Skoro zaangażowanie w zespoły synodalne rozciąga się między jeden a dwadzieścia procent, musi pojawić się pytanie dlaczego tylko tyle.
Decyzja zapadła. Jakie stoją za nią argumenty, tego do końca, poza gronem wtajemniczonych, nikt nie wie. A co za tym idzie, pozostaje szeroko rozumiana sfera domysłów. Także ocierających się o teorie spiskowe. Śledząc komentarze, jakie ukazały się po ogłoszeniu w niedzielę decyzji o wydłużeniu procesu synodalnego o rok, jeden wątek nie może umknąć uwadze.
Dyrektor programowy watykańskich mediów, Andrea Tornielli, w zamieszczonym na stronach Vatican News i L’Osservatore Romano tekście, już na wstępie pisze o procesie rodzącym się w bólach. Przy czym nie precyzuje, gdzie mieszczą się owe ośrodki bólu, skupiając się na pozytywnych aspektach decyzji Franciszka. Na dłuższą, podzielającą w punkcie wyjścia diagnozę Torniellego, analizę, pokusił się amerykański watykanista Ed Condon, redaktor Catholic News Agency. Spośród wielu rodzących synodalne bóle tematów wybieramy jeden, mając pewność, że tu prawdopodobnie obydwaj autorzy są zgodni. Chodzi oczywiście o zaangażowanie się w zapoczątkowany proces.
W zamieszczonym na naszych stronach omówieniu tekstu Eda Condona czytamy między innymi: „Biorąc pod uwagę proces jako całość, głównym tematem, który pojawił się w komisji [diecezjalnej], była apatia” - podsumowała jedna z diecezji w Nowej Zelandii – pisze Condon. Dodaje, że w innej amerykańskiej diecezji zauważono, iż w parafialnych sesjach synodalnych „największy udział mieli dorośli biali, więcej kobiet niż mężczyzn, a średnia wieku wynosiła 60 lat i więcej”.
Nie próbując pomniejszać innych, opisanych przez redaktora CNA, czynników, wpływających na proces synodalny, zatrzymajmy się nad apatią. Skoro zaangażowanie w zespoły rozciąga się między jeden a dwadzieścia procent (w większości bliżej, a nawet poniżej jeden), musi pojawić się pytanie dlaczego tylko tyle.
Odpowiedź nań nie jest łatwa. Choć od synodu o roli świeckich w Kościele upłynęło trzydzieści pięć lat i postulat budzenia olbrzyma od tego czasu jest dość często powtarzany, jest to zbyt krótki czas, by zmienić kształtowane przez stulecia nawyki. Nie ma co ukrywać. Wierni świeccy, jak mawiano z przekąsem, byli od słuchania i dawania na tacę. Dziś znajdziemy na kościelnej mapie wiele miejsc, gdzie pod tym względem niewiele, a nawet nic się nie zmieniło. Niekoniecznie z winy świeckich. Mamy zatem do czynienia z sytuacją podobną do wychowania dziecka, przez lata było zastępowanego przez dorosłych i zwalnianego z wszelkiej odpowiedzialności. Gdy weszło w dorosłe życie i stanęło przed realnymi problemami, nie potrafiło sprostać stojącym przed nim wyzwaniom. Być może z podobnym zjawiskiem mamy do czynienia w procesie synodalnym. Nie można winić dziecka za to jak zostało wychowane. Trzeba natomiast otwierać przestrzeń, w której będzie mogło do zaangażowania i odpowiedzialności dojrzewać.
Gdy w Ruchu Światło-Życie odkryto, że po „zaliczeniu” kilku stopni wielu uczestników rekolekcji wakacyjnych znika, nie podejmując odpowiedzialności, zaczęto mówić o etapach formacji. Rok, argumentowano, nie musi oznaczać 365 dni. To raczej pewien bliżej nieokreślony czas kształtowania umysłu, woli, serca, po którym będzie można przejść na następny etap, a oznaką dojrzałości i autentyczności całego procesu będzie podjęcie konkretnej posługi we wspólnocie parafialnej. Teoretycznie miało to zająć około trzech lat. W praktyce trwa to dłużej. Bo każdy, świecki i duchowny, potrzebuje czasu. Największą pokusą jest działanie, zmierzające do przyspieszenia procesu dojrzewania.
Gdy zaczynałem pisać tekst niebo już było spowite promieniami słońca, ale pola jeszcze pokryte gęstą mgłą. Gdy kończyłem mgła opadła, a na polu przed domem zobaczyłem pokrytą rosą oziminę. Myślę, że podobnie jest z Synodem na obecnym etapie. Już świeci słońce, ale jeszcze nic nie widać. Na szczęście prędzej czy później mgła opadnie. Zobaczymy otwierającą się przed nami przestrzeń, a na młodych, kruchych roślinach, rosę – znak, że Bóg jest między nami, a to, co przygotował, nie ma nic wspólnego ani z marzeniami progresistów, ani tradycjonalistów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.