Ks. Macha - idealny wzór na dziś
09.03.2018 Arcybiskup Wiktor Skworc Wiktor Paweł Skworc, polski duchowny rzymskokatolicki, doktor nauk humanistycznych, biskup diecezjalny tarnowski w latach 1998–2011, arcybiskup metropolita katowicki od 2011. Józef Wolny /Foto Gość Józef Wolny /Foto Gość

Ks. Macha - idealny wzór na dziś

KAI

publikacja 04.11.2021 20:56

Abp. Skworc o zbliżającej się beatyfikacji, procesie beatyfikacyjnym księdza Blachnickiego, synodzie, religii w szkole i paru innych.

Niedługo potem, na początku 2013 roku byłem w Watykanie, by przekazać Positio dotyczące ks. Franciszka Blachnickiego w toczącym się procesie beatyfikacyjnym. Miałem okazję do rozmowy z prefektem Kongregacji Spraw Świętych kard. Angelo Amato. Przedstawiłem mu wtedy sylwetkę ks. Jana Machy, opowiedziałem krótko historię jego życia. Odpowiedział: „Każdy święty ma swój czas”. Potraktowałem to jako pewnego rodzaju zachętę. W listopadzie 2013 roku otworzyliśmy w Katowicach proces beatyfikacyjny. W czasie jego trwania dotarliśmy jeszcze do świadków życia i posługi ks. Jana Machy. Dość szybko, bo już we wrześniu 2015 roku zakończyliśmy go na szczeblu diecezjalnym.

Nieco więcej trudności pojawiło się na etapie watykańskim, gdyż członkowie poszczególnych komisji mieli kłopot ze zrozumieniem sytuacji panującej w okupowanej Polsce. Jednak na szczeblu komisji kardynałów, gdzie postać ks. Jana zaprezentował kard. Ryłko, nie było już wątpliwości. Uznane zostało jego męczeństwo, co papież potwierdził dekretem.

KAI: Każdy święty ma swój czas. W związku z tym pytanie, na jakim etapie jest proces beatyfikacyjny ks. Franciszka Blachnickiego, który rozpoczął się o wiele wcześniej.

– Po ludzku oceniając, zrobiliśmy już wszystko, co było w naszych rękach. Sam proces beatyfikacyjny zakończył się w 2015 roku promulgowaniem przez papieża Franciszka dekretu o heroiczności cnót sługi Bożego. Teraz wszystko zależy od znaku. Oczekujemy więc na „ruch” ze strony samego kandydata na ołtarze, który proszony i wzywany wyjedna swoim wstawiennictwem u Boga specjalną łaskę, którą może być cudowne uzdrowienie konkretnej osoby.

KAI: Nie było jeszcze takiego przypadku?

– Owszem, były, badaliśmy je, ale żaden nie okazał się wystarczający, jednoznaczny, co wykazały wstępne badania.

KAI: Proces synodalny ma być czymś, czym Kościół powszechny, także Kościół w Polsce, będzie żyć przez najbliższe dwa lata. Jakie nadzieje wiąże z nim Ksiądz Arcybiskup?

– Zgodnie z wolą papieża Franciszka 17 października rozpoczęliśmy drogę synodalną w archidiecezji katowickiej. Uczestniczą w niej przedstawiciele parafii, kapłani i osoby konsekrowane, reprezentanci ruchów, wspólnot i różnych środowisk, także tych oddalonych od Kościoła czy społecznie wykluczonych. Proces wysłuchania będą animowali wyznaczeni koordynatorzy, rady duszpasterskie i inne.

Dodam, że proces synodalny, na którym tak zależy papieżowi Franciszkowi, nie jest czymś nowym w Kościele w Polsce. Jest obecny tam, gdzie konsekwentnie wprowadzano praktykę wyboru i angażowania w życie parafialne rad duszpasterskich. Zwyczaj ten utrwala się m.in. w diecezji tarnowskiej i katowickiej. Bez procesu wysłuchania wiernych świeckich i osób duchownych trudno sobie wyobrazić właściwe relacje w parafii czy skuteczną ewangelizację. Dziś, stojąc na progu pracy synodalnej, należałoby te gremia na nowo uaktywnić i dowartościować; niektóre z nich – po czasie pandemicznej izolacji – wręcz reanimować, bo ich działalność po prostu zawieszono. Dynamika życia parafialnego, przede wszystkim na poziomie aktywności zespołów czy wspólnot, nierzadko osłabła. Synod o synodalności stwarza okazję do zmiany tego stanu uśpienia.

Podczas inauguracji roku akademickiego na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Śląskiego powiedziałem, że pracownicy naukowi i studenci wydziału powinni stać się narzędziem wysłuchania uniwersytetu, bo przecież większość społeczności uczelni stanowią ludzie ochrzczeni, którzy mają prawo do wypowiedzi na temat Kościoła, do którego przynależą.

KAI: Wydaje się, że to wzajemne wsłuchiwanie się w siebie jest tym bardziej ważne, że Kościół w Polsce jeśli chodzi o frekwencję wiernych został mocno uszczuplony w czasie pandemii. Niektórzy proboszczowie relacjonują, że w niedzielnej Mszy św. uczestniczy nawet o 30 proc. parafian mniej niż przed pandemią.

– Proponowana przez papieża droga synodalna ujęta jest tematycznym kluczem: jedność – współodpowiedzialność – misja. Zadaniem praktykujących wiernych jest rozbudzanie wśród innych: członków rodziny, znajomych, sąsiadów wartości Eucharystii i uczestnictwa w niej. W Korei Południowej przykładowo wyznacza się okresowo niedziele, kiedy wierni zapraszają na Msze św. osoby z sąsiedztwa i wraz z nimi przychodzą do kościoła. Być może i dla nas nadszedł czas większego oddziaływania chrześcijańskiego świadectwa w środowisku codziennego przebywania.

Uważam też, że część osób aktualnie dyspensujących się od niedzielnej Mszy św. – jeśli była ona dla nich duchowym przeżyciem i spotkaniem z Chrystusem Zmartwychwstałym – do kościoła z pewnością wróci. Trudy życia na duchowej pustyni, bez słowa Bożego i Komunii św., prędzej czy później dają się we znaki. Podkreślę raz jeszcze, misją tych osób, które aktywnie uczestniczą w życiu Kościoła, jest skuteczne zachęcanie innych ochrzczonych do przeżywania niedzielnej Mszy św. w parafialnym wieczerniku.

KAI: Temat synodu zawiera też słowo „uczestnictwo”. Jak je rozumieć?

– Kodeks Prawa Kanonicznego w kontekście organizacji parafii mówi m.in. o roli rad duszpasterskich i ekonomicznych. Współuczestnictwo osób świeckich w życiu Kościoła jest zakorzenione przede wszystkim w sakramencie chrztu św.; co więcej, wierni świeccy posiadają wiele zdolności wynikających z doświadczenia osobistego i zawodowego. Mogą one ułatwić duszpasterzowi planowanie, organizację i koordynację działań pastoralnych w parafii. Odrębną kwestią stanowi współudział wiernych świeckich w trosce o materialny aspekt życia Kościoła. Mają oni prawo doradzać proboszczowi, w jaki sposób zadysponować środkami parafialnymi albo jak je pozyskiwać, mając na uwadze utrzymanie dóbr parafialnych. A przede wszystkim powinny dzielić z duchownymi troskę o ewangelizację i w nią się angażować.

KAI: Papież Franciszek zachęca do powrotu do starej, ale często zapominanej zasady mówiącej o „sensus fidei” – z myślą wiary każdego ochrzczonego, a więc i Ludu Bożego jako całości. Co, wedle Księdza Arcybiskupa, ów lud chciałby dziś powiedzieć?

– Posłużę się przykładem. W podsumowaniu zakończonego w 2016 roku synodu w archidiecezji katowickiej wskazano na odpowiedzialność każdej wspólnoty parafialnej za kształtowanie liturgii niedzielnej. Dbałość o piękno liturgii nie jest wyłącznie zadaniem duszpasterza. W konsekwencji zalecono tworzenie w parafii tak zwanych zespołów liturgicznych, które omawiałyby w rytmie tygodniowym przygotowanie liturgii nadchodzącej niedzieli. Bazą takiego spotkania powinno być m.in. wspólne rozważanie i słuchanie słowa Bożego, a w konsekwencji przekazywanie duszpasterzom sugestii odnośnie do treści homilii, intencji modlitwy wiernych. Czyż w kategorii nadużycia nie należałoby postrzegać przykładowo korzystania z wezwań modlitewnych ze zbioru wydanego przed trzydziestoma laty? Przecież modlitwę wiernych do każdej Eucharystii pisze życie – powinna ona nawiązywać do kontekstów, którymi żyją wierni w danym czasie. Powołanie zespołu liturgicznego może budować jeszcze lepsze relacje między duszpasterzami a wiernymi, sprzyjać kształtowaniu międzyludzkiego pokoju we wspólnocie, bo brak komunikacji wprowadza niepokój.

KAI: A co jest do przemyślenia w związku z dość wyraźną tendencją do rezygnacji młodych ludzi z lekcji religii w szkole oraz odchodzenia od praktyk religijnych?

– Wyraźnie rozróżniamy dwie płaszczyzny: naukę religii w szkole i katechezę, co do której zawsze staliśmy na stanowisku, że powinna odbywać się przy parafii.

KAI: Czy zawsze?... Najczęściej dało się słyszeć głos zadowolenia biskupów z tego, że religia powróciła do szkół i że dzięki temu można nią „objąć” zdecydowanie więcej młodzieży niż gdyby lekcje prowadzono w salkach parafialnych.

– Tak, tylko że to nie zamyka możliwości działania parafii. Jeżeli w szkole nauka religii ma charakter bardziej intelektualny, bazujący na przekazie wiedzy, to jednak doświadczenie Kościoła jako wspólnoty i wprowadzenie młodego człowieka w tajemnice wiary możliwe jest zasadniczo w parafii. Tego fundamentalnego zadania nie da się zamknąć wyłącznie w ramach lekcji religii w szkole.

KAI: Z tym, że to jest konkluzja, która przychodzi dziś…

– Zawsze nam towarzyszyła. Przyznaję jednak, że powrót religii do szkoły uśpił w nas potrzebę wzmocnienia katechezy mistagogicznej w parafii, doświadczenia jej jako wspólnoty wspólnot zarówno przez osoby młode, jak i dorosłe.

oceń artykuł Pobieranie..