Rozformowany 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego, dymisja wiceszefa MON Czesława Piątasa i 13 dymisji oficerów - w tym 3 generałów - takie decyzje organizacyjne i personalne po raporcie komisji Millera ogłosił w czwartek premier Donald Tusk.
- Rozformowanie 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, dymisja wiceszefa MON Czesława Piątasa i 13 oficerów, w tym trzech generałów - takie decyzje organizacyjne i personalne po raporcie komisji Jerzego Millera ogłosił w czwartek premier Donald Tusk.
Szef rządu spotkał się w czwartek z nowym ministrem obrony Tomaszem Siemoniakiem. "Jako rząd jesteśmy bardzo zdeterminowani, by szybko i - jak sądzę niebezboleśnie - wdrażać rekomendacje komisji Millera" - powiedział premier Tusk.
Dymisję złożył sekretarz stanu w MON Czesław Piątas, którego ma zastąpić wiceszef sejmowej komisji obrony, poseł PO Czesław Mroczek. Siemoniak powiedział dziennikarzom, że nowy wiceminister będzie odpowiadał m.in. za wdrożenie zaleceń raportu polskiej komisji wyjaśniającej okoliczności katastrofy smoleńskiej.
47-letni Mroczek jest posłem od 2005 r. W lutym br. bronił Bogdana Klicha, gdy sejmowa komisja obrony opiniowała wniosek PiS o odwołanie ministra obrony. W marcu negatywnie wypowiadał się o "białej księdze" PiS o katastrofie smoleńskiej, uważając ją za próbę podważenia przyszłego raportu komisji Jerzego Millera. Opowiadał się za połączeniem Wyższej Oficerskiej Szkoły Sił Powietrznych w Dęblinie i warszawskiego Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej w Akademię Lotniczą. Fuzję tę zawetował prezydent Bronisław Komorowski.
Jak poinformował Tusk, zapadła decyzja o rozformowaniu 36. specpułku, obsługującego loty najważniejszych osób w państwie - co oznacza jego likwidację. Ta decyzja "po prostu przyśpiesza coś, co było nieuchronne" - ocenił premier. Siemoniak zapowiedział, że w najbliższych dniach zostaną podpisane dokumenty dotyczące likwidacji pułku. "Nie ma wątpliwości co do tego, że 36. pułku nie będzie" - dodał, zaznaczając zarazem, że likwidacja będzie rozłożona w czasie, a piloci i personel rozwiązanej jednostki znajdą zatrudnienie w Siłach Powietrznych.
Szef MON podkreślił, że decyzje personalne po opublikowaniu raportu komisji Millera ws. przyczyn katastrofy smoleńskiej nie mają "charakteru przypisywania odpowiedzialności karnej czy dyscyplinarnej". "To kwestia odpowiedzialności dowódców" - dodał Siemoniak. Podkreślił także, że wiele osób odeszło z wojska jeszcze przed publikacją.
Siemoniak oświadczył, że podjął też decyzje o zwolnieniu dyrektora generalnego i dyrektora departamentu kontroli MON. Szef Sztabu Generalnego ma przygotować informację dotyczącą zmian przeprowadzanych w wojsku w związku z pracami komisji Millera.
W pionach odpowiedzialnych za szkolenie i bezpieczeństwo lotów zdymisjonowano 13 oficerów, w tym trzech generałów: Anatola Czabana (b. szefa szkolenia Sił Powietrznych, obecnie asystenta szefa Sztabu Generalnego WP ds. Sił Powietrznych), Leszka Cwojdzińskiego (szef Szkolenia Sił Powietrznych) i Zbigniewa Galca (b. dowódca Centrum Operacji Powietrznych, obecnie zastępca dowódcy operacyjnego Sił Zbrojnych).
W ostatnim czasie media spekulowały o dymisji Czabana. "Ja się odpowiedzialności nie boję. Jeżeli żołnierz popełnił jakiś czyn zabroniony, to musi być ukarany. Ja proszę, żeby mnie surowo ukarano, jeżeli jakiś błąd popełniłem" - mówił Czaban w poniedziałek. Pytany, czy zamierza odejść z wojska, odpowiedział: "Dzisiaj jeszcze nie". Powiedział też, że w ciągu trzech lat napisał "grubo ponad dwieście" pism w sprawie paliwa i szkoleń w lotnictwie wojskowym.
Przeloty osób pełniących najwyższe funkcje w państwie mają się odbywać w formule cywilnej, we współpracy z PLL LOT - zapowiedział premier Tusk. Mówił, że nie wie jeszcze, co stanie się z Tu-154M o numerze bocznym 102 i Jakami-40 oraz śmigłowcami, które pozostawały na stanie 36. specpułku. Jak powiedział, "odpowiedni ludzie" będą podejmowali próby ich sprzedania.
"Dla najważniejszych osób w państwie usługi lotnicze w 36. pułku po katastrofie smoleńskiej ograniczyły się do kilku lotów samolotu Tu-154M, tego ocalałego. Jaki (samoloty Jak-40 - PAP) nie są praktycznie używane, ich czas dobiega końca też ze względów technicznych. Obsługa samolotowa ze strony 36. pułku i tak by dobiegała końca" - powiedział premier.
Tusk powiedział też, że w przyszłości przewozy śmigłowcami najważniejszych osób w państwie będą realizowane prawdopodobnie przez wydzieloną eskadrę w Siłach Powietrznych. "Nie będzie do tego tworzony odrębny specjalny pułk" - powiedział. Według premiera cywilna formuła lotów jest od wielu miesięcy "sensownie stosowana". Latem 2010 r. MON wyczarterował od PLL LOT dwie maszyny Embraer 175 - za 25 mln zł rocznie, na maksymalnie cztery lata. Zdaniem Tuska gwarantuje to "od początku do końca w pełni cywilną, a więc niezwykle restrykcyjną procedurę".
"Tutaj jedyną zmianą będzie to, że loty z użyciem samolotów będą wykonywane już wyłącznie w formule cywilnej we współpracy z narodowym przewoźnikiem" - podkreślił Tusk. Dodał, że być może w przyszłości ta flota będzie większa. Zastrzegł jednocześnie, że korzystanie z dwóch samolotów należących do PLL LOT w dużej mierze wyczerpuje potrzeby państwa. Zapowiedział też dalsze korzystanie z rejsowych połączeń.
Premier nawiązał do słów prezydenta Bronisława Komorowskiego wypowiedzianych, gdy Siemoniak odbierał akt powołania na ministra obrony. Prezydent zalecał wówczas umiarkowanie i mówił, by nie robić zbędnych rewolucji w siłach zbrojnych. "Wydaje się, że te pierwsze decyzje pokazują, że minister Siemoniak z pełną akceptacją trafnie rozróżnia, co jest zbędną rewolucją, a co jest twardą i potrzebną decyzją. Likwidacja 36. pułku (...) wydaje się jedną z takich decyzji" - ocenił premier.
36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego im. Obrońców Warszawy pod dzisiejszą nazwą działa od 1 kwietnia 1974. Rozpoczął działalność w lutym 1945 r. jako 6. Samodzielna Eskadra Transportowa. W roku 1946 zmieniła ona nazwę na Rządową Eskadrę Transportową, a rok później na Specjalny Pułk Lotniczy, składający się z dwóch eskadr - transportowej i łącznikowej.
Swoją tradycję pułk wywodzi od roku 1918 i 3. Eskadry Wywiadowczej. W kolejnych latach zmieniała się struktura jednostki, która działała jako eskadra lub pułk. Jednostka dziedziczy też tradycję 301. Dywizjonu Bombowego RAF "Ziemi Pomorskiej", który wykonywał loty nad Warszawę w czasie Powstania.
Głównym zadaniem stacjonującego na warszawskim Okęciu pułku jest zapewnienie transportu powietrznego osobom pełniącym najwyższe funkcje - prezydentowi, premierowi, marszałkom Sejmu i Senatu, członkom rządu oraz przedstawicielom MON i najwyższych struktur wojska. Pułk przewozi też zagraniczne delegacje przebywające w Polsce, obsługiwał m.in. wizyty papieża Jana Pawła II.
Do tego pułku należał Tu-154, który rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem. Zginęło 96 osób - prezydent Lech Kaczyński z małżonką, członkowie rodzin pomordowanych w Katyniu, parlamentarzyści, najwyżsi dowódcy wojska, duchowni, osoby towarzyszące delegacji i załoga samolotu.
Poprzednia katastrofa w historii pułku wydarzyła się 28 lutego 1973 roku pod Szczecinem, gdy rozbił się An-24. Zginęło wtedy 18 osób. Przyczyną było prawdopodobnie oblodzenie i silna turbulencja. W grudniu 2003 pod Warszawą rozbił się podczas awaryjnego lądowania śmigłowiec z premierem Leszkiem Millerem. W tamtym wypadku nikt nie zginął, kilka osób zostało rannych.
Przed kilkoma laty prokuratura prowadziła śledztwo w sprawie nadużyć popełnionych przez lotników pułku przy rozliczeniach podróży zagranicznych od drugiej połowy lat 90. Ponad 30 spraw zakończyło się wyrokami skazującymi.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.