W portugalskich szpitalach doszło w poniedziałek i we wtorek do paraliżu funkcjonowania licznych oddziałów w związku z niedoborem personelu medycznego. Największe kolejki, w których czas oczekiwania sięga nawet 10 godzin, dotyczą wizyt ginekologicznych i położniczych.
Chaos w portugalskich szpitalach zbiegł się z trwającym od piątku długim weekendem, podczas którego wielu medyków udało się na urlopy.
Zjawisko początkowo widoczne jedynie w aglomeracji Lizbony do wtorkowego wieczora rozszerzyło się na cały kraj. W nocy z wtorku na środę zamkniętych jest w Portugalii kilkanaście izb ostrego dyżuru w szpitalach, w tym szczególnie na oddziałach położnictwa m.in. w aglomeracji Lizbony, Portimao i w Bradze.
W kilku regionach kraju udanie się kobiety ciężarnej do szpitala wiąże się z koniecznością pokonania około 100 km.
W związku z chaosem w portugalskiej służbie zdrowia część środowisk medycznych oraz posłów ugrupowań opozycyjnych wezwało minister zdrowia Martę Temido do podania się do dymisji.
Czytaj: Ponad 14 proc. światowej populacji ma lub miało boreliozę
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.