Przywożenie tysięcy migrantów z Bliskiego Wschodu na Białoruś i próby ich nielegalnego przerzucania przez wschodnie granice UE to kolejny przykład rosyjskich działań hybrydowych mających testować europejską solidarność - napisał na łamach chorwackiego tygodnika "Nacional" b. minister SZ i obrony Litwy Linas Linkeviczius.
Polska i Litwa, które są narażone na "kolejny rosyjski test" mogą liczyć na pomoc innych państw Unii Europejskiej - zaznaczył Linkeviczius.
W ocenie litewskiego polityka "Białoruś nie może już sama decydować o swojej przyszłości, a od sierpnia 2020 roku zależność tego kraju od Rosji znacząco się pogłębiła". Linkeviczius dodał, że kraj ten jest dla Rosji "poligonem do ćwiczenia działań hybrydowych", czego przykładem było zatrzymanie w maju samolotu lecącego z Aten do Wilna oraz trwający obecnie kryzys migracyjny wykorzystywany przez Mińsk jako "broń w wojnie hybrydowej" z Polską, Litwą i Łotwą.
Zdaniem Linkevicziusa obecna sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest kolejnym elementem rosyjskiego planu wywierania presji na region Europy Środkowej, którego częścią było także zajęcie Krymu i destabilizacja Donbasu. Były minister spraw zagranicznych Litwy ostrzegł przed możliwą próbą "odmrożenia konfliktu" w Naddniestrzu w reakcji na obrany przez rząd Mołdawii proeuropejski kurs.
Zwracając uwagę na wspólne dla Polski i krajów bałtyckich zagrożenia i interesy, Linkeviczius wezwał do bliższej współpracy strategicznej krajów wschodniej flanki UE i NATO. Jako dobry przykład regionalnej współpracy wymienił on tzw. Trójkąt Lubelski - inicjatywę rozwijającą współpracę polityczną, ekonomiczną i społeczną pomiędzy rządami Polski, Litwy oraz Ukrainy."Nie powinniśmy w naszej współpracy zapominać o Białorusi. Docelowo powinna ona mieć perspektywę dołączenia do Trójkąta Lubelskiego" - napisał Linkeviczius.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.