"Nie ma czegoś takiego jak bezpieczna aborcja. Aborcja zawsze kończy się śmiercią dziecka, nie można tu mówić o jakimkolwiek bezpieczeństwie".
Polska konstytucja chroni ludzkie życie. Skoro Trybunał Konstytucyjny stwierdził w 1997 r. niekonstytucyjność przesłanki społecznej, a w 2020 przesłanki z powodu choroby lub niepełnosprawności, to jak może być konstytucyjny postulat aborcji do 12. tygodnia bez ograniczeń? – mówi w komentarzu dla KAI Jakub Bałtroszewicz, prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, odnosząc się do projektu „Legalna Aborcja bez Kompromisów”, którym dziś wieczorem zajmie się Sejm. Jak dodaje, choć autorzy projektu określają się jako wrażliwa społecznie lewica, to nie są zainteresowani pomocą dla rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi.
Przeczytaj też: Müller: nie ma szans na dalszy bieg projektu liberalizującego aborcję
Projekt ustawy "o bezpiecznym przerywaniu ciąży i innych prawach reprodukcyjnych" to projekt obywatelski, zgłoszony przez Komitet Inicjatywy Obywatelskiej "Legalna Aborcja Bez Kompromisu", utworzony przez środowiska stojące za protestami, które odbyły się w całej Polsce po wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020. TK ogłosił wówczas, że tzw. przesłanka eugeniczna umożliwiająca legalną w świetle ówczesnego prawa aborcję z powodu ciężkich, nieodwracalnych wad genetycznych, jest niezgodna z Konstytucją RP.
Zgodnie z prawem, obywatelski projekt musi wpłynąć pod obrady Sejmu w ciągu trzech miesięcy od jego złożenia do laski marszałkowskiej wraz z minimum 100 tys. podpisów obywateli. Pod lewicową inicjatywą podpisało się 104,5 tys. osób. W środę wieczorem w Sejmie odbędzie się jego pierwsze czytanie. W czwartek posłowie zagłosują, czy zostanie on skierowany do dalszych prac w komisji sejmowej czy też odrzucony.
W komentarzu dla KAI Jakub Bałtroszewicz, prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, skupiającej ponad 30 organizacji pro-life, przyznał, że autorom inicjatywy obywatelskiej "Legalna Aborcja Bez Kompromisu" udało się w pewien sposób zmobilizować społeczeństwo, choć wcześniej dla takich projektów - jeśli się pojawiały - nie zdołano uzbierać wymaganej liczby podpisów.
Prezes PFROŻ powiedział natomiast, że jest spokojny o losy lewicowego projektu w parlamencie. - Są wyroki Trybunału Konstytucyjnego - najpierw z 1997 r. pod przewodnictwem prof. Andrzeja Zolla, a potem z 2020 r. Polska konstytucja chroni ludzkie życie. Ten projekt jest całkowicie niekonstytucyjny. Jeśli wyrok TK z 1997 r. stwierdził niekonstytucyjność wprowadzonej przez SLD społecznej przesłanki umożliwiającej aborcję, a wyrok z 2020 r. mówi, że choroba lub niepełnosprawność nie może być przesłanką do aborcji i ta przesłanka też jest niekonstytucyjna, to jak może być konstytucyjna aborcja do 12. tygodnia życia właściwie bez ograniczeń? - powiedział Bałtroszewicz.
- Owszem, wiem, że Prawo i Sprawiedliwość obiecało, że projekty obywatelskie będą trafiały do komisji, ale nie wiem czy w kontekście tego akurat Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej, kierowanego przez panią Martę Lempart, ta obietnica musi być spełniona - skomentował prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia.
"Uważam, że skoro projekt jest tak oczywiście niekonstytucyjny, to nie ma sensu nad nim debatować. Nie trzeba być prawnikiem, żeby widzieć skrajną sprzeczność pomiędzy wyrokami Trybunałów Konstytucyjnych a tym projektem" - powiedział. - Nie może być w świetle obecnej konstytucji aborcja w Polsce dozwolona w formule bez ograniczeń do 12. tygodnia życia - przypomniał.
Przeczytaj też: COMECE: Według prawa UE nie można nakazać legalizacji aborcji
Odnosząc się do tytułu projektu ustawy, podkreślił: "Nie ma czegoś takiego jak bezpieczna aborcja. Aborcja zawsze kończy się śmiercią dziecka, nie można tu mówić o jakimkolwiek bezpieczeństwie. Jest to nazwa w pewnym sensie przewrotna".
Zdaniem Bałtroszewicza, "jest to też charakterystyczne dla lewicy, że próbuje zaczarować rzeczywistość zmianami definicji, próbuje ją nazywać na nowo, tak aby potem móc zarzucać ludziom, którzy nie popierają aborcji, że są przeciwko prawom reprodukcyjnym, a więc przeciwko prawom człowieka".
Bałtroszewicz stwierdził, że widać to na poziomie Parlamentu Europejskiego, który ostatnio skomentował Sąd Najwyższy w Stanach Zjednoczonych w sprawie tzw. Ustawy Roe v. Wade, czyli przepisów zezwalających na przerywanie ciąży, wprowadzonych w 1973 r. - PE wydał oświadczenie, że nie można wyroku z 1973 r. zmieniać, co było absolutnie poza kompetencją unijnego parlamentu - przypomniał.
Co zatem było intencją wnioskodawców lewicowego projektu do uruchomienia tej inicjatywy? Zdaniem Jakuba Bałtroszewicza, osoby te wiedzą, że zbierały podpisy pod projektem niekonstytucyjnym, ale kierowała nimi próba dalszej polaryzacji polskiego społeczeństwa.
- To jest próba podgrzewania tego sporu, który wybuchł po wyroku z 2020 r. Na tym sporze te środowiska bardzo wiele zyskały - kapitał polityczny i finansowy. W związku z tym są bardzo zainteresowane, by spór wokół aborcji podgrzewać. Nie są raczej zainteresowane tym, aby walczyć o to, aby rodzicom niepełnosprawnych i chorych dzieci, które przychodzą na świat, znaleźć odpowiednie rozwiązania prawne i socjalne; aby te dzieci były w odpowiedni sposób objęte opieką, miały dostęp do rehabilitacji a ich rodzice wsparcie socjalne. To są pilne sprawy. Te środowiska, mimo że określają się jako wrażliwa społecznie lewica, nie są wrażliwe na te problemy - podsumował prezes PFROŻ.
Projekt „Legalna Aborcja bez Kompromisów” zakłada (art. ust. 1), że: "Każda osoba w ciąży ma prawo do świadczenia opieki zdrowotnej w postaci przerwania ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania".
To samo ma dotyczyć także ciąży po upływie 12. tygodnia jej trwania (ust. 2) w przypadku, gdy: (pkt 1) ciąża stanowi "zagrożenie dla życia lub zdrowia fizycznego lub psychicznego" osoby w ciąży; (pkt 2) wyniki diagnostyki prenatalnej lub inne przesłanki medyczne wskazują na to, że występują nieprawidłowości rozwojowe lub genetyczne płodu lub (pkt 3) ciąża jest "następstwem czynu zabronionego, będącego przedmiotem oświadczenia osoby w ciąży".
W przypadkach dotyczących wady genetycznej lub czynu zabronionego, przeprowadzanie aborcji ma być dopuszczalna do końca 24. tygodnia ciąży, a gdy stwierdzone u dziecka nieprawidłowości uniemożliwiają jego późniejszą zdolność do życia poza organizmem matki, aborcja ma być dopuszczalna po 24. tygodniu ciąży.
Aborcja ma być przeprowadzana (ust. 3) "w możliwie najwcześniejszym stadium rozwoju ciąży, zgodnie z aktualnym stanem wiedzy medycznej". Świadczenie to ma polegać na "wywołaniu poronienia metodą farmakologiczną lub przeprowadzeniu zabiegu chirurgicznego".
Autorzy projektu domagają się ponadto, że gdyby lekarz odmówił udzielenia aborcji według proponowanych przepisów, powołując się na art. 39 ustawę o zawodach lekarza i lekarza dentysty (klauzula sumienia), wówczas kierownik szpitala zatrudniającego lekarza ma obowiązek wskazania innego medyka, który udzieli "świadczenia zdrowotnego w tym samym podmiocie leczniczym".
Przeczytaj też: Modlitwa za dzieci
Projekt wprowadza też (art. 6) zmiany w ustawie Kodeks karny. Uchyla w całości art. 152 (kara pozbawienia wolności do lat 3 dla tego, kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, kto udziela kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży lub ją do tego nakłania) oraz w takim samym wymiarze art. 157a ("Kto powoduje uszkodzenie ciała dziecka poczętego lub rozstrój zdrowia zagrażający jego życiu, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2").
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.