Z relacji amerykańskich dyplomatów, które ujawnił portal WikiLeaks wynika, że niektórzy chińscy politycy nie uważali Phenianu za pożytecznego sojusznika i nie interweniowaliby, gdyby upadł tamtejszy reżim, ani gdyby miało dojść do zjednoczenia obu Korei.
W raportach wysyłanych w lutym do Departamentu Stanu USA przez amerykańskiego ambasadora w Seulu cytowany jest Chun Yung-woo, ówczesny wiceminister spraw zagranicznych Korei Płd., obecny doradca prezydenta Korei Płd. Li Miung Baka ds. bezpieczeństwa narodowego.
Chun mówił też w rozmowach z amerykańskimi dyplomatami, że nowa generacja chińskich komunistycznych przywódców nie uważa Phenianu za wiarygodnego sojusznika i chciałaby uniknąć ryzyka ponownej wojny na Półwyspie Koreańskim.
Według dziennika "The Guardian" Chun uważa, że Chiny mają znacznie mniejszy wpływ na Koreę Płn. niż się powszechnie uważa.
Również wysokiej rangi chiński polityk, cytowany w dyplomatycznych raportach, był zdania, że wpływ Pekinu na Phenian jest przeceniany.
W kwietniu 2009 roku ówczesny wiceminister spraw zagranicznych Chin He Yafei powiedział w Pekinie amerykańskiemu dyplomacie, że Korea Płn. zachowywała się jak "rozpieszczone dziecko", by przyciągnąć uwagę USA, uciekając się do takich metod, jak wystrzelenie rakiety w kierunku Japonii.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.