Ani purytanizm, ani permisywizm, Kościół powinien wystrzegać się obu tych postaw w podejściu do współczesnego świata - powiedział w wywiadzie dla liberalnego dziennika “Il Foglio” kard. Christoph Schönborn. Arcybiskup Wiednia przyznał, że pod wieloma względami rok 2010 był dla Kościoła katolickiego “annus horribilis” (straszny rok).
“Dopuszczono się ciężkich grzechów, jak za czasów, gdy Paweł był w Koryncie... Paweł przepowiadał oczyszczenie... Oczyszczenie jest niezbędne i dzisiaj. Jeśli Kościół chce być przewodnikiem duchowym dla społeczeństwa, musi skonfrontować się ze swoimi grzechami. Ponieważ nie można przywoływać świata do prawdy, jeśli nie ma się odwagi zastosować jej do siebie” - mówi austriacki kardynał. Podkreśla, iż “ma się wrażenie, że jesteśmy w czasach proroków Starego Testamentu”: “Żyjemy w czasach, gdy wszyscy uciekają przed prawdą, Kościół nie może sobie na to pozwolić”.
Jego zdaniem “nie można przeciwstawić społeczeństwu ani postawy rygorystycznej i purytańskiej, ani absolutnego permisywizmu”. „W tym sensie walka Kościoła jest ta samą walką, do której wezwane jest zdrowe społeczeństwo, to znaczy do przezwyciężenia logiki purytanizmu i libertynizmu, aby znów być tym, czym jesteśmy, cnót znanych doskonale z tradycji żydowsko-chrześcijańskiej, a jednocześnie też klasyczno-pogańskiej. Tym jest defensor civitatis (obrońca miasta), ten, który potrafi zachęcać do najbardziej elementarnych cnót życia zbiorowego: sprawiedliwości, szacunku, gotowości, przyjaźni. Europie nie wolno zagubić tego swego istotnego dziedzictwa, które, jak powiedzieliśmy, nie sięga korzeniami jedynie do kultury chrześcijańskiej i żydowskiej, ale także do kultury przedchrześcijańskiej i pogańskiej” – mówi metropolita Wiednia.
Kard. Schönborn nie ma wątpliwości, że “obniżyła się norma etyczna”. “Stosowanie pigułki aborcyjnej, sama aborcja, destrukcja rodziny to zjawiska dziś zwyczajne. Jednakże sieci społecznej i ludzkiej nie można odtworzyć uciekając się tylko do dekretów i energicznego powoływania się na przepisy. Niewątpliwie przepisy są pożyteczne, ale muszą wyrastać z czegoś, czym się już żyje, z cnót, które się już uważa za istotne, abstrahując od własnej przynależności wyznaniowej. Według mnie jednak największy kryzys w Europie jest dziś związany z rodziną. Ponieważ to w rodzinie człowiek uczy się pewnych wartości” – zaznacza austriacki hierarcha.
Arcybiskup Wiednia przyznaje, że wiele osób, żyjących dziś w sytuacjach z punktu widzenia Kościoła nieregularnych, posiada wspomniane przez niego cnoty. “Kościół nie powinien demonizować, lecz obserwować i dowartościowywać to, co można dowartościować. Powracam do św. Pawła i jego Koryntu. Kiedy Paweł założył niewielką wspólnotę w Koryncie, miał przed sobą świat pogański i fragmentaryczny. Nie powiedział temu światu: macie robić tak i tak, lecz stworzył wspólnotę chrześcijańską, której miłość i radość dzielenia się przyciągnęła do siebie ludzi. Oto stojące dziś przed nami wyzwanie. Ukazać światu urok naszej wiary” – kończy metropolita wiedeński.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.