I Izrael i Hezbollah przedstawiają się jako zwycięzców
W czasie ponad roku walk Hezbollahu z Izraelem wspierana przez Iran islamistyczne ugrupowanie mogło stracić do 4 tys. bojowników - poinformowała w środę agencja Reutera, powołując się na źródła w Libanie. Izrael informował wcześniej, że zabił ponad 2 tys. członków Hezbollahu.
Zdecydowana większość bojowników Hezbollahu zginęła w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, gdy Izrael prowadził intensywne naloty na Liban, a także operację lądową na południu tego państwa. W środę nad ranem weszło w życie wynegocjowane przez USA i Francję zawieszenie broni. Wzajemne ataki trwały od października 2023 r., gdy Hezbollah rozpoczął ostrzały Izraela w reakcji na wybuch wojny w Strefie Gazy.
Według ministerstwa zdrowia w Bejrucie przez ponad rok ataków w Libanie zginęło ponad 3,7 tys. osób, większość z nich w ciągu trwającej od końca września eskalacji działań zbrojnych. Dane te nie precyzują, czy zabici byli cywilami, czy bojownikami, ale media i władze lokalne informowały o wielu ofiarach cywilnych.
Podana przez jedno ze źródeł liczba 4 tys. zabitych bojowników Hezbollahu ponad dziesięciokrotnie przewyższa liczbę ofiar tej organizacji podczas trwającej ponad miesiąc ostatniej wojny z Izraelem w 2006 r. - zaznaczył Reuters.
Po wprowadzeniu zawieszenia broni plan Hezbollahu skupia się na odbudowie swoich struktur, ocenie naruszeń bezpieczeństwa, które umożliwiły Izraelowi zadanie mu tak dotkliwych strat oraz ocenie całego konfliktu, szczególnie błędów polegających na niedocenieniu przewagi technologicznej Izraela - powiedziały Reutersowi trzy źródła zaznajomione z działalnością ugrupowania.
W pierwszym oświadczeniu po wejściu w życie w środę zawieszenia broni w walkach z Izraelem w Libanie Hezbollah ogłosił "zwycięstwo" nad państwem żydowskim i zapowiedział kontynuację oporu. Zaznaczono, że nie powiodły się "izraelskie próby okupowania miast i utworzenia strefy buforowej" w Libanie. "Centrum dowodzenia islamskiego ruchu oporu potwierdza, że jego bojownicy ze wszystkich oddziałów pozostaną w pełni wyposażeni, by poradzić sobie z dążeniami i atakami izraelskiego wroga" - napisano w komunikacie, w którym Hezbollah nie odniósł się bezpośrednio do zawieszenia broni.
Walki między Izraelem a Hezbollahem zostały wstrzymane w środę nad ranem. Przyjęty przez rządy Izraela i Libanu amerykański plan zakłada 60-dniowe zawieszenie broni, w czasie którego, zarówno Hezbollah, jak i izraelskie wojska wycofają się z południa Libanu, a kontrolę nad tym obszarem przejmie regularna armia tego państwa. Analogiczny zapis znajdował się w rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ uchwalonej pod koniec poprzedniej wojny, ale islamistyczna grupa nie wywiązała się z niego i umocniła na południu Libanu.
Wspierany przez Iran Hezbollah od lat kontrolował ten region, a od wybuchu wojny w Strefie Gazy prowadził regularne ostrzały Izraela. Uderzenia spotykały się z silnymi kontratakami, które dwa miesiące temu przerodziły się w otwartą wojnę, gdy Izrael rozpoczął zmasowane naloty na cele Hezbollahu w Libanie, a później operację lądową na południu tego państwa.
Bojownicy Hezbollahu atakowali Izrael "aż do ostatniego dnia agresji" i nie powiodły się "izraelskie próby okupowania i osiedlania się w miastach" lub "utworzenia kontrolowanej przez wojsko strefy buforowej" - napisano jednak w oświadczeniu islamistycznej grupy, uważanej przez Zachód za organizację terrorystyczną. Dodano, że członkowie Hezbollahu będą monitorować wycofywanie się Izraelczyków z Libanu "z palcem na spuście" i zapowiedziano dalsze wsparcie dla Palestyńczyków.
Hezbollah ponad rok temu rozpoczął swoje ataki na Izrael, deklarując, że pomaga w ten sposób palestyńskiemu Hamas, który 7 października 2023 r. najechał południe Izraela, co wywołała trwającą do dziś wojnę. Libańska organizacja początkowo żądała, by rozejm był powiązany ze wstrzymaniem walk w Strefie Gazy, później wycofała się z tego warunku.
Porozumienie o zawieszeniu broni zostało oficjalnie przyjęte przez rząd Libanu, ale negocjacje były prowadzone przez uznawanego za sojusznika Hezbollahu i pośrednika w kontaktach z tą organizacją przewodniczącego parlamentu Nabiha Berriego.
Wspierany przez Iran Hezbollah od lat był uważany za jedną z najsilniejszych niepaństwowych armii świata, dysponującą arsenałem 150-200 tys. rakiet i pocisków. Szyicka grupa kontroluje południe Libanu i od wielu dekad z różną intensywnością walczy z Izraelem. Przez Zachód uważana jest za organizację terrorystyczną.
Wojsko izraelskie informowało, że zabiło ponad 2 tys. bojowników Hezbollahu, w tym lidera grupy Hasana Nasrallaha i wielu innych dowódców, oraz poważnie osłabiło jego zdolności militarne. Premier Benjamin Netanjahu ogłosił we wtorek, że dzięki izraelskiej ofensywie potencjał Hezbollahu został "cofnięty o dziesięciolecia".
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.