Usunięcie z ustawy refundacyjnej kontrowersyjnego zapisu dotyczącego przekazywania przez firmy farmaceutyczne 3 proc. zysku z refundacji leków - to założenie senackiej poprawki, którą w czwartek przyjął Sejm.
Posłowie poparli ponad 90 senackich poprawek. Większość z nich miała charakter redakcyjny i doprecyzowujący. Teraz ustawa trafi do prezydenta. Może on ją podpisać, zawetować lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego.
Ustawa o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych wprowadza urzędowe ceny i marże na leki finansowane ze środków publicznych. Ustawa ta, wchodząca w skład pakietu ustaw zdrowotnych przygotowanych przez rząd, budziła najwięcej kontrowersji.
Posłowie przyjęli senacką poprawkę zakładającą wykreślenie z ustawy refundacyjnej zapisu dotyczącego przekazywania przez firmy farmaceutyczne 3 proc. z zysku z refundacji. Pieniądze miały być przeznaczane na badania niekomercyjne - m.in. porównywanie leków generycznych. Zapis ten budził zastrzeżenia m.in. senackiej komisji ustawodawczej; komisja kwestionowała jego konstytucyjność.
Posłowie poparli także m.in. poprawkę dotyczącą tzw. paybacku, czyli mechanizmu nakazującego firmom farmaceutycznym zwrot części przychodu ze sprzedaży leków refundowanych w przypadku przekroczenia budżetu NFZ na refundację leków. Firmy farmaceutyczne zgodnie z poprawką zwracałyby 50 proc. przekroczonej przez nie kwoty.
Kolejna z poprawek, która zyskała aprobatę Sejmu zakłada, że skontrolowane apteki będą mogły odwoływać się od decyzji Inspekcji Farmaceutycznej czy Narodowego Funduszu Zdrowia. Zgodnie z propozycją mogłyby to zrobić w oddziale wojewódzkim NFZ.
Posłowie opowiedzieli się także za poprawką zakładającą, by marża hurtowa w wysokości 5 proc. (obecnie jest to 8,91) obowiązywała dopiero od 2014 r. Marża ma być zmniejszana stopniowo - w 2012 roku miałaby wynosić 7 proc., w 2013 - 6 proc. urzędowej ceny zbytu.
Inna z senackich poprawek, którą przyjął Sejm przewiduje, że lekarz, który pracuje w jednym miejscu, nie będzie musiał podpisywać z NFZ umowy na wydawanie recept. Jeśli jednak będzie pracował w dwóch lub więcej, taka umowa będzie konieczna.
Ustawa refundacyjna wprowadza urzędowe ceny i marże na leki finansowane ze środków publicznych. Stałą cenę leku refundowanego Ministerstwo Zdrowia będzie negocjowało z producentem. Od jej wartości będzie ustalana urzędowa marża - w wysokości 5 proc. (obecnie 8,91 proc.). Oznacza to, że ceny leków refundowanych nie będą mogły być ani niższe, ani wyższe od ustalonych. Obecnie apteki stosują często promocje na leki finansowane przez NFZ, niektóre z nich można kupić nawet za kilka groszy lub złotówkę.
W ustawie określono limit na refundację ze środków NFZ na poziomie 17 proc. Wprowadzony ma zostać obowiązek zawierania przez apteki umów z NFZ, w których zobowiążą się one do przestrzegania cen ujętych w obwieszczeniach zawierających wykazy produktów refundowanych.
Zastrzeżenie dotyczące zgodności ustawy refundacyjnej z konstytucją w zakresie swobody działalności gospodarczej wyrażali prawnicy, m.in. profesorowie: Zbigniew Ćwiąkalski i Michał Kulesza. Prezydent Bronisław Komorowski wystosował list do premiera Donalda Tuska i przedstawił w nim swoje wątpliwości dotyczące ustawy. Chodziło głównie o zapis w sprawie 3-proc. opłaty od zysku z refundacji leków.
UOKiK ocenia, że wprowadzenie sztywnych cen i marż przeczy zasadom wolnego rynku, a hurtownie i apteki pozbawia możliwości konkurowania. MZ uważa, że ustawa refundacyjna zakończy "grę pacjentem" - chodzi o sytuacje, gdy pacjenci zachęcani przez koncerny farmaceutyczne niskimi cenami leków (do których dopłaca państwo), nabywają je bez potrzeby. Business Centre Club zwrócił się do prezydenta Bronisława Komorowskiego z prośbą o skierowanie ustawy refundacyjnej do Trybunału Konstytucyjnego.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.