Pod wieczór, gdy już skończono codzienne zajęcia gospodarskie, gdy robiło się szaro...
Robimy się społeczeństwem coraz bardziej rozpolitykowanym. Nawet prognoza pogody staje się okazją do dyskusji między zwolennikami i przeciwnikami jednej z partii. Jeszcze trochę a uwierzę, że ilość spadającego śniegu naprawdę zależy od tego, kto w danym mieście został prezydentem. Inne tematy jakoś nie cieszą się powodzeniem. Nawet w portalu Wiara. Już dawno zauważyłem, że w wątkach religijnych komentarze świecą pustkami. Czyżbyśmy uwierzyli w tezę o prywatności wiary? Do tego stopnia, że nawet w katolickich serwisach nie mamy odwagi zabrać głosu? Podzielić się swoim doświadczeniem, spróbować ukazać temat z innej strony, coś dodać i uściślić. Marzy mi się takie rozumienie społeczności.
A może trzeba przyznać rację ś.p. profesorowi Zdziechowskiemu, zarzucającemu przedwojennej inteligencji katolickiej antyintelektualizm? „Zostawmy księżom spory o dogmaty i zróbmy im przyjemność, że uwierzymy we wszystko, co na ambonie powiedzą.” Wątpliwej to jakości przyjemność i pewnie nie o nią profesorowi chodziło. Ciekawe ilu po tych słowach krytyki sięgnęło po książkę lub gazetę religijną, próbując przemyśleć i przyswoić przeczytane treści.
Jest jeszcze inna możliwość. Coraz bardziej zaczynamy odczuwać brak tego, co dawny zwyczaj adwentowy nazywał szarą godziną. Pisał od niej ks. Stanisław Hołodok. „Pięknym zwyczajem była na wsi tzw. szara godzina. Pod wieczór, gdy już skończono codzienne zajęcia gospodarskie, gdy robiło się szaro, coraz ciemniej, wszyscy domownicy: dziadkowie, rodzice, dzieci, zbierali się w kuchni, najlepiej w pobliżu płyty. Nie palono jeszcze lampy. Rozważano w ciszy swoje życie, zastanawiano się nad nim, nie brakowało też cichej modlitwy. Starsi, szczególnie dziadkowie, opowiadali dzieciom, wnukom, jak to było dawniej, jakie były tradycje, zwyczaje; przypominali też dzieje naszej Ojczyzny.” Tradycja zanikła, podobnie jak z naszych domów zniknęły kaflowe kuchnie. Chociaż to nie ich brak pewnie stanowi problem.
Ta bezrefleksyjność i brak spotkania w gronie najbliższych owocuje nie tylko banalnością naszych wypowiedzi i skupieniem na polityce. Jedna z gazet doniosła przed paroma dniami, że coraz więcej dzieci dzwoni na alarmowy numer 116 111 bynajmniej nie z powodu jakiegokolwiek zagrożenia. Jedna czwarta po prostu nie ma z kim porozmawiać o swoich problemach. O ironio, podobno troska o lepszą ich przyszłość sprawia, że na rozmowę z nimi brakuje czasu.
Wracając do tematyki religijnej i szarej godziny. Nie chodzi o to, by jak św. Benedykt ze św. Scholastyką całą noc rozmawiać o Bogu. Choć pewnie jedna taka noc w życiu by nam się przydała. Chodzi o przywrócenie życiu właściwej hierarchii wartości, o umiejętność odróżniania spraw pilnych od ważnych. W końcu o to, by oczekiwanie nie było wypełnione rzeczami, ale Osobą. Pisaną dużą i małą literą. Bo przecież chodzi o spotkanie i Boga, i człowieka. A jak już do tego spotkania dojdzie, będzie o czym opowiadać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.