Stabilizacja? Wielkie złudzenie.
Czy to diabeł się wściekł? Nie wiem. Może to Pan Bóg cofa swój rozciągnięty nad nami parasol ochronny. A może nawet sam tak wszystkim kieruje, żebyśmy zobaczyli, jak bardzo „samoniewystarczalni” jesteśmy. Mnóstwo w naszym kraju i na świecie takich sytuacji, że choć wydawało się, iż wszystko zmierza ku lepszemu, zaczynają się realizować jakieś koszmarne scenariusze. Nie myślę tu tylko o pandemii ze zmieniającymi się wariantami koronawirusa. Niespodziewanie pojawią się pączkujące na potęgę nieszczęścia albo przynajmniej poważne nimi zagrożenia. Dlaczego?
Szczerze mówiąc dość często nie umiem nawet powiedzieć czy „nowe” jest lepsze czy gorsze. Ot, sytuacja w Afganistanie. Przywykliśmy do narracji „dobrzy Amerykanie (i ich sojusznicy), źli talibowie. Bo chcielibyśmy, by nasze było na wierzchu. A może, paradoksalnie, oznaczać to będzie mniej krzywd i okropieństw dla ludzi, którzy tam mieszkają? Dziś boją się sojusznicy Ameryki, do niedawna bali się sojusznicy talibów. Czego? Ano dronów choćby....
Albo problem migracji. W obozach dla uchodźców i na granicach czeka mnóstwo potencjalnie nowych mieszkańców naszych, europejskich miast. Ba, ja nawet w mojej peryferyjnej (choć geograficznie górnośląskim centrum) Rudzie Śląskiej widzę i słyszę mnóstwo przybyszów. Zagrożenie? Gdy tworzy się enklawy dla obcych – owszem. Ale normalnie wśród nas żyją i pracują, w czym właściwie problem?
Nad Polską w ostatnich latach też jakby znikąd pojawiły się ciemne chmury. Wieczne oskarżenia instytucji europejskich o niedemokratyczność (z czym się nie zgadzam), wieczna groźba odbierania funduszy, osaczanie nas w kwestii zmian w energetyce (patrz Turoszów i Nord Stream 2) i wpychanie w łapy Rosji, a ostatnio nawet oskarżenia ze strony Izraela o to, że chcemy ich okradać... Miało być dostatniej i spokojniej, a tu proszę...
Jak napisałem nie zawsze wiem, po której stronie jest racja. To znaczy jak te sprawy oceniłby sam Bóg, po której opowiedziałby się stronie. Może czasem po żadnej? Nie wiem. Wiem za to, że wszystko to pokazuje nam, jak niewiele sami potrafimy. Wydaje nam się, ze możemy, jak niegdyś w Babel, wybudować wieżę sięgająca nieba i żadna pomoc z góry nie jest nam potrzebna. Tymczasem to nieprawda. Niewiele możemy. Drobna iskierka w naszym spokojnym świecie może wywołać szaleństwo pożaru....
Bardzo pomocy Bożej potrzebujemy. Gdybyśmy jeszcze chcieli to zauważyć...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.