W Czechach wkrótce możliwy będzie chów krokodyli na ubój. O pozwolenie na produkcję krokodylego mięsa stara się jeden z najbogatszych czeskich przedsiębiorców, właściciel holdingu agrochemicznego Agrofert Andrej Babisz.
Babisz przejął w tym roku jedyną w Republice Czeskiej farmę krokodyli.
Jak podaje dodatek gospodarczy dziennika "Mlada fronta Dnes", gospodarstwo mieści się w Velkim Karlovie na Morawach i obecnie spełnia rolę jednogatunkowego ogrodu zoologicznego, który odwiedzają wycieczki szkolne i rodziny z dziećmi. Babisz spodziewa się jednak, że już niedługo ministerstwo rolnictwa wyda odpowiednią zgodę i stanie się on jedynym producentem krokodylego mięsa w Unii Europejskiej.
"Obecnie możemy sprzedawać pojedyncze krokodyle kolekcjonerom. Pozwolenie stworzy nam nowe możliwości" - twierdzi dyrektor finansowy firmy, pod którą podlega gospodarstwo w Velkim Karlovie, Milan Feranec.
O zgodę na produkcję mięsa ubiegał się - bez skutku - wcześniejszy właściciel farmy. Wiosną gospodarstwo przejął Babisz, a do tego czasu 250 krokodyli zdążyło nabrać wagi odpowiedniej do uboju.
"Zabijemy kilka sztuk i sprawdzimy, jakie jest zainteresowanie" - podkreśla Feranec. Dodaje też, że ze względu na mało opłacalną produkcję firma chętnie pozbyłaby się większości zwierząt.
Hodowla krokodyli na mięso powszechna jest w RPA, Australii, Tajlandii czy na Kubie. Import egzotycznego mięsa do Czech jest zakazany.
Co najmniej 17 osób zginęło, gdy zawaliła się kopalnia koltanu, dziesiątki wciąż są pod gruzami.
Przez dwa dni jurorzy będą oceniać malunki, a w niedzielę ogłoszą werdykt.
Duchowni udadzą się do Anglii, Irlandii, Niemiec oraz Norwegii.
Przestrzegł też przed możliwymi konsekwencjami tej technologii dla rozwoju dzieci i młodzieży.
Aktywiści płacą nakładane na nich grzywny i kontynuują proceder.