie dzieł Izaaka z Niniwy. Kim on był?
Jedyne pewne daty w jego biografii to lata między rokiem 676 a rokiem 680. W tym czasie został wyświęcony przez katolikosa Giwargisa na biskupa Niniwy. Jednak na tronie biskupim starożytnej stolicy Asyrii – której ruiny znajdują się na przedmieściach dzisiejszego Mosulu w północnym Iraku – Izaak zasiadał jedynie przez pięć miesięcy. Później – jak mówi jedno ze źródeł historycznych – „z powodów wiadomych Bogu” odszedł w góry, by prowadzić tam życie pustelnicze.
Jest on autorem kilku traktatów duchowych. Ucieleśniał w sobie to, czym chrześcijaństwo aramejskojęzyczne było w szczytowym okresie swego rozwoju. Był człowiekiem świetnie wykształconym filozoficznie i teologicznie, który zdobył osobliwe doświadczenie duchowe w czasie długich lat spędzonych w samotności, milczeniu i głębokiej modlitwie. Dzielił się nim ze swymi uczniami na pustyni, udzielając im rad i wskazówek. Były one spisywane, a później zebrane w pięć kolekcji. Dziś znamy jedynie trzy z nich i pojedyncze mowy z pozostałych. Reszta zaginęła, ale jest szansa, że uda się je jeszcze odnaleźć we wschodnich bibliotekach. Trzeba przy tym zaznaczyć, że pisma Izaaka cieszyły się przez wieki ogromną popularnością, także poza jego rodzimą wspólnotą. Szybko też, bo już pod koniec VIII w., zostały przetłumaczone na grekę, arabski, gruziński, a z tych przekładów niemal na wszystkie języki ówczesnego świata chrześcijańskiego, w tym na etiopski, łacinę i języki z niej wyrosłe, starocerkiewnosłowiański i inne języki słowiańskie. Była to pierwsza obok „Drabiny duchowej” Jana Klimaka księga, która dotarła wraz z Kolumbem do Nowego Świata w czasie jego drugiej wyprawy w 1493 r. Do dziś twórczość samotnika z Kataru fascynuje badaczy i zdobywa nowych czytelników we wszystkich zakątkach świata.
repr. Marcin Jan Janecki Ikona Izaaka z NiniwyCo takiego interesującego jest w jego pismach?
Specyfiką chrześcijaństwa syryjskiego jest to, że przechowało ono rys semicki, czyli smak pierwotnego kontekstu kulturalnego Kościoła. My, chrześcijanie europejscy, jesteśmy pokłosiem misji ewangelizacyjnej apostołów w świecie helleńskim. Po tzw. wielkiej schizmie z 1054 r. przyzwyczailiśmy się do widzenia Kościoła w sposób dychotomiczny jako zachodni (łaciński) i wschodni (bizantyjski), co Jan Paweł II określił „dwoma płucami”. Niemniej jest to uproszczone spojrzenie: dla nas Kościół wschodni to Kościół prawosławny, tradycja bizantyjska. Bogactwo Kościoła jest jednak jeszcze większe niż krąg kultury greckiej i łacińskiej. Istnieje trzecia droga: to chrześcijaństwo semickie, które przetrwało w tradycji aramejskiej, etiopskiej, koptyjskiej, ormiańskiej, arabskiej i wspólnotach z nich wyrosłych.
Izaak jest pięknym przykładem tej różnorodności. W swych pismach przejawia on bardzo semicki i bliskowschodni sposób myślenia i wyrazu swych przeżyć. Stosuje dużo metafor z życia codziennego, które brzmią dla nas zaskakująco. Czytając go, ma się często wrażenie, że obcuje się z czymś mniej więcej znanym, ale wyrażonym w języku, który frapuje, zadziwia, tchnie tajemnicą… Mówiąc o życiu duchowym, stosuje wiele odniesień do tradycji starotestamentalnej (np. porównuje krzyż Chrystusa do arki przymierza – miejsca przebywania Boga) oraz odwołuje się do szczegółów bliskowschodniego życia codziennego. Jego ulubionym obrazem zaczerpniętym z profesji marynarskiej jest żegluga po wzburzonym morzu, którą stosuje dla wyrażenia przebiegu ludzkiej egzystencji; natomiast dla opisu życia duchowego sięga wielokrotnie po alegorię połowu w głębinach morza pereł, zamkniętych we wnętrzu ostrygi. On sam pochodził znad Zatoki Perskiej, stąd zajęcia te były mu znane z okresu dzieciństwa i młodości. Ale to tylko dwa z licznych przykładów.
Osobiście cieszę się niezmiernie, że wkrótce polscy czytelnicy będą mogli zagłębić się w jego teksty i karmić się jego mądrością w naszym języku. Czy tłumaczy Pan te teksty na polski z języka oryginalnego?
Tak. To pierwszy przekład z języka syryjskiego. Do tej pory istniał mały wybór pism Niniwity (w przekładzie ks. prof. Jana Słomki, Izaak z Niniwy, Gramatyka życia duchowego, Kraków: Wydawnictwo M, 2010), który dokonany został na podstawie tłumaczenia włoskiego, to z kolei nie było oparte na tekście oryginalnym, ale na jego wersji arabskiej. Jest to więc złożony, wieloetapowy przekaz, w którym – siłą rzeczy – pierwotna, niełatwa sama w sobie myśl autora zostaje osłabiona, a czasem przeinaczona. Stąd zasadność i konieczność przekładu opartego na tekście oryginalnym.
Moje tłumaczenie obejmuje cały korpus pism Izaaka, składający się z około 140 mów (to 1300 stron tekstu syryjskiego!), podzielonych na trzy części. Tekst dwóch ostatnich syryjskich części jest już dostępny w edycji krytycznej (czyli takiej, w której do jego ustalenia wykorzystane zostały wszystkie znane nam przekazy rękopiśmienne), a ich odkrycie dokonało się dopiero pod koniec ubiegłego stulecia. Cześć pism jest jeszcze niewydana. Chodzi o tzw. Rozdziały o poznaniu w formie czterech centurii (czyli utworów składających się z około stu aforyzmów, sentencji, apoftegmatów lub innych krótkich form literackich), nad których edycją pracuję na Uniwersytecie w Salamance pod okiem pochodzącego z Niniwy prof. Efrema Yildiza Sadaka. Pierwszy tom (zawierający 82 dwie mowy i obszerne wprowadzenie), powinien ukazać się już za kilka miesięcy, kolejne zaś do końca 2022 r. Liczę, że w niedługim czasie pisma Izaak zachwycą swoim pięknem polskich czytelników, bo – jak mówił jeden ze średniowiecznych czytelników – „Mar Izaak z Niniwy mówi językiem niebiańskim!”
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.