Najlepiej pamiętam początki naszej współpracy. On wtedy był biskupem tarnowskim. Organizował Krajową Radę Katolików Świeckich. Znamienne jest to, że ta Rada coś znaczyła, kiedy On coś jeszcze znaczył w Episkopacie.
Wraz z minimalizowaniem jego pozycji, bardzo wyraźnym po roku 2000, znaczenie tej instytucji, której był patronem, zmalało. Kiedy zastanawialiśmy się, kogo prosić o naśladowanie takiego dialogu, jaki nam w „Więzi” bardzo przypadł do gustu, między Umberto Eco a kard. Carlo Martinim, to bez wahania padło na Życińskiego i Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Wyszła z tego książka, która pokazuje przede wszystkim, że stosunek do komunizmu był wyznacznikiem integralnego pojmowania moralności. Paradoksalnie wielu uważało go za najbardziej skłonnego do rozmywania zła komunizmu, co było całkowitą nieprawdą.
Miałem też okazję spotykać go jako człowieka głębokiej wiary, nieraz widziałem go na kolanach. W książeczce „Kamienie i kwiaty” jest wybór listów, które dostał przez pierwsze cztery lata swojego biskupstwa w Tarnowie. Wszyscy wiedzą, jak wyglądają lity biskupa do wiernych, a jak wyglądają listy do biskupa? Napisał, że biskupstwo dopiero uczyniło go bliższym konkretnym ludziom. Myślę, że z tej bliskości też wynikała jego gotowość do komentowania rzeczywistości dotykającej tych konkretnych ludzi. W tych listach dostawał też bardzo mocno po głowie. Myślę, że był ponad wszystkimi ideologicznymi podziałami i szufladkami. Był uważany za liberała w polskim Kościele, a przecież był człowiekiem o bardzo konserwatywnych poglądach. Tyle, że jednocześnie otwartym na świat. A przecież jedno z drugim zupełnie się nie kłóci. Uczestniczył kiedyś w konferencji w Jerozolimie na temat dialogu żydowsko-chrześcijańskiego. Zrobił na uczestnikach wielkie wrażenie. Zaprosił ich do Lublina. Tam musieliśmy studzić entuzjazm naszych gości z Izraela, którzy zaczęli myśleć, że każdy polski biskup jest tak właśnie nastawiony, że wszyscy mają biskupów pomocniczych ds. dialogu z judaizmem.
not. Jacek Dziedzina/Gość Niedzielny
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.