Premier Donald Tusk podziękował za pracę w rządzie dotychczasowym szefom resortów: MKiDN Bartłomiejowi Sienkiewiczowi, MSWiA Marcinowi Kierwińskiemu, MAP Borysowi Budce i MRiT Krzysztofowi Hetmanowi.
Rekonstrukcja rządu ma związek z wyborami do Parlamentu Europejskiego, w których o mandat europosła ubiega się czterech dotychczasowych ministrów: Marcin Kierwiński, Bartłomiej Sienkiewicz, Borys Budka oraz Krzysztof Hetman.
W piątek rano podczas uroczystości w KPRM premier podziękował za dotychczasową pracę tym czterem szefom resortów.
Budka będzie "jedynką" listy KO w okręgu śląskim, Kierwiński otworzy listę KO w okręgu obejmującym Warszawę i osiem powiatów okołowarszawskich, a dotychczasowy minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz wystartuje z pierwszego miejsca w okręgu obejmującym województwa małopolskie i świętokrzyskie. W wyborach europejskich kandyduje też jeden z ministrów wywodzących się z PSL - Krzysztof Hetman, który kierował resortem rozwoju i technologii.
Ich następcy to: Tomasz Siemoniak (pokieruje ministerstwem spraw wewnętrznych i administracji, będzie też koordynatorem ds. służb specjalnych), Hanna Wróblewska (zostanie nowym ministrem kultury i dziedzictwa narodowego), Jakub Jaworowski (nowy minister aktywów państwowych) i Krzysztof Paszyk (obejmie resort rozwoju i technologii).
Tomasz Siemoniak z Koalicji Obywatelskiej pokieruje MSWiA, gdzie za rządów koalicji PO-PSL był już wiceministrem w latach 2007-2011. Nowy szef resortu od pięciu miesięcy jest koordynatorem służb specjalnych. W latach 2011-2015 był ministrem obrony, w tym przez 14 miesięcy wicepremierem.
Siemoniak, który w grudnia 2023 r. na stanowisku ministra koordynatora służb specjalnych zastąpił Mariusza Kamińskiego (PiS), na początku ogłosił audyt i rozpoczął proces likwidacji Centralnego Biura Antykorupcyjnego. W jego miejsce ma powstać Centralne Biuro Zwalczania Korupcji jako struktura w ramach Policji.
W pierwszych dniach urzędowania Siemoniak spotkał się z dyrektorem CIA Williamem Burnsem. Rozmawiał z nim m.in. o wojnie w Ukrainie i współpracy w tym kontekście Polski z USA.
Jako koordynator polskich służb specjalnych Siemoniak wielokrotnie wypowiadał się na temat programu szpiegującego Pegasus.
"W sprawach terrorystycznych i kontrwywiadowczych potrzeba różnych narzędzi. Polskie służby je stosują. Natomiast takiego systemu jak Pegasus, zwłaszcza stosowanego wobec własnych obywateli, którzy są niewygodni dla władzy, nigdy za tego rządu nie będzie" – zapewniał. Mówił też, że "służby muszą iść z duchem czasu".
Jeśli chodzi o bezpieczeństwo granicy wschodniej, Siemoniak deklarował, że jest raczej zwolennikiem przesunięcia ciężaru jej ochrony na Straż Graniczną, a w mniejszym stopniu na policję i wojsko. Jednocześnie oceniał, że wycofanie żołnierzy z terenów przygranicznych byłoby sygnałem dla Aleksandra Łukaszenki i Władimira Putina, że mogą zrobić kolejny krok.
Do kompleksu przy ul. Batorego w Warszawie, gdzie mieści się MSWiA, Siemoniak wróci po prawie 13 latach. Na stanowisku szefa MSWiA zastąpi swojego partyjnego kolegę Marcina Kierwińskiego, który wystartuje jako jedynka do Parlamentu Europejskiego.
Siemoniak, pytany o objęcie funkcji szefa MSWiA po rekonstrukcji rządu, przyznał, że gmach tego resortu zna doskonale, bo jako sekretarz stanu pracował w nim cztery lata.
"Jestem czwarty raz ministrem – MSWiA, MON, a teraz koordynuję służby specjalne, więc dobrze się czuję w sprawach bezpieczeństwa" – mówił w kwietniu. "Wydaje mi się, że są to sprawy w tym momencie absolutnie najważniejsze, fundamentalne dla Polski" – dodał.
Siemoniak od 2015 r. jest posłem. W ostatnich wyborach, kandydując w okręgu opolskim, uzyskał 46,2 tys. głosów. Kiedy jeszcze był w opozycji, należał do sejmowej Komisji Obrony.
Gdy PO poprzednio była u władzy, w listopadzie 2007 r. został powołany na stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Do resortu przyszedł razem z Grzegorzem Schetyną, dziś senatorem KO. Podlegały mu departamenty: administracji publicznej, analiz i nadzoru, wyznań religijnych oraz mniejszości narodowych i etnicznych, zezwoleń i koncesji oraz zdrowia. Nadzorował Główny Urząd Geodezji i Kartografii i resortowy sanepid.
Jako wiceszef MSWiA odpowiedzialny za administrację Siemoniak zajmował się decentralizacją. Odpowiadał również za usuwanie skutków klęsk żywiołowych, z tego powodu często jeździł z premierem Tuskiem lub ówczesnym wicepremierem Schetyną w rejony powodzi i wichur.
Z MSWiA Siemoniak w 2011 r. przeszedł do MON, gdzie zastąpił Bogdana Klicha, który podał się do dymisji po publikacji raportu polskiej komisji badającej katastrofę smoleńską. Siemoniak w MON pracował także wcześniej. W latach 1998-2000 był dyrektorem Biura Prasy i Informacji u ministra Janusza Onyszkiewicza.
Gdy Siemoniak kierował resortem obrony, po raz pierwszy wybuchł konflikt rosyjsko-ukraiński. MON przygotowało wtedy korekty w planie modernizacji technicznej sił zbrojnych i ogłosiło przyspieszenie niektórych zakupów. Jak mówił wtedy Siemoniak, konflikt jest największym kryzysem bezpieczeństwa w Europie od zakończenia zimnej wojny.
Za czasów Siemoniaka ministerstwo obrony, które przed 2011 r. przez kilka lat nie potrafiło rozstrzygnąć ani jednego dużego przetargu, wybrało dostawcę systemu szkolenia zaawansowanego pilotów z samolotami M-346 Master za 1,17 mld zł. Resort podpisał też umowy na kolejne transportery opancerzone Rosomak, czołgi Leopard 2 i samoloty transportowe C-295M, a także dokończenie patrolowca "Ślązak" oraz budowę niszczycieli min.
W 2013 r. Siemoniak wspólnie z ministrem skarbu Włodzimierzem Karpińskim na nowo uruchomili proces konsolidacji zbrojeniówki, wstrzymany mniej więcej przez dwa lata. Doprowadziło to do powstania Polskiej Grupy Zbrojeniowej (PGZ).
W MON Siemoniak pracował m.in. z obecnym wiceszefem MSWiA Czesławem Mroczkiem. W resorcie obrony Mroczek był najpierw wiceministrem do spraw społecznych, potem przejął kluczowy obszar modernizacji technicznej, czyli zakupów uzbrojenia i sprzętu. Teraz Mroczek jest w MSWiA wiceministrem, któremu podlega Policja, SOP i Straż Graniczna.
W tamtym czasie Siemoniak był postrzegany przez media jako osoba dobrze układająca sobie relacje ze wszystkimi frakcjami PO.
W 2014 r., gdy ówczesny premier Donald Tusk został wybrany na przewodniczącego Rady Europejskiej, Siemoniak był wymieniany jako jeden z dwóch następców Tuska. Szefową rządu została jednak Ewa Kopacz, a Siemoniak do końca rządów koalicji PO-PSL, czyli przez 14 miesięcy, był w jej rządzie nie tylko szefem MON, ale też wicepremierem.
Gdy po utracie władzy po wyborach w 2015 r. Ewa Kopacz zrezygnowała z przewodniczenia Platformie Obywatelskiej, Siemoniak wystartował w wyścigu na szefa partii, ale wycofał się, jako ostatni, popierając Grzegorza Schetynę. Gdy w 2020 r. to Schetyna zrezygnował, rekomendował Siemoniaka na nowego przewodniczącego. W partyjnym głosowaniu zwyciężył jednak z dużą przewagą Borys Budka.
Przez sporą część kariery Siemoniak związany był z mediami. Od 1994 r. odpowiadał za oddziały terenowe TVP. W kwietniu 1996 r., w wieku 29 lat, został dyrektorem TVP 1. Na stanowisku utrzymał się pięć miesięcy. W 1997 r. został koordynatorem programu Media i Demokracja w Instytucie Spraw Publicznych. W latach 1998-2002 był wiceprzewodniczącym Rady Nadzorczej PAP, a w latach 2002-2006 był członkiem zarządu Polskiego Radia.
Jest absolwentem Wydziału Handlu Zagranicznego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie i stypendystą Uniwersytetu w Duisburgu (Niemcy). W młodości działał w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów, był przewodniczącym NZS na SGPiS i sekretarzem Krajowej Komisji Koordynacyjnej.
Siemoniak pochodzi z Wałbrzycha. W lipcu skończy 57 lat. Jest żonaty, ma córkę i syna.
Krzysztof Paszyk ma 45 lat, urodził się w Poznaniu. Jest prawnikiem - ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, a od 2005 r. działaczem Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Był zastępcą dyrektora w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Pile. W latach 2006-2010 pełnił mandat radnego powiatu obornickiego, następnie w 2014-2015 radnego sejmiku woj. wielkopolskiego. Jest wiceprezesem zarządu wojewódzkiego PSL w Wielkopolsce i członkiem rady naczelnej partii.
Od 2015 r. nieprzerwanie pełni mandat poselski. W Sejmie VIII kadencji objął funkcję sekretarza klubu parlamentarnego swojego ugrupowania, został też członkiem Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii, Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz Komisji Nadzwyczajnej do spraw zmian w kodyfikacjach. W październiku 2017 r. wybrany przez Sejm do komisji śledczej ds. Amber Gold.
W 2023 r. po raz trzeci został wybrany do Sejmu z okręgu pilskiego, kandydując z ramienia koalicji Trzecia Droga. W listopadzie ub. r. objął funkcję przewodniczącego Klubu Parlamentarnego PSL-TD.
Jakub Jaworowski jest absolwentem studiów ekonomicznych w Szkole Głównej Handlowej, które ukończył w 2009 r. oraz Polsko-Niemieckiego Forum Akademickiego w ramach którego studiował finanse na Uniwersytecie Jana Gutenberga w Moguncji. W 2009 r. ukończył także studia historyczne na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Absolwent studiów podyplomowych z systemów podatkowych w branży paliwowej. Był też uczestnikiem programu Chartered Financial Analyst.
Od 2006 r. pracował jako korespondent agencji Reuters w Warszawie. Od 2012 do 2014 r. zatrudniony był jako analityk w Departamencie Analiz Strategicznych Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
W marcu 2014 r. został podsekretarzem stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Jednocześnie został sekretarzem Rady Gospodarczej przy premierze i pełnomocnikiem premiera do spraw Koordynacji Oceny Skutków Regulacji. W styczniu 2015 r. został sekretarzem stanu. Następnie rozpoczął pracę jako konsultant i ekspert ds. polityki publicznej w Boston Consulting Group, od sierpnia 2017 r. przenosząc się do Dubaju.
Jak podaje na swoim profilu na LinkedIn, włada językami: polskim, angielskim, niemieckim i rosyjskim.
Hanna Wróblewska to historyk sztuki, kuratorka, w latach 2010-2021 dyrektorka Zachęty Galerii Narodowej, a także komisarz Pawilonu Polskiego na Biennale w Wenecji. Kuratorka takich wystaw, jak m.in. "Andrzej Wróblewski. Retrospektywa" (1995), "Panoptykon. Architektura i teatr więzienia" (2005), "Rewolucje 1968" (2008), "Katarzyna Kozyra. Casting" (2010), "Marlene Dumas. Miłość nie ma z tym nic wspólnego" (2012) czy "Sarkis. Tęcza anioła" (2017).
W 1999 r. Wróblewska była kuratorką wystawy w Pawilonie Polskim "Katarzyna Kozyra. Łaźnia męska", wyróżnionej podczas 48. Międzynarodowej Wystawy Sztuki w Wenecji. Jest laureatką Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy. Od 2022 r. pracowała jako wicedyrektorka ds. naukowych i wystawienniczych Muzeum Getta Warszawskiego. Po zaprzysiężeniu rządu Donalda Tuska objęła funkcję dyrektora Departamentu Narodowych Instytucji Kultury Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
W 2021 r. list z apelem o przedłużenie kontraktu Wróblewskiej w Zachęcie do ministra kultury Piotra Glińskiego, który zapowiedział odwołanie dyrektor, wystosowały byłe szefowe galerii Anda Rottenberg i Agnieszka Morawińska. "Hanna Wróblewska potwierdziła swoje umiejętności, a wręcz talent na tym stanowisku. Jest bez granic oddana pracy, jest autorytetem dla całego środowiska kuratorów i artystów, również poza granicami Polski" - podkreślono w piśmie.
"Wykazała się taktem, umiejętnością współpracy, kreatywnością w opracowywaniu programu Zachęty i motywowaniu kuratorów stale zatrudnionych i zapraszanych do poszczególnych projektów (...) To wielkie szczęście, że znajdując się u szczytu swoich możliwości, dyrektor Wróblewska jest jeszcze młoda i pełna inwencji" - dodano. Pod listem podpisali się m.in. Paweł Althamer, Mirosław Bałka, Joanna Rajkowska, Katarzyna Kozyra, Karol Radziszewski, Wilhelm Sasnal, Anna Bikont, Andrzej Stasiuk, Agnieszka Holland i Krzysztof Warlikowski.
W wywiadzie, udzielonym w 2021 r. magazynowi "Vogue" Wróblewska mówiła, że odczuwa dumę z powodu "otwarcia galerii dla różnorodnej publiczności". "Dla osób z dysfunkcjami, starszych, młodzieży, rodziców z małymi dziećmi. Zostawiam Zachętę, w której tożsamość wrosła otwartość, ważni dla nas są ci, którzy dotychczas nie odwiedzali muzeów. O nich walczymy cały czas". Przyznała także, że w Zachęcie nauczyła się współpracować z przedstawicielami różnych światopoglądów. "Bycie dyrektorką Zachęty to piękny i wielki obowiązek. I ogromna przyjemność. Lubię, kiedy w sztuce ktoś mówi mi coś nowego i za każdym razem wybiega do przodu" - powiedziała.
Rozmawiając z PAP w 2021 r. dyrektor Zachęty przekonywała, że "nie trzeba bać się sztuki współczesnej, nie należy też we wszystko wierzyć. Należy pytać, kwestionować, ale dawać szansę i artystom i kuratorom i dziełom". Już jako dyrektorka Departamentu Narodowych Instytucji Kultury MKiDN podkreślała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że "muzeum, teatr czy galeria to nie scena dla ego dyrektora, ale instytucja publiczna, w której pracuje się zespołowo z myślą o odbiorcy". W tym samym wywiadzie wspominała, że "przez całe życie pracowałam w instytucjach, więc uważam, że instytucje są niezbędnymi narzędziami do kształtowania polityki kulturalnej państwa. I do lepszego życia. Chciałabym raczej je wzmacniać, niż likwidować. Szczególnie te istniejące od lat, z dużym dorobkiem i znaczącą historią, a w ostatnim czasie dość marginalizowane". Określiła również cele stające przed jej departamentem. „Będzie nam zależało na upodmiotowieniu pracowników instytucji kultury. Znam doświadczenia niektórych z nich, pracę w trudnych warunkach, pod presją czasu, w atmosferze mobbingu, z poczuciem uprzedmiotowienia, manipulacji czy infantylizacji. Związki zawodowe też często podkreślają, że kuratorzy, pracownicy techniczni, animatorzy, aktorzy nie mają już siły pracować w instytucjach, w których toleruje się te zwyczaje w imię dowiezienia projektu, sukcesu pojedynczego człowieka kosztem zespołu. Musimy zacząć poważną rozmowę ze wszystkimi dyrektorami i środowiskami pracowniczymi. Instytucje są wspólnotami" - podkreślała.
(rozszerzymy)
W swojej katechezie papież skoncentrował się na scenie pojmania Jezusa.
2,1 mld. ludzi wciąż nie ma dostępu do bezpiecznej wody pitnej.
Sytuację nauczycieli religii pogarsza fakt, że MEN dał im za mało czasu na przekwalifikowanie się.