Prok. Zbigniew Zięba zaczął w środę mowę końcową w procesie b. szefa MSW 85-letniego gen. Czesława Kiszczaka, oskarżonego o przyczynienie się do śmierci dziewięciu górników z kopalni "Wujek" w 1981 r.
Tego dnia przed Sądem Okręgowym w Warszawie mają przemawiać też pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych, czyli górników z "Wujka". Obrońca Kiszczaka ma wygłosić swą mowę 26 kwietnia. Potem zapadnie wyrok w czwartym już procesie Kiszczaka przed sądem I instancji za ten czyn. W sumie te postępowanie sądowe wobec niego toczy się już 17. rok, a zapewne będzie jeszcze apelacja.
Według katowickiej prokuratury Kiszczak umyślnie sprowadził "powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając 13 grudnia 1981 r. jako szef MSW szyfrogram do jednostek milicji, mających m.in. pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu stanu wojennego. Zdaniem prokuratury, bez podstawy prawnej Kiszczak przekazał w nim dowódcom "oddziałów zwartych" MO swe uprawnienia do wydania rozkazu użycia broni przez te oddziały, co miało być podstawą działań plutonu specjalnego ZOMO, który 15 i 16 grudnia strzelał w kopalniach "Manifest Lipcowy" i "Wujek".
"Oskarżenia nie rozumiem; prawa nie naruszyłem" - powtarzał w każdym procesie Kiszczak, któremu grozi od dwóch do 10 lat więzienia. Dowodził, że nie ma związku między zdarzeniami w kopalniach a szyfrogramem, który - jego zdaniem - był tylko przypomnieniem dekretu Rady Państwa o stanie wojennym. W marcu br. Trybunał Konstytucyjny uznał dekrety o stanie wojennym za niezgodne z ówczesną i obecną konstytucją.
Kiszczak twierdzi, że zakazał użycia broni w "Wujku", gdy zwracał się o to do niego szef MO na Śląsku oraz nakazał wycofanie MO i wojska z kopalni. Dodał, że strzały jednak padły, a milicjanci strzelali "spontanicznie, w obronie własnej". Sąd Najwyższy, utrzymując w 2009 r. wyroki skazujące zomowców spod "Wujka", podkreślił, że użyli oni broni bezprawnie, gdyż nie byli w bezpośrednim zwarciu z górnikami, oddawali "mierzone strzały z bezpiecznej odległości", a ich życiu nie groziło niebezpieczeństwo.
Górnicy z "Wujka" zastrajkowali 13 grudnia, domagając się m.in. zniesienia stanu wojennego i zwolnienia internowanych. 16 grudnia doszło do starć górników z zomowcami, którzy wdarli się do kopalni. Od ich strzałów na miejscu zginęło sześciu górników, siódmy zmarł kilka godzin później, a dwóch kolejnych - w styczniu 1982 r.
Prokuratura wojskowa umorzyła wtedy śledztwo już po miesiącu, przyjmując tezę o "obronie koniecznej" milicjantów. Według IPN śledztwo umorzono jeszcze przed śmiercią w szpitalu dziewiątego górnika; w aktach napisano zaś, że sekcję jego zwłok przeprowadzono w ramach śledztwa. W 2010 r. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie z powodu przedawnienia umorzył sprawę prokuratorów oskarżonych o tuszowanie w latach 80. śledztwa w sprawie "Wujka".
Sprawę Kiszczaka wyłączono w 1993 r., z powodu jego złego zdrowia, z katowickiego procesu zomowców spod "Wujka". Po ich trzech procesach - trwających w sumie 11 lat - w 2008 r. zapadły prawomocne wyroki skazujące ich na kary od trzech i pół roku do sześciu lat więzienia. Pierwszy proces Kiszczaka ruszył przed warszawskim sądem w 1994 r. W 1996 r. uniewinniono go, a w 2004 r. skazano na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Oba wyroki uchylał potem Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Po trzecim procesie SO w 2008 r. uznał, że karalność nieumyślnego czynu Kiszczaka przedawniła się w 1986 r. i umorzył proces. Według SO Kiszczak - zobowiązany jako szef MSW do określenia zasad użycia broni przez oddziały MO - nie spełnił tego obowiązku, poprzestając na wydaniu szyfrogramu, przez co nieumyślnie sprowadził niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia górników. SO uznał, że szyfrogram miał podstawę prawną i nie był rozkazem, lecz powieleniem dekretu o stanie wojennym, choć Kiszczak samodzielnie dopisał, że strzelanie jest możliwe jedynie wobec zagrożenia życia milicjantów. Sąd zwrócił uwagę, że Kiszczak zabronił użycia broni w "Wujku", gdy zwracał się o to do niego szef katowickiej milicji - mimo to ZOMO strzelało.
W 2009 r. SA uwzględnił apelacje prokuratury i pełnomocników oskarżycieli posiłkowych i nakazał ponowny proces. SA uznał, że nie można mówić o nieumyślnej winie Kiszczaka i dlatego sprawa nie przedawniła się. SA dodał, że po tragedii w kopalniach winni nie zostali ukarani, a pacyfikujący "za wiedzą i zgodą" Kiszczaka zostali odznaczeni. Czwarty proces Kiszczaka w SO ruszył w lutym 2010 r.
Od 2008 r. przed tym samym sądem toczy się proces autorów stanu wojennego. Kiszczak - wraz m.in. z Wojciechem Jaruzelskim - jest oskarżony przez pion śledczy IPN o udział w "zorganizowanym związku przestępczym o charakterze zbrojnym", za co grozi do ośmiu lat więzienia.
W innych procesach z oskarżenia IPN Kiszczak został uznany przez ten sąd za winnego dyskryminacji wyznaniowej przez wyrzucenie ze służby jednego milicjanta za zawarcie ślubu kościelnego, a innego - za posłanie córki do pierwszej komunii. Obie sprawy umorzono zarazem na mocy amnestii z 1989 r.
W 2009 r. IPN postawił Kiszczakowi zarzut utrudniania śledztwa w sprawie śmiertelnego pobicia Grzegorza Przemyka przez milicję w 1983 r. Podejrzany nie przyznał się. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
Od 1945 r. Kiszczak był funkcjonariuszem Informacji Wojskowej, a od 1957 r. - Wojskowej Służby Wewnętrznej. W 1972 został szefem wywiadu wojskowego. Od 1979 r. - szef kontrwywiadu WSW. W 1981 r. został szefem MSW jako bliski współpracownik Jaruzelskiego. Członek WRON. Był w Biurze Politycznym KC PZPR w latach 1986-90. Uczestnik rozmów w Magdalence i prac Okrągłego Stołu w 1989 r. Desygnowany na premiera w lipcu 1989 r.; nie zdołał utworzyć rządu. W rządzie Tadeusza Mazowieckiego miał funkcję wicepremiera. W lipcu 1990 r. wycofał się z polityki, przekazując resort Krzysztofowi Kozłowskiemu.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.