Większością głosów rady dyrektorów Echa Moskwy podjęto decyzję o likwidacji stacji i strony internetowej Echa Moskwy – poinformował w Telegramie naczelny tego opozycyjnego radia Aleksiej Wieniediktow. Protest wystosował polski Instytut Nowych Mediów.
Informuje o tym portal Meduza.io. Rosyjski regulator Roskomnadzor zażądał od Google usunięcia aplikacji Echa Moskwy – poinformował Wieniediktow.
1 marca stację wyłączono, a jej portal zablokowano na wniosek prokuratury generalnej. Uzasadniono to publikacją „kłamliwych informacji o działaniach rosyjskich wojsk w ramach operacji specjalnej w obronie Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej (wspieranych przez Rosję samozwańczych republik na południowym wschodzie Ukrainy)”.
M.in. rosyjskim mediom zakazano nazywanie wojny na Ukrainie „wojną”.
Większość akcji Echa należy do holdingu medialnego rosyjskiego koncernu energetycznego Gazprom. Mimo to stacja nadawała niezależne i krytyczne wobec władz treści; była uważana za „liberalną”.
Echo nadawało od sierpnia 1990 r. „Jedyny raz, kiedy stacja została wyłączona, miał miejsce w czasie puczu w Moskwie w sierpniu 1991 r.” – przypomina Nowaja Gazieta.
Wśród mediów, zablokowanych za próbę rzetelnego relacjonowania rosyjskiej agresji na Ukrainie, jest telewizja Dożdż. Roskomnadzor zażądał także od szeregu portali usunięcia publikacji, w których rosyjska agresja jest nazywana „wojną”.
W środę do Dumy wniesiono poprawki, które przewidują karę do 15 lat więzienia za rozprzestrzenianie „fejków” o działaniach rosyjskich sił zbrojnych.
W związku z zablokowaniem Echa Moskwy i telewizji Dożdż polski Instytut Nowych Mediów wyraził protest. „Sprzeciwiamy się każdej formie cenzury (…) Narzucanie cenzury na informowanie o atakach na bezbronnych ukraińskich cywilów przypomina najczarniejsze karty historii” – napisano w oświadczeniu.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.