Zebulon Siman-Tow, ostatni Żyd, który pomimo przejęcia władzy przez talibów chciał pozostać w Afganistanie, została wywieziony do "sąsiedniego kraju" - powiedział w środę Associated Press Moti Kahana, izraelsko-amerykański biznesmen prowadzący firmę ochroniarską.
Zebulon Siman-Tow, urodził się 62 lata temu w mieście Herat i przeniósł się do stolicy Afganistanu na początku lat 80. Na pewien czas udało mu się wyemigrować do Izraela, ale wrócił do Afganistanu, już bez żony i dwóch córek. Jeszcze kilka lat temu dzielił synagogę z innym Żydem, jednak nie rozmawiali ze sobą przez 15 lat.
Początkowo nie zamierzał uciekać z Afganistanu, a rzecznik talibów Suhail Szahin zapewnił w połowie sierpnia izraelską telewizję Kan, że mniejszości będą mogły wyznawać swoje religie.
Jednak Kahana poinformował, że Siman-Tow i 29 jego sąsiadów, głównie kobiety i dzieci, zostało wywiezionych z kraju.
W sierpniu Siman-Tow powiedział w wywiadzie dla indyjskiego serwisu WION: "Miałem okazję uciec do Stanów Zjednoczonych, ale nie opuszczę domu, mimo że talibowie postrzegają mnie jako niewiernego i próbowali mnie w przeszłości nawrócić na islam".
Siman-Tow prowadził w Afganistanie skromny tryb życia, a przyjaciele pomagali mu przetrwać.
Żydzi mieszkają w Afganistanie od VIII wieku, ale zaczęli opuszczać ten kraj w XIX wieku. Obecnie większość Żydów pochodzących z Afganistanu mieszka w Izraelu.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.