Chcemy zrobić wszystko ws. KPO, żebyśmy później sami sobie nie zarzucali, że nie spróbowaliśmy jeszcze takiego, czy innego rozwiązania, aby spór z KE w jakiś sposób zamknąć - powiedział wiceszef MSZ Marcin Przydacz. Według niego, środowe rozmowy w KE ministra ds. UE "były takim krokiem".
W środę minister ds. europejskich Szymon Szynkowski vel Sęk prowadził rozmowy w Komisji Europejskiej w sprawie Krajowgo Planu Odbudowy. "To był intensywny dzień, w którym chciałem poznać bardziej szczegółowo wątpliwości, które pozostały po stronie Komisji Europejskiej, powodujące, że w tej chwili KE nie zadeklarowała jeszcze gotowości do realizacji finansowej KPO. Myślę, że wyjaśniłem część tych wątpliwości" - podkreślił Szynkowski vel Sęk po rozmowach.
Przydacz pytany w czwartek w Polskim Radiu 24 o rezultat tych rozmów, zwracał uwagę, że przy tak emocjonalnym dyskursie, jaki mamy pomiędzy Warszawą, a Brukselą zarówno komisarze europejscy, jak i sam minister Szynkowski vel Sęk podkreślają "tą dobrą, konstruktywną atmosferę" rozmów.
Według wiceszefa MSZ, daje to szanse na to, że ten dialog będzie się posuwał w dobrym kierunku. "Jasnym jest, że po jednej i drugiej stronie negocjującej jest zawsze jakieś +ale+. My też mamy swoje +ale+. My też uważamy, że pewne rzeczy po pierwsze nie powinny wybrzmieć z ust Komisji, a po drugie na pewno nie będziemy szli tutaj na takie kompromisy, które byłyby niezgodne z polskim prawem, czy z polskim interesem" - podkreślił Przydacz.
Natomiast - jak dodał - "w interesie państwa polskiego, dzisiaj w przededniu zimy, sytuacji, w której trwa wojna na Ukrainie, w której grozi nam także i nowa fala uchodźców, wydaje się, że próba podjęcia przez polską dyplomację raz jeszcze chęci dojścia do jakiegoś porozumienia w zakresie KPO jest wskazana".
"I my - jako polska dyplomacja - chcemy zrobić wszystko, żeby później sami sobie też nie zarzucać, że nie spróbowaliśmy jeszcze takiego, czy innego rozwiązania, aby ten spór w jakiś sposób zamknąć" - zaznaczył wiceszef MSZ. Jego zdanie, środowe rozmowy Szynkowskiego vel Sęka "były właśnie takim krokiem".
Przydacz powiedział, iż życzyłby sobie, żeby KE zrozumiała, że "ten spór nie służy także samemu projektowi europejskiego, nie służy samej Unii Europejskiej". "Natomiast nie mam takiej pewności i takiego przekonania, że tego typu rozumienie zostało tam zinternalizowane w Brukseli. Wręcz uważam, że część komisarzy dotychczas była celowo trochę podpuszczana, czy namawiana przez czynniki wrogie, czy to rządowi państwa polskiego, czy w ogóle interesowi państwa polskiego" - ocenił wiceminister.
Dlatego - jak dodał - "ten dialog jest też ważny, aby pewne rzeczy tłumaczyć, aby pewne rzeczy odkręcać".
Komisja Europejska na początku czerwca zaakceptowała polski Krajowy Plan Odbudowy, co było krokiem w kierunku wypłaty przez Unię Europejską 23,9 mld euro dotacji i 11,5 mld euro pożyczek w ramach Funduszu Odbudowy, jednak pieniądze nie zostały wypłacone. KE zaznaczyła, że polski KPO "zawiera kamienie milowe związane z ważnymi aspektami niezależności sądownictwa, które mają szczególne znaczenie dla poprawy klimatu inwestycyjnego i stworzenia warunków dla skutecznej realizacji" i że "Polska musi wykazać, że te kamienie milowe zostały osiągnięte przed dokonaniem jakichkolwiek wypłat w ramach Funduszu Odbudowy". Jednym z oczekiwań KE była likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, co stało się w połowie lipca, gdy weszła w życie prezydencka nowela ustawy o SN. Wątpliwości co do tego, czy nowe przepisy spełniają tzw. kamienie milowe w tej sprawie wyrażali w ostatnim czasie niektórzy przedstawiciele Komisji.
Pod koniec lipca szefowa KE Ursula von der Leyen mówiła "DGP", że aby otrzymać środki z KPO, Polska musi wywiązać się ze zobowiązań podjętych w celu zreformowania systemu środków dyscyplinarnych w sądownictwie. Przyznała, że ustawa likwidująca Izbę Dyscyplinarną jest ważnym krokiem, jednak "nowelizacja ustawy o SN nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej". Von der Leyen podkreślała, że Polska musi również w pełni zastosować się do postanowienia TSUE, co jeszcze nie nastąpiło, a w szczególności "nie przywrócono do orzekania zawieszonych sędziów i nadal obowiązuje dzienna kara finansowa".
TSUE latem 2021 r. zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów odnoszących się do uprawnień Izby Dyscyplinarnej SN w kwestiach m.in. uchylania immunitetów sędziowskich. W związku z niewykonaniem tego postanowienia w końcu października zeszłego roku TSUE zobowiązał Polskę do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej kary w wysokości 1 mln euro dziennie.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.
Według FSB brał on udział w zorganizowaniu wybuchu na stacji dystrybucji gazu.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.