Prawa człowieka mają chronić to, kim człowiek jest, a nie kim miałby ochotę się stać – przekonuje ks. Piotr Kieniewicz. Jako katolicy mamy dążyć do planu maksimum.
Z ks. dr. hab. Piotrem Kieniewiczem MIC, adiunktem przy Katedrze Teologii Życia w Instytucie Teologii Moralnej na Wydziale Teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego rozmawia na łamach „Naszego Dziennika” Paulina Jarosińska.
Ks. Kieniewicz przypomina wypowiedź abp. Silvano Tomasi, stałego obserwatora Stolicy Apostolskiej w ONZ, który upomniał dyplomatów, że żądanie prawa do zachowań homoseksualnych jest sprzeczne z autentycznymi prawami człowieka.
Prof. Kieniewicz przekonuje, że „nauczanie Kościoła katolickiego wynika z rozpoznania prawdy o człowieku i tą drogą formułowane są pewne zobowiązania moralne, a nie na odwrót”.
„Nie jest tak, że coś jest grzechem, tylko dlatego, że Kościół tak ustanowił. Zło jest złem ze względu na to, że jest złem, a nie dlatego, że jest zakazane” – dodaje.
Zdaniem księdza „człowiekiem wolnym jest ten, kto jest zdolny wybrać prawdę i dobro nawet wtedy, kiedy to jest trudne i nieprzyjemne, a prawa człowieka mają chronić to, kim jest człowiek, a nie kim miałby ochotę się stać”.
Kapłan przypomina, że obowiązkiem polityka katolickiego – idąc za wskazaniem bł. Jana Pawła II – jest obrona prawa moralnego i sprzeciwianie się, gdy ono jest łamane. Nie powinniśmy kierować się modą – przekonuje ks. Kieniewicz. Przekraczanie zasad moralnych i chlubienie się złem nie jest niczym nowym, a relatywizm w postawie moralnej w podejmowanych decyzjach politycznych jest nie do przyjęcia – dodaje zakonnik.
Teolog dokonuje rozróżnienia pomiędzy kompromisem moralnym i politycznym. Przytacza przykład ustawy antyaborcyjnej z 1993 roku, która – jego zdaniem – jest ustawą aborcyjną, bo zezwala na zabijanie dzieci poczętych. Ustawa ta była efektem klasycznego „kompromisu” politycznego. Ksiądz ubolewa, że „wiele osób deklarujących swój katolicyzm uważa i głośno wyraża opinię, że ten 'kompromis' był i jest czymś dobrym, że w pewnych sytuacjach można pozbawić dziecko życia”.
Odnosząc się do demokracji w Polsce, ksiądz zwraca uwagę, że „gdy większość ma opcja bardziej liberalna, to ona rządzi 'na mocy otrzymanego mandatu'. Jednak gdy większość ma opcja konserwatywna (by nie powiedzieć wprost: chrześcijańska), wówczas musi się ona liczyć ze wszystkimi kompromisami, które były zawarte, kiedy większości nie miała”.
Ks. Kieniewicz zachęca, aby katolicy nie godzili się na uległość, ale wyznaczali sobie plan maksimum. Katolicki głos musi być słyszalny i nie można go osłabiać w punkie wyjścia. Gdy mamy do czynienia z rozwiązaniami sprzecznymi z prawem naturalnym – jak chociażby sprawa legalizacji związków homoseksualnych czy partnerskich – „wtedy głos katolika musi być mocny i jednoznaczy – małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny ukierunkowanym na wydanie na świat potomstwa. Taka jest prawda o człowieku i jego naturze, czy to się komuś podoba czy nie” – kończy rozmowę dla „NDz” ks. dr hab. Piotr Kieniewicz ze Zgromadzenia Księży Marianów Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.