Od 300 do 500 osób zginęło w starciach w mieście Kafanchan w Nigerii – czytamy w raporcie komisji sprawiedliwości i pokoju tamtejszej diecezji.
To nigeryjskie miasto ma kluczowe znaczenie w północno-środkowym rejonie kraju. Do tej pory wielu chrześcijan z południa znajdowało w Kafanchan dom i pracę, a współistnienie z większością muzułmańską układało się pokojowo. Zamieszki wybuchły, gdy wybory prezydenckie przegrał kandydat muzułmański. W mieście spalono ponad 300 domów, a 14 tys. mieszkańców ratowało się ucieczką. Kościelny raport podkreśla dysproporcje w uzbrojeniu uczestników starć. Rebelianci muzułmańscy byli doskonale wyposażeni w broń. Natomiast wspólnota chrześcijańska broniła się jedynie kijami. Rebelianci popierający przegranego kandydata na prezydenta oskarżani są o działalność destabilizującą zarządzanie Nigerią.
Podobny bilans powyborczych zamieszek zanotowano w Kano – drugim co do wielkości mieście Nigerii. Setki młodych muzułmańskich bojówkarzy za cel wzięły szczególnie obiekty kościelne. Spalono m.in. cztery świątynie, katolicką szkołę podstawową i stację misyjną.
W coraz bardziej powiązanym świecie jesteśmy wezwani do bycia budowniczymi pokoju.
Liczba ofiar śmiertelnych w całej Azji Południowo-Wschodniej przekroczyła już 1000.
A gdyby chodziło o, jak jest w niektórych krajach UE, legalizację narkotyków?
Czy faktycznie akcja ta jest wyrazem "paniki, a nie ochrony"?
Były ambasador Niemiec Rolf Nikel przed polsko-niemieckimi konsultacjami międzyrządowymi.
USA tracą wolę obrony Europy, a Rosja jest "na drodze do zwycięstwa".
Władze zaapelowały o międzynarodową pomoc dla ok. 830 tys. wewnętrznie przesiedlonych.