62-letni Ryszard C., który w łódzkiej siedzibie PiS zastrzelił Marka Rosiaka i ranił nożem drugiego pracownika, został w piątek przewieziony do Zakładu Karnego w Łodzi, gdzie poddany zostanie obserwacji sądowo-psychiatrycznej. Ma ona trwać do czterech tygodni.
Ryszard C. został przewieziony w piątek po południu z aresztu śledczego w Piotrkowie Trybunalskim na oddział psychiatryczny szpitala Zakładu Karnego nr 2 w Łodzi - poinformował PAP rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Nim jednak trafił na oddział więziennego szpitala, Ryszard C. został przewieziony do Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
"W komendzie były z nim wykonywane kolejne czynności procesowe" - powiedział Kopania, ale nie chciał ujawnić - zasłaniając się dobrem śledztwa - jakie to były czynności. Dopiero po ich wykonaniu podejrzany trafił do ZK.
O obserwacji psychiatrycznej zdecydował pod koniec listopada Sąd Okręgowy w Łodzi na wniosek łódzkiej prokuratury. Śledczy uznali, że obserwacja Ryszarda C. jest konieczna, bowiem dwaj biegli psychiatrzy i psycholog, po jednorazowym badaniu, nie byli w stanie ocenić, czy mężczyzna był poczytalny w chwili zbrodni.
Obserwacja ma trwać nie więcej niż cztery tygodnie. W tym czasie na oddziale podejrzany ma być obserwowany 24 godziny na dobę; będzie także ściśle nadzorowany, bowiem ma kategorię "N", czyli szczególnie niebezpiecznego.
Jak powiedział w piątek PAP rzecznik prasowy dyrektora okręgowego Służby Więziennej w Łodzi por. Bartłomiej Turbiarz, Ryszard C. osadzony zostanie w specjalnie wyznaczonej, monitorowanej 24 godziny na dobę jednoosobowej celi.
"Cela wyposażona będzie w odpowiednie zabezpieczenia techniczno-ochronne i kontrolowana częściej niż cele innych osadzonych. Poruszanie się Ryszarda C. po terenie zakładu karnego ograniczone zostanie do niezbędnego minimum i odbywało się będzie pod wzmocnionym dozorem funkcjonariuszy Służby Więziennej" - wyjaśnił Turbiarz. Dodał, że każdorazowo przy wyjściu i powrocie do celi Ryszard C. poddawany będzie kontroli osobistej.
Zwyczajowo w trakcie obserwacji pacjenci poddawani są także badaniom m.in. rezonansem magnetycznym i tomografem komputerowym, ale czy tak się stanie w tym przypadku, zdecydują badający C. lekarze. "Specjalistyczne badania mają pozwolić psychiatrom na ustalenie, jaki jest stan zdrowia psychicznego podejrzanego i czy w chwili popełnienia zarzucanych mu przestępstw był poczytalny" - podkreślił Kopania.
Z ustaleń śledztwa wynika, że w chwili popełnienia zbrodni Ryszard C. był trzeźwy i nie był pod wpływem środków odurzających. Dotychczasowe ustalenia nie wskazują, że współdziałał z innymi osobami. Łódzka prokuratura nadal bada, gdzie Ryszard C. przebywał po wymeldowaniu się z Częstochowy, a przed zabójstwem w Łodzi. Wiadomo, że był m.in. w Łodzi, w Warszawie, w okolicach tych miast i Częstochowy.
Kopania przyznał, że prokuratura nadal sprawdza m.in. informacje z hoteli i innych miejsc noclegowych w różnych rejonach Polski, analizuje też, gdzie C. wypłacał pieniądze w bankomatach, sprawdza połączenia telefonicznie i miejsca logowania się jego telefonu komórkowego do sieci.
Śledczy nadal nie ujawniają, czy mężczyzna był - poza łódzkim biurem PiS - w innych biurach poselskich, czy siedzibach partii. Rzecznik prokuratury przyznał, że analizowane są m.in. monitoringi z różnych miejsc, przede wszystkim zapis z miejskich kamer z Łodzi i Warszawy. Prokuratura ma protokół sądowo-lekarskiej sekcji zwłok ofiary i szczegółowe badania toksykologiczne podejrzanego, z których wynika, że Ryszard C. był trzeźwy i nie był pod wpływem środków odurzających.
Śledczy nadal nie chcą mówić o stanie zdrowia podejrzanego i odnieść się do informacji o jego rzekomej chorobie nowotworowej. Ryszard C. sam miał mówić podczas przesłuchania przez policjantów, że jest chory na raka. Prokuratura posiada także ekspertyzy telefonu komórkowego C. oraz laptopa znalezionego w wynajmowanym przez niego aucie. Nie ujawnia jednak ich treści.
Wcześniej już prokuratura informowała, że ma dowody, które świadczą o tym, że Ryszard C. przed zabójstwem mógł być dwukrotnie w łódzkiej siedzibie PiS. Według śledczych wskazują na to zeznania ranionego nożem asystenta posła Jarosława Jagiełły, Pawła Kowalskiego, a także wpisy w kalendarzu podejrzanego. Badanie biegłego grafologa kartki z odręcznymi notatkami, zatytułowanej "oświadczenie", a znalezionej przy Ryszardzie C. wykazało, że napisana została przez podejrzanego. Notatki zawierały nazwiska polityków. Śledczy nie ujawniają wymienionych w oświadczeniu nazwisk polityków ani nawet ich liczby.
62-letni Ryszard C. wtargnął do łódzkiej siedziby PiS 19 października. Zaatakował znajdujące się tam osoby. Zastrzelił Marka Rosiaka, męża b. wiceprezydent Łodzi, asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego. Później - jak ustalili śledczy - strzelił do 39-letniego asystenta posła Jarosława Jagiełły - Pawła Kowalskiego; gdy chybił, zaatakował go paralizatorem i ranił nożem. Świadkowie tragedii twierdzą, że krzyczał, iż chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców".
Po zatrzymaniu Ryszard C. usłyszał zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa z użyciem broni palnej. Zdaniem śledczych motywem ataku była przynależność partyjna obu ofiar. Podejrzany przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Został aresztowany na trzy miesiące. Za te zbrodnie grozi mu dożywocie. Kilka tygodni później w areszcie śledczym prokurator przedstawił mu dodatkowy zarzut posiadania broni palnej oraz amunicji bez wymaganego zezwolenia. Za to grozi mu do ośmiu lat więzienia.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.