Daleki, dziki wschód. Absolutny kraniec Polski. Cisza, spokój. Choć
zegarek w komórkach automatycznie przeskakuje do przodu o godzinę,
dostrajając się do białoruskiej sieci, w istocie czas się zatrzymał. Zza
firan okien drewnianych chałup w Sławatyczach czy Lisznej ciekawie
wyglądają staruszki, odrywając na chwilę wzrok od monotonnego
nieruchomego pejzażu. Zdjęcia: Roman Koszowski /GN
Roman Koszowski
– Wiosną wylał Bug, a wokół kościoła powstało prawdziwe pojezierze – opowiada superior o. Bernard Briks. – Odnowiona kalwaria tonęła w wodzie
Dokumenty dotyczące galerii:
GN 41/2013 DODANE 10.10.2013 AKTUALIZACJA 15.11.2013
Na miły Bug!
więcej »