Rosję należy trwale osłabić. Przynajmniej na jedno pokolenie - mówi weekendowemu "Magazynowi Polska Times.pl" wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz.
"Na pewno jest w interesie Polski, żeby Rosja wyszła z tej wojny trwale osłabiona i w sensie militarnym, i w sensie gospodarczym. Przy jej agresywnej polityce" - stwierdził w rozmowie z magazynem wiceszef MSZ.
Przydacz zwrócił uwagę, że Rosja chce zmienić "architekturę bezpieczeństwa nie tylko w regionie, ale na całym obszarze euroazjatyckim, od Lizbony, do Władywostoku".
"Trzeba sprawić, żeby Moskwa co najmniej przez najbliższe pokolenie nie była w stanie ponownie doprowadzić do takiego konfliktu, jaki obecnie obserwujemy na Ukrainie" - wskazał wiceszef MSZ.
Chodzi, jak powiedział, o dokonanie takiego uszczerbku w możliwościach militarnych Rosji, aby nie była w stanie prowadzić podobnie agresywnej polityki jak obecnie. "Temu ma służyć m.in, polityka sankcji" - zaznaczył. Przypomniał, że w ramach UE, wspólnie z USA i Wielką Brytanią "kontynuujemy działania prowadzące do tego, że Rosja utraci część swojego potencjału gospodarczego".
Zdaniem Przydacza trzeba kontynuować naciski na Rosję. "Jako Polska stoimy na stanowisku, że ten kraj należy obejmować sankcjami tak długo, aż wyrzeknie się swoich agresywnych zachowań i rewizjonistycznej polityki zagranicznej" - powiedział.
Wiceminister ma "głębokie przekonanie", że w sytuacji, gdy ten kraj poniesie wysokie straty, dojdzie w nim do głębokich zmian wewnętrznych. "Dziś to nie Ukraina potrzebuje +denazyfikacji+, ale rosyjskie elity" - stwierdził w rozmowie z magazynem.
Jak zaznaczył, społeczeństwo rosyjskie powinno uzyskać dostęp do wolnej, niezależnej informacji - "bo tylko w ten sposób będzie mogło rozeznać się w faktycznej sytuacji".
SYTUACJA NA UKRAINIE: Relacjonujemy na bieżąco
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.