W sobotę, drugi dzień z rzędu, około 150 Romów okupuje rzymską bazylikę świętego Pawła za Murami po tym, jak zostali wyrzuceni z nielegalnego obozowiska. Noc spędzili w salach, przylegających do krużganków papieskiej bazyliki.
Według pilnującej świątyni watykańskiej żandarmerii noc minęła spokojnie, bez żadnych incydentów. Pochodzący głównie z Rumunii Romowie z małymi dziećmi i z całym swym dobytkiem weszli do bazyliki w piątek po południu, by zaprotestować przeciwko eksmisji z prymitywnych baraków, w których koczowali w ostatnim czasie.
Obozowisko zostało zlikwidowane przez siły porządkowe w ramach prowadzonej przez władze Wiecznego Miasta akcji przeciwko nielegalnym romskim osiedlom.
Przedstawiciele rzymskiego magistratu prowadzą rozmowy z okupującymi, by nakłonić ich do opuszczenia terenu bazyliki. Ci, którzy z niej wyszli, nie są już wpuszczani z powrotem.
Wysłannicy burmistrza przedstawili protestującym propozycję rozwiązania sytuacji: oferują miejsca w domu opieki społecznej dla kobiet i dzieci albo deportację do Rumunii na specjalnych zasadach. Każda rodzina, która zdecyduje się na opuszczenie Włoch, otrzyma łącznie 1000 euro - po 500 euro od władz miejskich i wikariatu Rzymu. Na razie ofertę tę przyjęło 10 osób.
Prowadzący negocjacje z romskimi rodzinami dają wyraźnie do zrozumienia, że nie będą oni mogli spędzić następnej nocy w bazylice, która zgodnie z prawem znajduje się na terenie należącym do Watykanu.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.