Masowe protesty przeciwko rządom prezydenta Mubaraka, jakie ogarnęły Egipt moga zmienić scenę polityczną we wszystkich krajach arabskich i wpłynąć na sytuację polityczną i gospodarczą na całym świecie - uważa komentator agencji Associated Press Tom Raum.
Możliwe scenariusze końcowe to - w najlepszym przypadku - przejęcie władzy w Egipcie przez siły opowiadające się za demokracją a w najgorszym - wybuch konfliktu zbrojnego, który mógłby wciągnąć Izrael i Iran.
W międzyczasie prawdopodobne jest nastąpienie długiego okresu niepewności, który mógłby spowodować chaos gospodarczy w całym regionie i sparaliżować odrodzenie gospodarcze w Stanach Zjednoczonych i Europie - uważa komentator AP.
Przypomina on, że Mubarak zdecydował się we wtorek na połowiczne ustępstwa oświadczając w wystąpieniu telewizyjnym, że nie będzie ubiegał się o reelekcję, ale nie ustąpi też z urzędu chcąc dotrwać do wrześniowych wyborów prezydenckich. Nie wykluczył też, że jego syn będzie ubiegał się o urząd głowy państwa.
Obecny szef państwa egipskiego, sprawujący władzę już od 30 lat, zdecydował się na te ustępstwa po tym jak centralny plac w Kairze wypełniły setki tysięcy protestujących a prezydent Obama oświadczył, że demokratyczna transformacja powinna zacząć się już teraz.
Egipt jest największym państwem arabskim mającym kluczowe znaczenie dla celów amerykańskiej polityki zagranicznej na Bliskim Wschodzie: posuwania naprzód izraelsko-palestyńskiego procesu pokojowego, powstrzymywania rozszerzania się wpływów Iranu i jego podejrzewanych ambicji nuklearnych oraz zwalczania terroryzmu - podkreśla komentator AP.
Według strategów z Woodrow Wilson Center, najgorszy scenariusz przewiduje objęcie władzy przez ekstremistyczne ugrupowania muzułmańskie w Egipcie, Tunezji a nawet w Jordanii. Mogłoby dojść do zamknięcia Kanału Sueskiego i przebiegających w jego rejonie rurociągów naftowych oraz do wypowiedzenia egipsko-izraelskiego układu pokojowego. W konsekwencji mogłoby też dojść do zerwania amerykańsko-egipskich stosunków dyplomatycznych i wojskowych.
Powstałą próżnię mógłby wypełnić Iran, co mogłoby doprowadzić do konfliktu zbrojnego z Izraelem, być może z użyciem broni nuklearnej. Amerykańskie wpływy w regionie zostałyby znacznie osłabione.
Większość ekspertów i analityków zajmujących się Bliskim Wschodem nie sądzi aby doszło do realizacji tak czarnego scenariusza, wobec zachęcających oznak, że w Egipcie dojdzie jednak do pokojowego przekazania władzy oraz faktu, iż dotychczasowe demonstracje były pokojowe.
Jest jednak także wiele oznak rysujących się napięć i potencjalnych problemów. Jasne jest też, że nie ma powrotu do dotychczasowego status quo. Rola Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie uległa prawdopodobnie nieodwracalnej zmianie - uważa komentator Associated Press.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.