37-letnia Alessia Pifferi zostawiła córeczkę samą w domu na prawie 7 dni. Oskarżono ją o umyślne morderstwo ze szczególnie niskich pobudek.
Włoskie gazety piszą o tej tragedii od kilku dni. Śledczy określili matkę jako „zdolną do popełniania okrucieństw”, niebezpieczną i pozbawioną skrupułów, której dziecko przeszkadzało w kontaktach z mężczyznami.
W śledztwie wyszło na jaw, że kobieta okłamała swojego partnera z Leffe (prowincja Bergamo), u którego w domu urodziła córkę (nie wiadomo, kto jest ojcem dziecka), i któremu powiedziała, że malutka Diana jest nad morzem z siostrą Alessii. Okazało się także, że nie pierwszy raz dziecko zostało w domu samo – by spotykać się z mężczyznami, matka zostawiała córkę na noc lub na cały dzień samą.
W łóżeczku dziecka była także butelka ze środkiem uspokajającym. Matka miała tłumaczyć, że „dała córce jedynie kilka kropel tachipiriny, bo bolały ją zęby”. Kłamała też, że dziecko zostawiła z opiekunką, która uciekła.
Kobieta oszukiwała także własną rodzinę – matkę i siostrę – i partnera, który nie mógł uwierzyć, że zostawiła dziecko samo. W śledztwie Alessia Pifferi wyznała, iż „wiedziała, że może się to tak skończyć” – że dziecko umrze bez jedzenia, picia i opieki. Przyznała, że córka „przeszkadzała jej w związkach, w życiu”. W tej sytuacji, uznając, że kobieta była świadoma tego, co robi, prokurator stwierdził, że niepotrzebne są nawet badania psychiatryczne kobiety. Dziś ma zapaść decyzja o osadzeniu kobiety w areszcie.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.