Celem rządu nie jest likwidacja drugiego filara emerytalnego, tylko naprawa systemu - przekonywał w środę w Sejmie premier Donald Tusk. Dodał, że proponowane przez rząd zmiany w OFE ograniczą przyrost długu publicznego o ok. 200 mld zł w najbliższych 10 latach.
W Sejmie w środę trwa pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy zmieniającej zasady funkcjonowania systemu emerytalnego.
Przedstawiając projekt szef rządu powiedział, że podczas wcześniejszej dyskusji nad tymi propozycjami podpowiadano rządowi radykalne rozwiązania - likwidację drugiego filara, jak to się stało na Węgrzech. "Uznaliśmy, że ze względu na przewidywalność państwa, bezpieczeństwo emerytur i systemu finansowego (...) celem naszych prac nie jest likwidacja tego systemu, tylko jego naprawa" - podkreślił.
Dodał, że były też podpowiedzi, by zachować obecne status quo. Jego zdaniem nie ma jednak wątpliwości, że po 11 latach doświadczeń i wielomiesięcznych debatach na temat zmian trzeba mieć odwagę powiedzieć, że system ten nie jest doskonały.
Szef rządu przekonywał, że dla niego ważniejszą rzeczą jest możliwość zapewnienia waloryzacji rent i emerytur niż komfort niektórych instytucji finansowych albo twórców reformy emerytalnej. "Pomysły, aby zostawić OFE w spokoju, a jednocześnie uzyskać kryteria bezpieczeństwa finansowego - a więc zejście z deficytem budżetowym do upragnionych przez nas i Europę 3 proc. (PKB) wymaga działań na kieszeni zwykłych ludzi" - zaznaczył.
W ocenie premiera, bez bezpiecznych finansów państwa nie ma mowy o bezpiecznym systemie wypłat emerytur. Dlatego - jak mówił - rząd zdecydował się na wariant najbezpieczniejszy z punktu widzenia dzisiejszych i przyszłych emerytów, stabilny i nienarażający państwa na finansowe perturbacje. Jak zaznaczył, kryzys finansowy pokazał w ostatnich trzech latach, że prawdziwym gwarantem emerytur jest państwo, nawet w tej części dotyczącej OFE.
Premier zwrócił uwagę, że proponowane przez rząd zmiany w OFE ograniczą przyrost długu publicznego o ok. 200 mld zł w najbliższych 10 latach. Dodał, że system OFE odpowiada za już zaciągnięte 200 mld zł z 700 mld zł długu Skarbu Państwa. Powodem podejmowanych przez rząd zmian - jak mówił - jest sytuacja budżetu państwa. "To w dużej mierze prawda - że system jest źródłem zadłużenia państwa i zmiany mają zapobiec narastaniu tego zadłużenia w przyszłości. Na samych odsetkach od obligacji kupowanych przez OFE, można tak powiedzieć, tracimy miliardy złotych" - mówił, dodając, że rocznie ok. 360 zł na głowę mieszkańca kosztuje obsługa obligacji skarbu państwa.
Zaznaczył, że utrzymywanie obecnego systemu emerytalnego oznacza miesięcznie 2 mld zł dodatkowego wypływu pieniędzy, więc "szkoda każdego miesiąca". Zwrócił się do opozycji, by skorzystała z szansy, bo to ten rząd bierze odpowiedzialność za zmiany. "Każdy następny rząd (...) będzie miał dużo, dużo łatwiej, jeśli my dzisiaj przeprowadzimy te zmiany. Łatwiej, to znaczy, że nie będzie musiał podejmować decyzji z krzywdą dla ludzi. Pomóżcie dzisiaj w przeprowadzeniu szybko tej zmiany, bo to jest w interesie ludzi, to jest w interesie państwa i także w interesie tych, którzy myślą o sobie, że w przyszłości będą rządzili" - powiedział.
Zapowiedział, że jeszcze w tej kadencji rząd przedstawi propozycje dotyczące zmian w emeryturach mundurowych. Dodał, że trwa dyskusja, czy zmieniać te elementy systemu, które nie są w systemie powszechnym.
Zgodnie z przyjętym przez rząd projektem zmian w systemie emerytalnym, składka do OFE zostanie zmniejszona z 7,3 proc. do 2,3 proc., a potem będzie stopniowo wzrastać, by w 2017 r. osiągnąć 3,5 proc. Pozostała część składki, która zamiast do OFE zostanie przekazana do ZUS, trafi na specjalne indywidualne subkonta. Zasady dziedziczenia na subkontach w ZUS będą takie same jak w OFE. Środki te będą też waloryzowane o wskaźnik wzrostu gospodarczego z ostatnich pięciu lat i inflację. Rząd chce, by zmiany weszły w życie od 1 maja 2011 r.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.