Przemoc. Większość programów reaguje na to, co się stało. Tak jest nawet z tworzonymi ustawami. Niewielu myśli o prewencji.
Kolejne przypadki bulwersują opinię publiczną. Choć wydawało się, że zrobiliśmy krok naprzód. Bo pojawiły się ustawy, programy, dyrektywy. Powołano zespoły i grupy. Zatroszczono się o szkolnych pedagogów i psychologów. A mimo to przybywa dramatów. O wielu nie dowiemy się z mediów. Poleją się ciche łzy. Ktoś powie: nie warto, nic się nie zmieni.
Szkolenie z przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Jako jedna z form pojawia się cyberprzemoc. Szkoda, że tak późno. Zjawisko jako takie obserwowaliśmy już przed dwudziestu laty na czacie wiary. Wrogie słowa, poniżanie, szyderstwa. W 2003 roku to było. Dlaczego czekano przeszło dwadzieścia lat, by zdefiniować, ubrać w ramy prawne i…
No właśnie. Okazuje się, że niewiele możemy. Bo powołane ustawą zespoły zajmują się przemocą domową. Szkolna ma być zadaniem dla psychologów i pedagogów. Mających trochę związane ręce. Okazuje się bowiem, że nastolatkowi nie można założyć tak zwanej niebieskiej karty. Udowodnioną przemoc trzeba zgłosić rodzicom i do sądu dla nieletnich.
Z rodzicami jest problem. Siedząca obok mnie szkolna psycholog dzieli się swoimi spostrzeżeniami. Większym niż dzieci problemem są ich rodzice. Wielu z nich nie przyjmuje do wiadomości, że coś złego dzieje się z ich pociechami. Znam moje dziecko – tłumaczy wiele matek – i wiem, że nie jest zdolne do takich zachowań. Tymczasem dziecko okazuje się zdolnym…
Zastanawiam się przy okazji. Jak to jest. Nosimy na rękach, wychwalamy pod niebiosy, nazywamy niewinnymi aniołkami, widzimy w nich niemalże ideał miłości doskonałej. I nagle… Nastąpiła przemiana czy popełniliśmy błąd, w punkcje wyjścia przyjmując niewłaściwe założenia. Bo może ten aniołek już po przyjściu na świat miał sposoby, by podporządkowywać, ustanawiać siebie centrum świata, szantażować, wymuszać. Tylko źle rozumiana miłość rodziców tego wszystkiego nie dostrzegała.
Nie jestem rodzicem, więc być może błądzę w myśleniu i postrzeganiu.
Wróćmy do problemu. Większość znanych mi programów reaguje na to, co się stało. Tak jest nawet z tworzonymi ustawami. Oczywiście znajdzie się wielu przekonanych, że im bardziej restrykcyjne prawo, tym szybciej problem zostanie rozwiązany. Niewielu myśli o prewencji. Także w Kościele. Choć mamy doskonałe wzorce.
Jednym z nich jest system wychowawczy Świętego Jana Bosko. Ten wybitny wychowawca mówił o dwóch drogach: represja i prewencja. Kara za złe czyny albo takie organizowanie czasu, zajęć, dnia, by wyzwolić w dziecku, nastolatku twórczość. Dać mu zajęcie na tyle absorbujące, by nie miało czasu na nudę i jej zatruty owoc, czyli zło.
W podobnym duchu pracował z młodocianymi przestępcami francuski ksiądz Guy Gilbert. Farma. Terapia przez kontakt z zwierzętami. Działa. Oczywiście trzeba było tak dobrać zwierzę, by w wychowanku obudzić „to coś”.
Jest też mało znany w Polsce, a wypracowany między innymi przez dziennikarzy katolickich z Włoch, program komunikacji bez wrogich słów. Ten w ciągu ośmiu lat ewoluował i dziś mamy nie tylko dekalogi dla korzystających ze smartfona, uczniów, sportowców, polityków, ale i programy edukacyjne na nich oparte. Ambasadorzy programu spotykają się raz w roku w Trieście, by dzielić się spostrzeżeniami, propozycjami, rozwijając to, co na początku drogi zostało zawarte w dziesięciu punktach.
Zauważmy – w prewencji nie chodzi o informację. Tej w przestrzeni publicznej, tym bardziej wirtualnej, mamy wiele. Choć można zastanawiać się do ilu dociera. W prewencji chodzi o stymulowanie aktywności, kształtowanie postaw, relacji naznaczonych szacunkiem, otwartością, wrażliwością na drugiego człowieka, wydobywaniu z wychowanka tego, co w nim najlepsze i najpiękniejsze. Zatem ćwiczenie, choć nie mające nic wspólnego w musztrą i kindersztubą. Im prędzej to zrozumiemy, tym mniej będzie okoliczności do organizowania białych i milczących marszów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.