Danuta Szaflarska - symbol odradzającej się po wojnie polskiej kinematografii, nazywana pierwszą amantką powojennej kinematografii, zmarła 5 lat temu, 19 lutego 2017 r. w wieku 102 lat. Jej kariera aktorska trwała prawie 80 lat. Miała na koncie około stu ról teatralnych. "Teatr jest chorobą nieuleczalną. On jest jak narkotyk" - mówiła.
Danuta Szaflarska urodziła się 6 lutego 1915 r. we wsi Kosarzyska koło Piwnicznej. Z jej imieniem i datą urodzenia wiąże się pewna historia. "6 lutego przypadają imieniny Doroty, a ówczesnym zwyczajem często nadawano imię zgodne ze wspomnieniem świętego z dnia urodzin. W okolicy mieszkała jednak kobieta nazywana przez mieszkańców +głupia Dorota+, zatem imię zdecydowanie źle się we wsi kojarzyło. Proboszcz miejscowej parafii uznał jednak, że imię Danuta nie daje wystarczającego wstawiennictwa świętych i ochrzcił dziecko jako Zofię Danutę, a datę urodzenia wpisano: 20 lutego (niektóre źródła podają też 19 lutego). Dopiero po latach Szaflarska sprostowała w swoich dokumentach obie te kwestie" - napisano na stronie Muzeum Powstania Warszawskiego.
Wybierając studia, Szaflarska najpierw myślała o medycynie, potem o handlu. Dopiero później, za namową kolegów, zdecydowała się na aktorstwo. Zdała do Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej - szkoły założonej w Warszawie z inicjatywy Aleksandra Zelwerowicza i Leona Schillera. Dostała się tam mimo początkowych trudności.
Po latach wspominała, jak komisja egzaminacyjna odesłała ją na poprawkę. "Siedziałam w bibliotece całymi dniami, przychodzę na poprawkę i widzę jeszcze dwie osoby w kolejce: Hankę Bielicką i Jurka Duszyńskiego. Wchodzimy, a komisja oznajmia: +Przyjmujemy was, poprawkę będziecie zdawać na półrocze+. Nigdy jej nie zdawaliśmy. Okazało się, że dostałam się jednym głosem Zelwerowicza, wszyscy byli przeciw" - mówiła.
Zaraz po studiach rozpoczęła karierę artystyczną w Teatrze na Pohulance w Wilnie (1939-1941). W ciągu dwóch lat zagrała tam ok. 20 ról - od klasyki po obyczajowe komedie. W wojennych latach 1942-43 Szaflarska grała w teatrze podziemnym.
"Teatr podziemny powstał z inicjatywy Bohdana Korzeniewskiego, który jako delegat rządu polskiego w Londynie odpowiadał za sprawy kultury. Placówką kierowali Leon Schiller i Edmund Wierciński. Teatr podziemny miał za zadanie przygotować repertuar, który gralibyśmy zaraz po zakończeniu wojny. Próby odbywały się w wielu domach prywatnych, m.in. w mieszkaniu Teresy Roszkowskiej na Saskiej Kępie. Czesław Miłosz tłumaczył Szekspira, a Jarosław Iwaszkiewicz sztuki Giraudoux" - opowiadała po latach artystka.
Lata 1943-45 to działalność Szaflarskiej w Teatrze Frontowym Armii Krajowej. "Teatr Frontowy AK prowadził Józef Wyszomirski. W zespole znajdowali się tacy aktorzy jak Tadeusz Fijewski, Jan Ciecierski, Tadeusz Cygler czy Andrzej Łapicki. Wystąpiliśmy nawet dwa razy w Warszawie, przede wszystkim dla władz Biura Informacji Propagandy Komendy Głównej AK. Na jednym ze spektakli był Czesław Miłosz, który po wojnie napisał o naszym teatrze bardzo piękną recenzję" - wspominała.
W informacjach na temat aktorki podaje się, że w czasie Powstania Warszawskiego była łączniczką. Sama wolała nazywać siebie "gońcem". "Zdecydowano, że to, co możemy zrobić dla podtrzymania ducha publiczności, to jakieś koncerty, występy, i trzeba zacząć sprowadzać ludzi. Miałam biegać pod podane adresy i zawiadamiać ludzi - to było moje zadanie" - opowiadała.
Katarzyna Kubisiowska w książce "Szaflarska. Grać, aby żyć" podała, że do występów uprawnieni byli wyłącznie artyści posiadający legitymacje wystawione przez Wydział Propagandy, m.in. Mira Zimińska, Irena Dubiska, Mieczysław Fogg ps. Ptaszek, Irena Kwiatkowska ps. Baśka. Sama Szaflarska nie występowała, nie była artystką estradową. Ale występował jej mąż, Jan Ekier ps. Janosik, który w dwa miesiące zagrał kilkadziesiąt koncertów. Podstawą repertuaru był Chopin, a żelaznym punktem programu zagrzewająca do walki "Etiuda Rewolucyjna".
Na stronie MPW wskazano, że "dla Szaflarskiej Powstanie było jednak przede wszystkim czasem walki o byt i bezpieczeństwo najbliższych". "Jej matka, Wanda, była już wówczas starszą osobą, a córka Maria ledwie skończyła pierwszy rok życia. Trudność stanowiło przede wszystkim zorganizowanie wody i jedzenia dla dziecka. Rodzinie udało się przetrwać dzięki pomocy wielu przyjaciół z artystycznego środowiska ówczesnej Warszawy. Wszyscy opuścili stolicę z ludnością cywilną przez obóz w Pruszkowie. Szaflarska z córką i matką trafiły do Krakowa, gdzie spotkały uratowanego przez przyjaciół przed wysłaniem do obozu Jana Ekiera" - przekazano.
Sama artystka tak podsumowywała czas Powstania: "Miałam to szczęście, że nikt z moich najbliższych nie zginął ani nie został ranny, ale gdy przypominam sobie czas Powstania Warszawskiego, to trudno mi dziś zrozumieć, jak udało nam się przetrwać tę gehennę aż 63 dni. Okazuje się, że człowiek jest w stanie przywyknąć do wszystkiego. Nabiera z czasem jakiejś twardości, odporności" (Wywiad Jana Bończy-Szabłowskiego z D. Szaflarską, "Rzeczpospolita", 11 października 2002).
Po wojnie, przez rok, występowała w Starym Teatrze w Krakowie (1945-1946), a następnie w Łodzi - w Teatrze Kameralnym. W 1949 r., po likwidacji Kameralnego, przeniosła się do Warszawy. Do 1957 r. występowała w Teatrze Współczesnym, potem w Narodowym (1954-1966). Od 1966, do emerytury w roku 1985, pracowała w Teatrze Dramatycznym. Potem, gościnnie, występowała na scenach niemal wszystkich warszawskich teatrów - od 2010 r. była członkiem zespołu aktorskiego TR Warszawa.
Tuż po wojnie zdobyła w Polsce wielką popularność jako aktorka filmowa - za sprawą ról w "Zakazanych piosenkach" (1946) i "Skarbie" (1948) Leonarda Buczkowskiego. W obu filmach partnerował jej Jerzy Duszyński.
Autorem scenariusza "Zakazanych piosenek" był Ludwik Starski, a asystentem Buczkowskiego - Jerzy Kawalerowicz. Zbliżona w nastroju do podwórzowej ballady, fabularyzowana antologia patriotycznych i satyrycznych piosenek okupacyjnych, wpleciona w sceny z życia wojennej Warszawy, podbiła serca widzów. Szaflarska zagrała Halinę, która wraz ze swoim bratem Romanem (granym przez Duszyńskiego), działa w organizacji podziemnej. Film bił rekordy popularności.
Po latach Szaflarska mówiła o "Zakazanych piosenkach" w jednym z wywiadów: "Film zobaczyłam dopiero na premierze. Pierwszy raz widziałam się na ekranie. To było ogromne przeżycie. [...] Najbardziej cieszyliśmy się z Jurkiem [Duszyńskim - przyp. PAP], że wreszcie będzie można się najeść do syta. Takie były czasy. Pierwszego dnia próbnych zdjęć dostałam jajecznicę ze skwarkami. Nie zapomnę tego smaku i mojego szczęścia".
Także "Skarb" - komedia o perypetiach młodego małżeństwa, które walczy o lokum w odbudowującej się Warszawie - cieszył się wielkim zainteresowaniem widzów.
"Nigdy nie przepadałam za rolami amantek, wtedy jednak miałam do wyboru jeszcze jakiś dramat, a podobał mi się scenariusz +Skarbu+, więc go wybrałam" - wspominała aktorka w 2015 r. na spotkaniu zorganizowanym w Warszawie z okazji jej 100. urodzin.
Jak mówiła, w tym filmie jest m.in. scena wesela, gdzie stoi stół zastawiony tortami. "Cieszyliśmy się, że zjemy coś dobrego, ale ekipa od razu nas uprzedziła, żeby nie ruszać, bo wszystko jest polane naftą. Zdjęcia bowiem miały trwać trzy dni i torty musiały przetrwać. Pamiętam też scenę, kiedy miały nas zasypać gruzy. Wtedy nie było styropianu i dwa tygodnie gromadzono na takim pomoście gruz, który miał na nas spaść. I uprzedzano, że musimy zagrać dobrze, bo inaczej znów dwa tygodnie będą zbierać ten gruz. Ustawiono kamery i jakieś aparaty, na miejscu był lekarz i pielęgniarki, operatorzy na wszelki wypadek uciekli, ale jakoś udało nam się to nakręcić, tylko Ludwik Sempoliński miał guza na głowie" - opowiadała Szaflarska.
Wspominała, że po premierze krytycy negatywnie ocenili film. "Pisali, że teraz trzeba odbudowywać Warszawę, robić poważne rzeczy, a nie jakieś wygłupy. A to przecież był troszkę dokument, bo pokazywał, jak wtedy mieszkali i żyli warszawiacy. Minęły dwa lata i okazało się, że obejrzał go Stalin, zachwycił się i powiedział, że takie filmy właśnie trzeba robić. Recenzje od razu się zmieniły" - dodała aktorka.
Kolejne role Szaflarska zagrała m.in. w "Ludziach z pociągu" (1961) Kazimierza Kutza, w serialu "Lalka" (1977) Ryszarda Bera, "Dolinie Issy" (1982) Tadeusza Konwickiego, "Korczaku" (1990) Andrzeja Wajdy, "Diabłach, diabłach" (1991) Doroty Kędzierzawskiej i "Pożegnaniu z Marią" (1993) Filipa Zylbera.
W 2007 r. wielkie uznanie widzów i krytyki przyniosła jej główna rola w filmie Doroty Kędzierzawskiej "Pora umierać", za którą otrzymała nagrodę dla najlepszej aktorki na festiwalu w Gdyni oraz Polską Nagrodę Filmową - Orła.
Rok później aktorka zagrała w komedii Juliusza Machulskiego "Ile waży koń trojański?" i w filmie "Jeszcze nie wieczór" Jacka Bławuta. W 2009 r. można ją było oglądać w "Janosiku. Prawdziwej historii" Agnieszki Holland i Katarzyny Adamik. Zagrała także m.in. w "Pokłosiu" (2012) w reż. Władysława Pasikowskiego.
Od maja 2010 r. Szaflarska należała do zespołu TR Warszawa. Wystąpiła tam w wystawionej przez Grzegorza Jarzynę sztuce Doroty Masłowskiej "Między nami dobrze jest" (2009) w roli Osowiałej Staruszki Na Wózku Inwalidzkim, za którą otrzymała m.in. ufundowaną przez ZASP Nagrodę im. Jacka Woszczerowicza.
Szaflarska była dwukrotnie zamężna i dwukrotnie rozwiedziona, miała dwie córki: Marię (ur. 1943) z pianistą Janem Ekierem i Agnieszkę (ur. 1954) ze spikerem radiowym Januszem Kilańskim.
Niesamowita pogoda ducha, wielka ciekawość świata, odwaga i skromność - to cechy Danuty Szaflarskiej, które wymieniła zaprzyjaźniona z nią od lat reżyserka Dorota Kędzierzawska. W 2012 r. powstał wyreżyserowany przez Kędzierzawską "Inny świat", filmowy portret Szaflarskiej, w którym aktorka jest narratorką.
"Przy niej zapomina się o różnicy wieku. W trakcie zdjęć do +Pora umierać+ to ja miałam wrażenie, że jestem starsza - przyjeżdżałam na plan, mówiłam, że +tu mnie boli, tam strzyka, źle się dzisiaj czuję+, tymczasem pani Danuta nie narzekała. Ona w pracy nie narzeka. Jest absolutnie przygotowana do zdjęć, zna tekst na pamięć, nie ma aktorskich fochów" - mówiła Kędzierzawska PAP w 2015 r., tuż przed 100. urodzinami Szaflarskiej.
Dopytywana o sekret młodzieńczej energii Szaflarskiej, Kędzierzawska skomentowała: "Pani Danuta ma w żyłach góralską krew, w związku z tym jest osobą bardzo twardą. Wielką rolę odgrywa także charakterystyczna dla niej niesamowita pogoda ducha, z którą chyba trzeba się urodzić".
W ostatnich latach życia wyróżniono ją m.in. Nagrodą im. Norwida w kategorii Dzieło życia, Polską Nagrodą Filmową - Orłem - za osiągnięcia życia, Złotą Kaczką dla najlepszej aktorki stulecia kina polskiego oraz Nagrodą Gustaw przyznawaną przez Związek Artystów Scen Polskich za szczególne zasługi dla środowiska teatralnego. W 2015 r. Szaflarska została odznaczona Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski "w uznaniu wybitnych zasług dla Rzeczypospolitej Polskiej, a w szczególności znamienitych osiągnięć w pracy artystycznej i znaczącego wkładu w rozwój polskiej kultury oraz za działalność na rzecz niepodległości i przemian demokratycznych w Polsce".
Szaflarska, która w jednej z rozmów podkreśliła, że teatr jest dla niej chorobą nieuleczalną - "jest jak narkotyk" - oficjalnie zakończyła swoją karierę, przez zły stan zdrowia, w listopadzie 2016 r. Zmarła 19 lutego 2017 r. w wieku 102 lat.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.