Gdy Bóg chce ludzi ukarać, to odbiera im rozum? Do naszych czasów by to pasowało.
Końcówka drugiej dekady kwietnia, mokro. U nas, na Śląsku, właściwie przynajmniej od początku listopada mokro. Prawie nie było dni bez deszczu czy śniegu. To dla przypomnienia, gdyby ktoś po paru dniach słonecznych zaczął mówić o suszy. Na wschód od nas trwa wojna. Złości mnie, gdy ktoś mi mówi, że to nie nasza, Polaków, sprawa. Gdy widzę, jak kogoś napadają na ulicy, to nie moja sprawa? Jaka różnica dla mnie, jako człowieka i chrześcijanina, że to nie na mojej ulicy tylko za miedzą?
A co u nas? Wiadomo, aż nie chce się pisać. Za to na zachód od nas – kolejne fale zbiorowego obłędu. Gdzieś tam gwałcicieli umieszcza się w więzieniach dla kobiet, bo zadeklarowali, że czują się kobietami. Z tego samego powodu każe się "sportswomenkom" rywalizować z mężczyznami. Gdzie indziej zakazuje się zabijania zwierząt, nawet takich, które, jak szczury, wchodzą ludziom do domów. Jeszcze gdzie indziej sądy wymierzają kary za niewłaściwe myślenie – modlitwę w myślach przed klinikami aborcyjnymi. Jak tu nie wierzyć przysłowiu, że jak Pan Bóg chce kogoś ukarać, to mu odbiera rozum? A ostatnio mamy jeszcze szaleństwo związane z ochroną środowiska przed CO2.
Dziwne to, prawda? Jeszcze półtora roku temu gaz (który spala się do CO2 i H2O) był OK, a Nord Stream 2 był wielką szansą dla Europy. Teraz, gdy Nord Streamów nie ma, za to mamy Baltic Pipe, gaz już jest be. Teraz OK są tylko farmy wiatrowe (zabijające wszystko co lata), pompy ciepła i fotowoltaika. Ciekawe kto jest największym producentem takich urządzeń, prawda? Bo przy tak gwałtownej wolcie chyba trudno dalej wierzyć, że faktycznie chodzi o klimat, a nie o to, by jacyś bogacze zarobili na zwyczajnych zjadaczach chleba jeszcze więcej, prawda?
W Kościele zaś... No cóż. Widzimy między innymi różne próby wywłaszczenia jego Właściciela. Bo Kościół, to Kościół Chrystusowy, prawda? To zwołanie, zgromadzenie (gr. ekklesia, łac. ecclesia) przez Boga. Nie gromadzimy się przecież w Kościele w imię tej czy innej modnej idei – jak uważają niektórzy na zachodzie – albo narodu – jak myśli całkiem sporo na wschód od nas, ale „W imię Ojca, i Syna i Ducha świętego”, prawda?
Z bólem patrzę też na różnych piewców Bożego miłosierdzia. Nie, nie jakobym nie wierzył, że Bóg jest miłosierny. Chodzi o to ciągłe marginalizowanie i kwestionowanie prawdy, że Bóg jest też sprawiedliwy. Wszystko to wygląda pięknie, gdy patrzeć z perspektywy bojącego się kary grzesznika. „Nie bój się, przyjdź do Jezusa, On Ci wybaczy”. Jasne, pod tym podpisałbym się dwoma rękami. Ale jak przy tej okazji zapomnieć, że do wybaczenia potrzebna jest jednak skrucha? Żal i wypływające zeń postanowienie poprawy, a potem też zadośćuczynienie, jak uczymy się przy okazji przygotowania do spowiedzi? Tymczasem jakby zapominało się, że grzech to często nie tylko sprawa między Bogiem a grzesznikiem, ale też tymi, których grzech skrzywdził. Oni, prócz seksualnie wykorzystanych, się nie liczą? Oni mają wybaczyć i szczerzyć zęby do tego, kto ich sponiewierał, choć nie ma nawet prostego przepraszam, o próbie naprawienia krzywd już nie mówiąc?
Przyznam, że takie stawianie sprawy kłóci się z ty obrazem, jaki wyniosłem czytając Biblię. Przecież prorocy Starego Testamentu ganili ciągle głównie dwa grzechy: prócz niewierności Bogu niesprawiedliwość społeczną. To drugie nie było wcale nic dla Boga nieznaczącym potknięciem. Czy w Nowym Testamencie jest inaczej? Czyż Bóg, w Magnificat, nie jest tym, który strąca władców z tronu a wyższa pokornych, głodnych syci dobrami a bogatych z niczym odprawia? Tymczasem słuchając niektórych piewców Bożego miłosierdzia mam wrażenie, że dla nich jest odwrotnie: Bóg umacnia na tronie władców, a pokornych dodatkowo poniża; bogatych syci dobrami, a głodnych z niczym odprawia. I podobnie myślę, że dla nich nie błogosławieni są ci, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, bo zostaną nasyceni, ale naiwni. Naiwni, bo Boga ich krzywda nie interesuje. Interesuje Go tylko przebaczenie tym wszystkim grzesznikom, którzy bojąc się potępienia nerwowo płaczą, jednak nie tylko nie zamierzają krzywd naprawić, ale sami czują się skrzywdzeni tym, że ktoś śmie im mówić, że zrobili coś złego. Tych wszystkich zaś, którzy łaknęli i pragnęli sprawiedliwości skaże na potępienie. Za brak przebaczenia oczywiście. Naprawdę w takiego Boga mam wierzyć?
Dużo tych różnych szaleństw wokół nas. Na szczęście wiem, że i w Kościele, i w naszym kraju, i na wschód czy zachód od nas, prócz nich jest też wiele tego, co można nazwać umiłowaniem prawdy, dobra i piękna. Jest uczciwość, jest życzliwość, jest poświęcenie dla dobra innych, jest miłość. Oby dobry Bóg sprawił, by te różne szaleństwa trafiły tam, gdzie ich miejsce: na margines.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.