Na liczącej 1630 kilometrów trasie zamierza zebrać datki na hospicjum dziecięce.
Nikt z zewnątrz tego nie kontroluje. To sprzeczne z prawem i wyrokami unijnymi.
„Wszyscy mamy różne drogi do wiary, ale prowadzą one zawsze w to samo miejsce.”
"Historia wskrzeszenia Łazarza to nie tylko opowieść o cudzie sprzed dwóch tysięcy lat."
"Auto jest po to, żeby jeździć. Po co komu zaparkowane auto?"
- J 13:35 bt "Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali»."
Jezus stawia na jeden akcent,
- J 13:35 bt " zasada. ("v") To
Jezus stawia na jeden akcent,
- J 13:35 bt " To zasada a nie akcent. ("v")
"Jeśli ktoś przychodzi do was
i tej nauki nie przynosi,
nie przyjmujcie go do domu
i nie pozdrawiajcie go,
11 albowiem kto go pozdrawia,
staje się współuczestnikiem jego złych czynów."
Ja bym jeszcze dodał,
- Często przypisujemy inaczej od nas myślącym, cechy czy zachowania, których oni wcale nie mają, a nam tylko tak się wydaje. Przypisujemy im rzeczy, czy myśli, których nigdy nie mieli, nigdy nie wypowiedzieli.
Ktoś, kto ma inne zdanie wcale nie musi być przeciwnikiem.
Czasami patrząc na ten sam obraz widzimy zupełnie coś innego. I każdy dobrze widzi.
- No cóż, Polak musi mieć wroga.
Co do pana Lisa, to szkoda czasu dla niego poświęcać. Jedyne co potrafi, to robić zamieszanie. Tematy które porusza i ludzi których zaprasza służą jedynie do zrobienia zamieszania. Zanim jego goście otworzą gębę, wiem co powiedzą, bo zawsze mówią to samo.
Jezus z każdym rozmawiał. Na pustyni nawet z szatanem. Jako uczniowie Jezusa mamy świadczyć o Nim także wszędzie.
- Jezus potrzebuje nas świadczących wszędzie.
Aby jednak świadczyć, trzeba Jezusem nieustannie żyć.
Nie obrażaj Polaków. Dość tego ze strony różnych Lisów i Wojewódzkich. Piszesz niby pojednawczy tekst, a obrażasz innych, bo właśnie myślą inaczej. Czasem trzeba kogoś skrytykować, napiętnować, ukarać. Nie ma co infantylizować ewangelii i samego Jezusa. Jezus nie uwolnił z krzyża ani złego, ani nawet dobrego łotra. Św. Tomasz z Akwinu pisze, że karanie grzesznika jest uczynkiem miłosierdzia wobec niego.
Pełna zgoda. Nie powiedział Pan Jezus "bądźcie jako ciepłe kluchy nieposolone" ale "Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. (Mt 10,34)". Jest też i o soli, która utraciła smak. Pan Jerzyk lubi "zaistnieć" więc wypisuje popularne a nieprzemyślane ogólniki. W ten sposób obraża niekiedy swoich czytelników. A że ma "wrażliwe ego", zapomina o miłości bliźniego - dyskutanta. który się mu sprzeciwia.
Ten podział nie jest intelektualnym dokonaniem o MZ, ale wprowadzono go w prasie zachodniej. Zresztą nie po to, żeby Kościół rzetelnie opisać, ale żeby go na na pewien z góry założony sposób przedstawić.
Co do o MZ, to jest to postać co najmniej kontrowersyjna. Długo był lansowany przez media na "autorytet moralny", współpracował z GW redagując dział Arka Noego - swoiste zoo, gdzie obok kuriozów pisano o KK. W prasie pisze się o jego o dwuznacznych powiązaniach politycznych, problemach z alkoholem itp.
Poza tym, a może przede wszystkim: kogo reprezentują pan Cejrowski z panem Hołownią? Chyba tylko samych siebie, no może jeszcze do pewnego stopnia swoich czytelników.
Jak się zastanowić nie idąc za owczym pędem, to słowo "integrysta" ma charakter bardzo pozytywny. Odnosi się do osoby wyznającej wszystkie prawdy wiary nie traktującej ich jak zestawu do wyboru - to mi się podoba, tamto odrzucam.
A przecież sam przyznał publicznie, że był na marginesie, potem odnalazł się bo mu Chrystus pomógł.
Myślę, że najbardziej zapaleni w wierze są nuworysze religijni, którzy są bardziej katoliccy od samych księży, jakby posiedli nieziemską mądrość.
Jezus z każdym rozmawiał. Na pustyni nawet z szatanem. Zgadzam się z Twoją wypowiedzią ale co do tego fragmentu z szatanem to nie przesadzajmy to zupełnie inna kwestia. :-) Pozdrawiam.
Co do egzorcyzmów i wypędznia złych duchów, monopol na to miał Kościół przez setki lat. Niestety nauka, czyli psychologia i psychiatria opisały te stany i nie muszą one koniecznie być skukiem działania złych sił. Monopol w dziedzinie badań psychologii człowieka został przełamany dawno, zbadany i jest nadal badany.
"Jezus z każdym rozmawiał. Na pustyni nawet z szatanem".
Tu się ujawnił klasyczny progresista, stawiający siebie na równi z Bogiem. Biedak nie wie, że zwracać się do sztana mogą jedynie ustanowieni przez Kościół egzorcyści wyznaczeni spośród osób duchownych o wypróbowajej wierze. Zwykli śmiertelnicy jedynie szkodę na duszy z takiego "dialogu" odniosą.
P.S. Takie są skutki z chałupniczej interpretacji Pisma Świętego. A przecież tak niedawno Błogosławiony Jan Paweł II przypominał, że świeccy mogą to robić tylko w oparciu o katpolickie opracowania.
Nigdy w życiu nie wpadłbym na to że takie rzeczy pisałem, bo nie miałem ich nawet na myśli.
Jak widać mając "bujną" fantazję można przypisywać ludziom różne rzeczy.
Tak więc dziękuję za to wszystko, jednak pochwała należy się jedynie czytającym i piszącym swoje "dzieła".
- Ja niestety, aż taki dobry nie jestem.
"Jasiek" mam kilku przyjaciół egzorcystów, byłem nawet ostatnio na sympozjum na temat magii, okultyzmu, itp i jestem dobrze zorientowany w temacie.
- Niemniej dziękuję za troskę.
Nigdy w życiu nie wpadłbym na to że takie rzeczy pisałem, bo nie miałem ich nawet na myśli.
No niestety, jak się pisze trzeba myśleć. Brak zastanowienia nad tym co się napisało to u Pana reguła.
Radziłbym nauczyć się czytać i znaleźć dobrego lekarza, bo miewa pan przywidzenia.
- Widzi pan to czego nie ma.
Ja pisałem że - "Jezus rozmawiał..." bo tak było i nic więcej. Chciałem tylko pokazać że Jezus nie stawia granic.
- Wielu świętych miało do czynienia z szatanem.
Napisałem także, że mamy świadczyć swoim życiem o Jezusie wszędzie gdzie żyjemy.
Jak widać pisząc nieco w skrócie wyzwoliło w pana umyśle takie rzeczy co tylko chory człowiek może mieć.
Powinien pan to przemyśleć puki nie za późno.
"Jasiek"
Radziłbym nauczyć się czytać i znaleźć dobrego lekarza, bo miewa pan przywidzenia.
Panu Jerzyku nie tylko brak miłości ale jeszcze elementarna kultura szwankuje. Już kolejny raz, gdy mu brak argumentów wysyła do psychiatry (oczywiście jest na tyle zakłamany, że specjalności otwartym tekstem nie napisze). W innym wątku wyzywał oponentów od faszystów i komunistów zapominając, że to ci ostatni rozwinęli zamknięte oddziały, takie do jakich on sam by swoich oponentów powysyłał. Serdecznie Panu radzę, skoro żyje Pan w swojej wirtualnej denominacji, nosa niech Pan stamtąd nie wysadza bo się Pan naraża na śmieszność a w dodatku i na stresy swoje wychuchane ego.
- I znowu pan ma zwidy.
Ja napisałem do "lekarza", kierując się tylko pana dobrem.
Pan napisał do "psychiatry", nie będę się z panem kłócił. Pan lepiej siebie zna i skoro uważa pan że psychiatra lepszy dla pana, to w tym przypadku ma pan rację.
Nie wyzywałem nikogo od faszystów, czy komunistów, tylko pokazałem do czego może prowadzić przepis bez miłości, czyli bez Boga. Być może to za trudne dla pana, ale nie potrafię się bardziej zniżyć.
- No ale pana choroba, pana zwidy...
To co pan ma w sobie, to tak pan widzi. Widzi pan u ludzi to czego nigdy nie powiedzieli.
- To jest tylko w panu, lekarz się przyda.
Może być psychiatra jak pan zasugerował.
"Jasiek"
Nie chciałem o tym pisać, jednak może to panu pomoże.
Na Wspólnotowej Eucharystii, na którą chodzę, ksiądz, który jest także egzorcystą, opowiada czasami zachowanie złego, jak rozmawia, jak kłamie, czego panicznie się boi, itp.
Z pewnością rozmawia pan z różnymi ludźmi. Niektórzy mogą służyć złemu, o czym pan nie wie. Niektórymi ludźmi może posługiwać się zły, może nawet mówić przez nich, rozmawiając z takim człowiekiem,
- Z kim pan wtedy rozmawia?
Dobrze że przez chrzest mamy pieczęć Ducha Świętego i Bóg nas chroni. Jak już pisałem byłem niedawno temu na "Sympozjum" na temat magii, okultyzmu i działań zła. M/in było czterech kapłanów egzorcystów, ludzie którzy byli kiedyś opętani i mówili świadectwa, Był ks.prof. zajmujący się naukowo, jak i jako egzorcysta tymi sprawami.
Pisząc takie bzdury, nie zdaje się pan nawet z tego sprawy co pan pisze.
Mam przyjaciela który jest po czterech egzorcyzmach i wielu modlitwach kapłana ze Wspólnotą. Rozmawiamy czasami o tym. Mimo że minęło już kilka lat, nie jest jak powinno być.
Nikt z nas nie wie do końca z kim rozmawia. Zły potrafi się doskonale maskować. Nawet nie zdaje sobie pan sprawy z tego że pan także może mu służyć.
Tak więc trochę pokory i modlitwy nie zaszkodzi.
Ja się nie boję bo Jezus powiedział że mnie nie opuści.
- Moją siłą i mocą jest Jezus Chrystus.
- Jeżeli Bóg z nami, któż przeciw nam? (Rz 8:31 bt)
Należy bowiem zdać sobie sprawę, że podziały występują we wszystkich sferach, poczynając od sfery emocjonalnej, poprzez intelektualną, doktrynalną i "zwykłą" niedoskonałość ludzką.
Katolickie pojmowanie polityki powinno w Polsce, kraju katolickim dominować.
Polityka na dzień dzisiejszy powszechnie jest rozumiana jako "gra interesów", a nie jako odpowiedzialna troska o dobro wspólne.
To zaprzeczenie katolickości!
Makiawelistyczny sposób uprawiania polityki "sztuka królewska" "potrzebuje wroga", katolicyzm potrzebuje jedności i wzajemnego dialogu.
Polityka rozumiana "po katolicku" to moralność społeczna, a nie jej przeciwieństwo.
W tak pojmowanej polityce jest również miejsce dla osób stanu duchownego.
Tyle słów o polityce w aspekcie jedności katolików, a to z racji tego, że według mnie przyczyną podziałów katolików, stały się ich wybory polityczne.
I tak, jak wiesz z historii między chrześcijanami zawsze były różnice, doktrynalne też, jak i w uprawianiu polityki. Różnice były nawet wrogie, aż do wzajemnego zabijania się, przykład Katarów bezlitośnie likwidowanych. Ponieważ dzisiejszy katolicyzm trochę ucywilizował się, zwłaszcza po II wojnie światowej, następnie otworzył na świat przez Sobór Watykański II, nie jest już taki wojowniczy jak kiedyś, gdy dominował i
faktycznie sprawował władzę - polityczną.
Nie oznacza to wcale, że jest wszystko w porządku. Jak chociażby w Polsce nie przestrzega się deklaracji o wolności religijnej - patrz DWR2 w Dignitas Humanae. Wynika z tego, że rodzimy Kościół wykorzystuje politykę do własnych celów, dominowania w sferze publicznej, nie bacząc na inne postawy. I nie mów mi, że to nie prawda. Tak więc makiawelizm Kościoła jest tu widoczny, albowiem definicja jego brzmi: "doktryna polityczna zalecająca stosowanie podstępu i obłudy w dążeniu do realizacji zamierzonego celu; postawa charakteryzująca się cynizmem, przewrotnością, brakiem skrupułów."
Przykłady, wpływanie na stanowienie prawa w/g zaleceń doktryn Episkopatu, zamykanie oczu na przypadki skandali obyczajowo-finansowych, obrona sprawców, obrona Rydzyka z jego prywatną fundacją, wpływanie na program szkolny w kwestiach religii i etyki, domaganie się szczególnych przywilejów od państwa, materialnych oczywiście kosztem podatników, jakby Kościół był ponad wszystkie inne podmioty w państwie. Na tym polega Makiawelizm, ale innym opakowaniu, na miarę dzisiejszych czasów.
Katolicyzm kościelny też pootrzebuje wroga, jeśli przewodniczący KEP abp Michalik z odrazą mówi o libertynach, nieprzychylnie o buddyzmie, a inni hierarchowie w czambuł potępiają wolność i nowoczesność etc.
Są oczywiście w samym Kościele podziały z przewagą myślenia przedsoborowego, do nich należy abp Michalik, abp Głódź, oczywiście o. Rydzyk, bp Mering i wielu innych.
Mnie jednak odpowiada Kościół otwarty na świat, potrafiący się dopasować do obecnych czasów, nawet kosztem zmniejszenia liczby wienych. Masowa religia odchodzi. Brak mi takich osób, bo nie ma już ich ks. prof. Tischner, abp Życiński, ci którzy odeszli bo nie wytrzymali, znani teologowie Bartoś, Obirek Więcławski. Odpowiada mi postawa ks. Bonieckiego, człowieka wyważonego, nie odpowiada napastliwość Terlikowskiego.
Więc jedności wśrod katolików nie ma i nie będzie. Musi najpierw odejść to pokolenie kapłanów, którym nie w smak dzisiejsze czasy, to wymaga cierpliwości.
I tak, jak wiesz z historii między chrześcijanami zawsze były różnice, doktrynalne też, jak i w uprawianiu polityki. Różnice były nawet wrogie, aż do wzajemnego zabijania się, przykład Katarów bezlitośnie likwidowanych. Ponieważ dzisiejszy katolicyzm trochę ucywilizował się, zwłaszcza po II wojnie światowej, następnie otworzył na świat przez Sobór Watykański II, nie jest już taki wojowniczy jak kiedyś, gdy dominował i
faktycznie sprawował władzę - polityczną.
Nie oznacza to wcale, że jest wszystko w porządku. Jak chociażby w Polsce nie przestrzega się deklaracji o wolności religijnej - patrz DWR2 w Dignitas Humanae. Wynika z tego, że rodzimy Kościół wykorzystuje politykę do własnych celów, dominowania w sferze publicznej, nie bacząc na inne postawy. I nie mów mi, że to nie prawda. Tak więc makiawelizm Kościoła jest tu widoczny, albowiem definicja jego brzmi: "doktryna polityczna zalecająca stosowanie podstępu i obłudy w dążeniu do realizacji zamierzonego celu; postawa charakteryzująca się cynizmem, przewrotnością, brakiem skrupułów."
Przykłady, wpływanie na stanowienie prawa w/g zaleceń doktryn Episkopatu, zamykanie oczu na przypadki skandali obyczajowo-finansowych, obrona sprawców, obrona Rydzyka z jego prywatną fundacją, wpływanie na program szkolny w kwestiach religii i etyki, domaganie się szczególnych przywilejów od państwa, materialnych oczywiście kosztem podatników, jakby Kościół był ponad wszystkie inne podmioty w państwie. Na tym polega Makiawelizm, ale innym opakowaniu, na miarę dzisiejszych czasów.
Katolicyzm kościelny też pootrzebuje wroga, jeśli przewodniczący KEP abp Michalik z odrazą mówi o libertynach, nieprzychylnie o buddyzmie, a inni hierarchowie w czambuł potępiają wolność i nowoczesność etc.
Są oczywiście w samym Kościele podziały z przewagą myślenia przedsoborowego, do nich należy abp Michalik, abp Głódź, oczywiście o. Rydzyk, bp Mering i wielu innych.
Mnie jednak odpowiada Kościół otwarty na świat, potrafiący się dopasować do obecnych czasów, nawet kosztem zmniejszenia liczby wienych. Masowa religia odchodzi. Brak mi takich osób, bo nie ma już ich ks. prof. Tischner, abp Życiński, ci którzy odeszli bo nie wytrzymali, znani teologowie Bartoś, Obirek Więcławski. Odpowiada mi postawa ks. Bonieckiego, człowieka wyważonego, nie odpowiada napastliwość Terlikowskiego.
Więc jedności wśrod katolików nie ma i nie będzie. Musi najpierw odejść to pokolenie kapłanów, którym nie w smak dzisiejsze czasy, to wymaga cierpliwości.
Proszę nie usuwać publikowanych tekstów, dziękuję :-)
I tak, jak wiesz z historii między chrześcijanami zawsze były różnice, doktrynalne też, jak i w uprawianiu polityki. Różnice były nawet wrogie, aż do wzajemnego zabijania się, przykład Katarów bezlitośnie likwidowanych. Ponieważ dzisiejszy katolicyzm trochę ucywilizował się, zwłaszcza po II wojnie światowej, następnie otworzył na świat przez Sobór Watykański II, nie jest już taki wojowniczy jak kiedyś, gdy dominował i
faktycznie sprawował władzę - polityczną.
Nie oznacza to wcale, że jest wszystko w porządku. Jak chociażby w Polsce nie przestrzega się deklaracji o wolności religijnej - patrz DWR2 w Dignitas Humanae. Wynika z tego, że rodzimy Kościół wykorzystuje politykę do własnych celów, dominowania w sferze publicznej, nie bacząc na inne postawy. I nie mów mi, że to nie prawda. Tak więc makiawelizm Kościoła jest tu widoczny, albowiem definicja jego brzmi: "doktryna polityczna zalecająca stosowanie podstępu i obłudy w dążeniu do realizacji zamierzonego celu; postawa charakteryzująca się cynizmem, przewrotnością, brakiem skrupułów."
Przykłady, wpływanie na stanowienie prawa w/g zaleceń doktryn Episkopatu, zamykanie oczu na przypadki skandali obyczajowo-finansowych, obrona sprawców, obrona Rydzyka z jego prywatną fundacją, wpływanie na program szkolny w kwestiach religii i etyki, domaganie się szczególnych przywilejów od państwa, materialnych oczywiście kosztem podatników, jakby Kościół był ponad wszystkie inne podmioty w państwie. Na tym polega Makiawelizm, ale innym opakowaniu, na miarę dzisiejszych czasów.
Katolicyzm kościelny też pootrzebuje wroga, jeśli przewodniczący KEP abp Michalik z odrazą mówi o libertynach, nieprzychylnie o buddyzmie, a inni hierarchowie w czambuł potępiają wolność i nowoczesność etc.
Są oczywiście w samym Kościele podziały z przewagą myślenia przedsoborowego, do nich należy abp Michalik, abp Głódź, oczywiście o. Rydzyk, bp Mering i wielu innych.
Mnie jednak odpowiada Kościół otwarty na świat, potrafiący się dopasować do obecnych czasów, nawet kosztem zmniejszenia liczby wienych. Masowa religia odchodzi. Brak mi takich osób, bo nie ma już ich ks. prof. Tischner, abp Życiński, ci którzy odeszli bo nie wytrzymali, znani teologowie Bartoś, Obirek Więcławski. Odpowiada mi postawa ks. Bonieckiego, człowieka wyważonego, nie odpowiada napastliwość Terlikowskiego.
Więc jedności wśrod katolików nie ma i nie będzie. Musi najpierw odejść to pokolenie kapłanów, którym nie w smak dzisiejsze czasy, to wymaga cierpliwości.
Proszę nie usuwać publikowanych tekstów, dziękuję :-)
Nie jestem fanką ks. Bonieckiego (szanuję go jako kapłana, jako dziennikarza - mniej), nie podoba mi się to, coostatnio dzieje się w TP. Ale Pan w swoim felietonie podąża tym samym tropem, który chwilę temu krytykował. Szkoda, żeby Gość dał się wplątać w niepotrzebne swary. Szkoda tak dobrej gazety.
Pozdrawiam.
Atakujesz autora. Piszesz, że w sposób "zawoalowany" wbija szpilę ks.Adamowi Bonieckiemu. Cytat dalszy jego artykułu wskazuje wyraźnie na ks. Lemańskiego.
Wykorzystanie tytułu książki ks.Bonieckiego, służy jedynie do pokazania, że ostatecznie nawet "palenie fajki" przez katolika, może posłużyć w pewnym momencie wrogom katolicyzmu do ataków na Kościół.
Uważam @Rema Twój atak na autora za bezzasadny.
Ale Ty idziesz dalej, bezzasadnie atakujesz Gościa Niedzielnego.
Gość Niedzielny, jak każde medium katolickie(Niedziela, Radia diecezjalne, Radio Maryja, TV TRWAM) jest naszym(katolików) dobrem, dlatego ataki nań, zostawmy wrogom Kościoła.
Pozdrawiam
Wskaż mi proszę, w którym miejscu krytykuję Gościa. Czy może w zdaniu: "Szkoda, żeby Gość dał się wplątać w niepotrzebne swary. Szkoda tak dobrej gazety."? Bo to jedyne, co napisałam o tym czasopiśmie - jako wyraz aprobaty, a nie krytyki.
Piszesz: "Gość Niedzielny, jak każde medium katolickie(Niedziela, Radia diecezjalne, Radio Maryja, TV TRWAM) jest naszym(katolików) dobrem, dlatego ataki nań, zostawmy wrogom Kościoła." - czy wg Ciebie to znaczy, że katolik nie ma prawa nie zgadzać się z poszczególnymi artykułami czy zdaniem autorów? Z bezkrytycznego przyklaskiwania jeszcze nic dobrego nie wynikło, sensowna i wyważona krytyka za to niejednemu pomogła.`
Masz rację w kwestii dyskusji z autorem tekstu.
Jakkolwiek nie jest to istotne, czy ja lub Ty zgadzam się, czy nie zgadzam z autorem tekstu, czy ja lub Ty wyrazimy takie, czy inne zdanie na określony temat, a istotne jest jedynie to, czy w ten sposób ja lub Ty zbliżymy się do Prawdy, czy od niej oddalimy.
Ciekawe są też Twoje rozróżnienia między "atakiem" a "konstruktywną wyważoną krytyką, będącą wyrazem aprobaty", między którymi "zionie przepaść".
Mam jak widać z tym problemy i nie widzę tej "przepaści". Mało tego - inaczej pojmuję te pojęcia.
Konstruktywną krytykę rozumiem jako wyrażenie swojego zdania, różniącego się od zdania autora, przy jednoczesnym okazaniu szacunku dla zdania autora.
PS.
Oczywiście że chodziło mi o to zdanie, które przytoczyłaś, jakkolwiek zrozumiałem to tak, że Gość daje się wplątać w niepotrzebne swary, tak jakby linia redakcji była tożsama z linią tego, czy innego redaktora piszącego na jej łamach lub żeby redakcja nie dopuszczała do żadnych wypowiedzi, które mogłyby wzbudzić u czytelników jakiekolwiek wątpliwości.
święta prawda oparta na faktach. Na szczęście idzie odrodzenie ze strony tamtejszych konserwatywnych katolików.
ksiadz z FrancjiPrzypomne tez ze "otwarty Kosciol" francuski nie protestowal zupenie w 1976 roku - w momnecie lansowania tego prawa przez min. Simone Weill .Simone Weil ur. 3 lutego 1909 w Paryżu, zm. 24 sierpnia 1943 proszę nie ściemniać.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Simone_Veil
Nie chodzi o zmianę wymagań Pana Boga. Chodzi o to, abyśmy jako katolicy odczuwali jedność. Dzisiaj mam wrażenie, że po wyjściu ze świątyni, każdy idzie "w swoją stronę"...i... szczęśliwie nie rozmawiamy ze sobą... A gdybyśmy zaczęli rozmawiać, to za chwilę jeden przez drugiego nazwałby swojego brata "odszczepieńcem"...
Problem jest taki , ze rzeczy watpliwe sie uwaza za konieczne a konieczne za watpliwe.
A milosc to sobie mozna podarowac oczywiscie tym spoza mojej integrystycznej czy kryptointegrystycznej twierdzy.
Przykład kwestii koniecznej traktowanej w niektórych środowiskach za wątpliwą?Nauczanie ostatniego Soboru.
Przykład tezy wątpliwej uważanej przez niektórych za konieczną?Posłuszeństwo żony mężowi w katolickim małżeństwie.
Przykłady można by mnożyć.Dlatego nieustannym wyzwaniem jest dla nas uprzytamnianie sobie priorytetów.
Tak wlasnie jest. Niech Dobry Bog blogoslawi a ja serdecznie pozdrawiam.
"Żony bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu." (Kol 3, 18)
Oczywiście masz prawo wierzyć w owo posłuszeństwo,a nawet wraz z żoną je stosować,ale nie masz już prawa zmuszać innych by wierzyli i stosowali.Dla ortodoksji Kościoła to nie jest kwestia pierwszorzędna(konieczna),ale budząca wątpliwości i dlatego wierni mają tu wolność.Absolutyzowanie kwestii drugorzędnych utrudnia porozumienie wewnątrz wspólnoty Kościoła,co odwołując się do słów przypisywanych św.Augustynowi,słusznie zauważył Iskra.
Swoboda wypowiedzi, nawet jeśli ona nie zawsze odpowiada Redakcji, jeśli ogranicza się na forum do tych, którzy są na stałe zalogowani, i okazuje się, że większość forumowiczów nie ma stałych nicków, ta ograniczana swoboda wypowiedzi jest niezbywalnym prawem każdego człowieka, i ono jest łamane systematycznie.
Taki katolicyzm w części mediów kościelnych na pewno będzie dalej skutkował zmniejszaniem się wiernych.
Przychodzi mi kolejny raz się wstydzić, że zespół dziennikarski tygodnika nie potrafi sprostać wyzwaniom współczesności, bo się obraża na nią, zatyka oczy i uszy chowając głowę między kolana.
Do tych, których błędne mniemania uwiodły:
Jedynie słuszna awangarda ludu pracującego miast i wsi po bankructwie prymitywnych metod przymusowej dechrystianizacji przeszła do perfidnej taktyki antyewangelizacji polegającej między innymi na nadawaniu pojęciom innych znaczeń, czyli zakłamywaniu języka wzajemnej komunikacji.
Do takich wtłoczonych w podświadomość pojęć o złej konotacji należy tytułowy „kościół zamknięty”, integryzm oraz fundamentalizm.
W pierwszym przypadku chodzi o zamknięcie się na paktowanie ze złem a imputuje się zamknięcie się na człowieka, co jest wierutną manipulacją.
O pozytywnym rozumieniu integryzmu pisałem wcześniej, natomiast deprecjonowanie fundamentów wiary przez (znowu podświadome) skojarzenie z fundamentalizmem islamskim ma za cel narzucenie budowania wiary na piasku tkliwych uczuć i słodkiej niewiedzy, jak to już czyni wiadomy Pan J i kilkoro jego zwolenników.
Tymczasem Pismo Święte wielokroć mówi bardzo poważnie o fundamentach naszej wiary stawiając przez to bardzo konkretne wymagania. Wybrałem tylko kilka:
1Kor3,(11) Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus.
Łk6,(47) Pokażę wam, do kogo podobny jest każdy, kto przychodzi do Mnie, słucha słów moich i wypełnia je. (48) Podobny jest do człowieka, który buduje dom: wkopał się głęboko i fundament założył na skale. Gdy przyszła powódź, potok wezbrany uderzył w ten dom, ale nie zdołał go naruszyć, ponieważ był dobrze zbudowany. (49) Lecz ten, kto słucha, a nie wypełnia, podobny jest do człowieka, który zbudował dom na ziemi bez fundamentu. [Gdy] potok uderzył w niego, od razu runął, a upadek jego był wielki.
Hbr11, (10) Oczekiwał bowiem [Abraham] miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym jest sam Bóg.
Ap21,(14) A mur Miasta ma dwanaście warstw fundamentu, a na nich dwanaście imion dwunastu Apostołów Baranka.
Ap21, (19) A warstwy fundamentu pod murem Miasta zdobne są wszelakim drogim kamieniem. Warstwa pierwsza - jaspis, druga - szafir, trzecia - chalcedon, czwarta - szmaragd, (20) piąta - sardoniks, szósta - krwawnik, siódma - chryzolit, ósma - beryl, dziewiąta - topaz, dziesiąta - chryzopraz, jedenasta - hiacynt, dwunasta - ametyst.
"Tomek"
- Niestety masz rację, - "pycha potrafi zabić każdą dobrą intencję."
Fundamentaliści, którzy także tu tak obficie się produkują, są gorsi od największego wroga.
- Wróg przynajmniej pokazuje kim jest.
Fundamentalista udaje dobrego, "pokazuje" że ma "całkiem dobre rady" udaje przyjaciela, aby zniszczyć.
- Dokładnie jak szatan w raju z Ewą.
Rdz 3:4-5 bt "Wtedy rzekł wąż do niewiasty: «Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło»."
I jako fundamentalista udajesz dobrego, pokazujesz, że masz całkiem dobre rady, udajesz przyjaciela, ale niszczysz, albowiem bezustannie mówisz o miłości, a jednocześnie każesz leczyć się innym i wmawiasz im, że są pogubieni.
"konstatacja" - pięknie się nazywasz. Widocznie wstydzisz się samego siebie, bo nawet nicku nie podajesz.
- No cóż, znasz siebie.
Przez pryzmat tego co masz w sobie widzisz innych.
- To normalne, każdy tak ma.
Ja jak czegoś nie rozumiem, staram się dociec,
- Jak widzi to Jezus?
Mam do dyspozycji Słowo Boże i 2000 lat Kościoła Jezusowego. Mimo że urodziłem się i wychowałem przed soborem, nadal wierzę Jezusowi i tym których Jezus powołał i postawił na odpowiednich służbach.
Ty i tobie podobni zatrzymali się i chcą wszystkich innych zmusić do "jedynie słusznej drogi".
Jak już pisałem, nie tylko wierzę w Boga, ale jeszcze wierzę Bogu.
Kiedyś się zgubiłem i byłem prawie w piekle, jednak Jezus mnie znalazł i dał całkiem nowe życie.
I tu przyznaję ci rację,
- Z tej drogi z Jezusem Chrystusem nie dam się zepchnąć żadną siłą.
Rozumiem że tacy jak ty, nie pojmują tego. Nie mieści ci się w głowie, że ktoś może tak blisko żyć z Jezusem, dlatego myślisz że udaję.
- Twoja sprawa.
Zobacz co piszesz:" bezustannie mówisz o miłości, a jednocześnie każesz leczyć się innym i wmawiasz im, że są pogubieni"
- Mówić o miłości to źle?
Od wielu już lat pomagam ludziom pogubionym. Nigdy nikomu nie "każę" jak to sugerujesz, a jedynie radzę.
- Co jest złego w radzie?
Tak samo niczego nie wmawiam, tylko wyrażam swoje zdanie.
- Można się z nim zgodzić, lub nie.
A to że mam rację świadczy choćby to, że mam najwięcej kliknięć na moich postach. Jak się mówi prawdę, to niektórzy nie potrafią tego znieść i klikają -.
- Myślą że kliknięciem zmienią rzeczywistość.
- Jezusowi też tak robili.
Trafiają się też +.
W sumie jest jak jest.
A swoją drogą, jak ci coś nie pasuje, to zastanów się czy idziesz dobrą drogą.
- Ja zawsze tak robię.
Zawsze należy zaczynać od siebie.
Jeżeli ci nie pasuje, to znaczy że idziesz złą drogą i należy ją zmienić. To się nazywa w Kościele - nawrócenie.
- Każdy potrzebuje nieustannie nawrócenia.
"Mógłbyś się już nie tłumaczyć bo jesteś śmieszny zwyczajnie, wykłócasz się jak przekupa. Brak Ci zwyczajnie podstaw kultury, nuworysze tak mają, że innych traktują z buta, bo wydaje im się, że są bardziej katoliccy od innych. Więc daj spokój i bądź facetem a nie babą."
Jesteś za bardzo rozwlekły i szukasz potwierdzenie siebie na forum, aby mieć dobre smopoczucie swojej "misji".
I to byłoby na tyle.
- A ty to kim właściwie jesteś?
Widać nie brałeś dziś tabletki, bo ci się miesza na dobre.
- No i ten słownik...
- Gdzie ja się tłumaczę?