Powołaliśmy nową instytucję kultury Muzeum Dzieci Polskich - ofiar totalitaryzmu. Niemiecki nazistowski obóz dla polskich dzieci w Łodzi (1942-1945) - powiedział w poniedziałek w Łodzi wicepremier, minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotr Gliński.
"Dzisiaj możemy ogłosić, że wspólnie z IPN i z Rzecznikiem Praw Dziecka, powołujemy nową instytucję, która formalnie jest powołana przez ministra kultury, dziedzictwa narodowego i sportu, jako prowadzącego nowe muzeum, instytucję kulturę pn. Muzeum Dzieci Polskich - ofiar totalitaryzmu. Niemiecki nazistowski obóz dla polskich dzieci w Łodzi (1942-1945)" - ogłosił na konferencji w siedzibie łódzkiego oddziału IPN wicepremier Gliński. "To jest ten słynny, a jednocześnie zawsze mrożący krew w żyłach obóz na ul. Przemysłowej" - dodał.
Minister kultury poinformował, że decyzja o powołaniu nowej instytucji została podpisana w poniedziałek.
Placówka upamiętniająca najmłodsze ofiary niemieckich zbrodni z czasów II wojny światowej ma działać w Łodzi. Jego aktywność wystawiennicza, kulturalna, naukowa i edukacyjna będzie miała na celu upowszechnianie wiedzy o tragicznym losie dzieci osadzonych w niemieckim nazistowskim obozie dla polskich dzieci przy ul. Przemysłowej w Łodzi, prowadzonym przez niemieckie władze okupacyjne w latach 1942-45.
Gliński podkreślił, że "bardzo wiele środowisk dbało o pamięć o tym miejscu i przeprowadziło wiele badań, analiz, książek". Wyjaśnił, że nowo powołana placówka "dopiero kształtuje swoje zręby instytucjonalne". "Merytorycznie jest już przygotowane środowisko, ale musimy to oblec w kształt instytucjonalny" - wskazał.
Zaznaczył, że inicjatywa ma poparcie prezydenta Andrzeja Dudy. "Jesteśmy także w kontakcie z władzami miasta. Rozmawiałem telefonicznie z panią prezydent Zdanowską, wystosowałem list oficjalny z propozycją współpracy, wstępna odpowiedź jest bardzo pozytywna. Mam nadzieję, że do tej współpracy dojdzie, ponieważ nieruchomości - o których myślimy, że mogłyby stanowić ten wkład materialny do Muzeum - należą do miasta. Poza tym miasto jest gospodarzem także terenu, więc ta współpraca byłaby ze wszech miar oczekiwana i myślę, że do niej dojdzie" - powiedział szef resortu kultury.
W trakcie uroczystości powołanie na stanowisko p.o. dyrektora Muzeum odebrał z rąk wicepremiera Glińskiego dr Ireneusz Piotr Maj. Jego zadaniem będzie teraz m.in. przygotowanie programu instytucji.
Gliński zapowiedział, że ma być on nastawiony na edukację dostoswaną do wieku odbiorców. "Poza tym misja będzie szersza niż tylko obóz na Przemysłowej. Chcemy, by było to centrum pamięci o wszystkich dziecięcych ofiarach totalitaryzmu" - przyznał.
Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak zaznaczył, że inicjatywa upamiętniająca trudną i bolesną historię obozu oraz martyrologię dzieci doczekała się realizacji po wielu latach starań. "Teraz możemy ruszyć z dalszymi pracami. Największe zbiory dotyczące obozu pochodzą z łódzkiego IPN. Dzieci muszą być chronione nie tylko tu i teraz, ale także poznawać trudną historię, żeby tego typu zdarzenia wobec dzieci nigdy więcej się nie powtórzyły" - przekonywał.
Prezes IPN Jarosław Szarek dodał, że placówka będzie opowiadać historię o tym, jak niemiecki okupant odebrał najmłodszym radość. "Tym samym nadrabiamy dziesiątki lat zaniechań. O Oświęcimiu wie każdy w Polsce i na całym świecie, o +Małym Oświęcimiu+ nie wiedzą Polacy w kraju, a nawet nie wszyscy mieszkańcy Łodzi znają adres na ul. Przemysłowej i dramatyczną historię naszych najmłodszych" - podkreślił.
Dyrektor nowej instytucji ogłosił, że polskie dzieci będące ofiarami totalitaryzmu zostaną godnie upamiętnione. "Stojące przed nami wyzwanie jest ogromne, gdyż ogromna jest odpowiedzialność. Jestem jednak przekonany, że z tak potrzebnym wsparciem rządu i władz miasta Łodzi podołamy mu" - zapewnił Maj.
Formalnie Muzeum Dzieci Polskich - ofiar totalitaryzmu. Niemiecki nazistowski obóz dla polskich dzieci w Łodzi (1942-1945) rozpocznie działalność 1 czerwca. Jako preferencyjną lokalizację wskazano budynek po gimnazjum nr 18 wraz z otaczającą działką przy ul. Mostowskiego 23/27, który znajduje się w centrum dawnego obozu.
Utworzony w połowie 1942 r. obóz przy ul. Przemysłowej znajdował się wewnątrz żydowskiego getta. Przeznaczony był dla dzieci i młodzieży polskiej od 6 do 16 roku życia, ale w praktyce więźniami były także młodsze, nawet kilkumiesięczne dzieci.
Nieletni więźniowie trafiali do obozu m.in. za drobne kradzieże, handel, jazdę tramwajami bez biletu, żebranie. Umieszczano w nim także dzieci pochodzące z rodzin, które odmówiły podpisania volkslisty; dzieci osób zesłanych do obozów lub więzień, a także młodzież podejrzaną o uczestnictwo w ruchu oporu.
Dzieci przetrzymywane były w prymitywnych warunkach, pracowały przy remontach i budowie baraków oraz wykonywały prace na potrzeby obozu i wojska, robiąc m.in. kosze wiklinowe na amunicję i szyjąc chlebaki. Na młodych więźniach przeprowadzano badania rasowe, których efektem było przeznaczenie nie niektórych z nich do germanizacji i wywozu do Niemiec.
Dokładna liczba dzieci, które przeszły przez obóz, a także liczba ofiar nie jest znana. Różne szacunki mówią o 3-4 tysiącach uwięzionych i kilkuset zmarłych. Gdy 19 stycznia 1945 r. zakończyła się niemiecka okupacja w Łodzi, w obozie przebywało ponad 800 małoletnich więźniów.
Po zakończeniu II wojny światowej pamięć o niemieckim obozie pracy dla polskich dzieci w Litzmannstadt Ghetto zaczęła słabnąć, a niemal wszelkie pozostałości po nim uległy zniszczeniu. Z początkiem lat 60. ub. wieku, wraz z budową osiedla mieszkaniowego, zatarto jego granice. Przetrwał jedynie budynek dawnej komendy przy ul. Przemysłowej.
W maju 1971 r. dla uczczenia pamięci dzieci więzionych i zamordowanych w obozie w Parku im. Szarych Szeregów odsłonięto pomnik "Pękniętego Serca". Ośmiometrowa rzeźba przypomina pęknięte serce, do którego przytula się mały, chudy chłopczyk. W sercu widoczna jest pusta przestrzeń mająca kształt dziecka.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.