„Jako chrześcijanie chcemy prosić Boga o dar pokoju, pragniemy Go błagać, aby uczynił nas narzędziami Swego pokoju w świecie, wciąż rozdartym przez nienawiść, podziały, egoizm, przez wojnę” – powiedział Benedykt XVI podczas dzisiejszej audiencji ogólnej w Watykanie.
To jest nowe królestwo pokoju, w którym Chrystus jest królem; jest to królestwo, które rozciąga się na całą ziemię. Prorok Zachariasza głosi, że to łagodne, pokojowe królestwo będzie panowało "od morza do morza, od brzegów Rzeki aż po krańce ziemi"(Za 9,10). Królestwo, które inauguruje Chrystus ma wymiar powszechny. Horyzont tego króla ubogiego, łagodnego nie jest ograniczone jakimś terytorium, państwem, ale rozciąga się po krańce świata; ponad wszelkimi ograniczeniami rasy, języka, kultury, tworzy On komunię, tworzy jedność. Gdzie widzimy urzeczywistnienie tej zapowiedzi w świecie dzisiejszym? W wielkiej sieci wspólnot eucharystycznych, która rozciąga się na całej ziemi wyłania się jaśniejące proroctwo Zachariasza. To wielka mozaika wspólnot, w których uobecnia się ofiara miłości tego króla łagodnego i pokojowego; jest to wielka mozaika, stanowiąca Jezusowe "Królestwo Pokoju" od morza do morza aż po krańce świata; to mnóstwo "wysp pokoju", promieniujących pokojem. Wszędzie, w każdej sytuacji, w każdej kulturze, od wielkich miast z ich wspaniałymi budynkami, do małych wiosek i skromnych mieszkań, od potężnych katedr do małych kapliczek, On przychodzi, staje się obecny. Wchodząc w komunię z Nim również ludzie są ze sobą zjednoczeni w jednym ciele, przezwyciężając podziały, rywalizacje, urazy. Pana przychodzi w Eucharystii, aby wyrwać nas z naszego indywidualizmu, z naszych partykularyzmów, które wykluczają innych, aby z nas stworzyć jedno Ciało, jedno królestwo pokoju w podzielonym świecie.
Jak możemy budować to królestwo pokoju, w którym Chrystus jest królem? Polecenie jakie pozostawia swoim apostołom, a poprzez nich nam wszystkich brzmi: "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mt 28,19-20). Podobnie jak Jezus, posłańcy pokoju Jego królestwa, powinni wyruszyć w drogę, powinni odpowiedzieć na Jego wezwanie. Mają iść, ale nie z mocą wojny lub siłą władzy. W usłyszanym fragmencie Ewangelii Jezus wysyła siedemdziesięciu dwóch uczniów na wielkie żniwo, którym jest świat, zachęcając ich, aby modlili się do Pana żniwa, żeby nigdy nie zabrakło robotników na Jego żniwie (por. Łk 10,1 do 3); nie wysyła ich jednak z potężnymi środkami ale "jak owce między wilki" (w. 3), bez trzosa, torby, ani sandałów (w. 4). Święty Jan Chryzostom, w jednej ze swoich homilii komentuje: "Dopóki będziemy jagniętami, będziemy zwyciężali, a nawet jeśli otoczy nas wiele wilków, uda się nam je zwyciężyć. Jeśli jednak staniemy się wilkami, będziemy pokonani, ponieważ będziemy pozbawieni pomocy pasterza" (Homilia 33, 1: PG 57, 389). Chrześcijanie nigdy nie powinni wpaść w pokusę, aby stać się wilkami pośród wilków. Chrystusowe królestwo pokoju nie rozprzestrzenia się mocą, siłą, przemocą, ale darem z siebie, miłością doprowadzoną aż do skrajności, także wobec nieprzyjaciół. Jezus nie zwycięża świata siłą oręża, lecz siłą Krzyża, który jest prawdziwą gwarancją zwycięstwa. Dla tego, kto chce być uczniem Pana, Jego wysłannikiem konsekwencją tego jest gotowość także na mękę i męczeństwo, utratę swojego życia dla Niego, aby w świecie zwyciężyło dobro, miłość, pokój. To jest warunkiem, by móc powiedzieć, wchodząc w każdą rzeczywistość: "Pokój temu domowi"(Łk 10,5).
Przed Bazyliką Świętego Piotra stoją dwa duże łatwo rozpoznawalne posągi świętych Piotra i Pawła: Piotr trzyma w ręku klucze, natomiast Paweł miecz. Ktoś, kto nie zna jego dziejów mógłby pomyśleć, że chodzi o wielkiego zdobywcę, który poprowadził wojska i podbił mieczem ludy i narody, zyskując sławę i bogactwo za cenę krwi innych ludzi. Jest natomiast dokładnie odwrotnie: miecz, który Paweł trzyma w swej dłoni jest narzędziem, którym został uśmiercony, którym zginął jako męczennik i przelał swoją krew. Jego walka nie była zmaganiem przemocy, wojny, ale męczeństwa za Chrystusa. Jego jedyną bronią było właśnie głoszenie "Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego" (1 Kor 2,2). Jego przepowiadanie nie było oparte na "uwodzących przekonywaniem słowach mądrości, lecz było ukazywaniem ducha i mocy" (w. 4). Poświęcił swoje życie, by nieść przesłanie pojednania i pokoju Ewangelii, angażując całą swoją energię, aby rozbrzmiało ono, aż po krańce ziemi. To było jego mocą: nie szukał życie spokojnego i wygodnego, dalekiego od problemów, przeciwieństw, ale spalał się dla Ewangelii, dał całego siebie, bez zastrzeżeń i tak stał się wielkim głosicielem pokoju i pojednania z Chrystusem. Miecz, który święty Paweł trzyma w rękach przypomina również o mocy prawdy, która często może ranić, może wyrządzić ból. Apostoł pozostał tej prawdzie wierny do końca, służył jej i za nią cierpiał, za nią też oddał swe życie. Ta sama logika dotyczy również nas, jeśli chcemy nieść królestwo pokoju zapowiadanego przez proroka Zachariasza a zrealizowanego przez Chrystusa; musimy być gotowi, by osobiście zapłacić, aby osobiście znosić niezrozumienie, odrzucenie i prześladowanie. To nie miecz zdobywcy buduje pokój, lecz miecz człowieka cierpiącego, tego, który potrafić dać swoje życie.
Drodzy bracia i siostry, jako chrześcijanie chcemy prosić Boga o dar pokoju, pragniemy Go błagać, aby uczynił nas narzędziami Swego pokoju w świecie, wciąż rozdartym przez nienawiść, podziały, egoizm, przez wojnę. Pragniemy Go prosić, aby jutrzejsze spotkanie w Asyżu sprzyjało dialogowi między ludźmi o różnej przynależności religijnej i przyniosło promień światła, zdolny oświetlić umysły i serca wszystkich ludzi, aby uraza ustąpiła przed przebaczeniem, podział przed pojednaniem, nienawiść przed miłością, przemoc przed łagodnością a na świecie zapanował pokój. Amen.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.