Co powiedziałby terapeuta Kościołowi, gdyby on, jako pacjent, zawitał w jego gabinecie?
Andrzej Duda podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.
Filip Dębowski podpowiadał uczestnikom Festiwalu Kariery 2024, jak zadbać o higienę cyfrową.
Ja o tym pisałem w ...ostatnim poście na forum kosciol.pl w temacie "Precz ze Starym Testamentem" , więc jako człowiek który ceni sobie Pana opinię proszę się krótko ustosunkować tak ..czy nie .
Chodzi mi o BRAK MATERIALNYCH , WIDZIALNYCH, SPOŁECZNYCH ATRYBUTÓW NAUKI KOŚCIOłA.
Dla mnie człowieka który uwierzył ...bo zobaczył jest to oczywiste , ale jak to widzą inni ?
Moja teza jest taka , potrzebna jest gruntowna analiza niepowodzeń naszego STYLU nauczania .
eh ! ten pospiech.
I kilka uwag do dwóch punktów.
Los, przeznaczenie. Przecież cieszyliśmy się, na oazach i gdzie indziej, wykrzykując, że Pan Bóg ma dla naszego życia wspaniały plan. Dość cienka linia dzieli plan, los, przeznaczenie.
Łatwo się tu pogubić.
O tym, że w polityce myli się czasem los z Opatrznością pisał niedawno ksiądz Bartnik.
Pamiętam również dość dobrze jako pacjentka, że mój bunt przeciwko określonym metodom leczenia był traktowany przez otoczenie jako bunt przeciwko samemu Bogu, który przecież posłał mi aniołów w białych fartuchach na ratunek. Niełatwo w tym wszystkim się połapać, a co dopiero prawidłowo odpowiedzieć na pytanie ankietera o los i przeznaczenie.
Wielki Post w Polsce jako okres pasyjny. Niedawno nasz srogi wikary grzmiał przeciwko dziecinnej pobożności polskich wiernych, którzy tkwią do 2 lutego przy żłóbku. Nie wypada owieczce zabierać głos, kiedy pasterz przemawia, ale na usta cisnęło mi się: "Za to już od początku Wielkiego Postu stoją pod krzyżem." I -masz, babo, placek- znowu źle. Bo pierwsze tygodnie Wielkiego Postu to czas na śpiewanie w kółko paru pieśni pokutnych na zmianę z "Kto się w opiekę", no i czas na pobożną psychoanalizę w typie: no to przyjrzymy się samym sobie, poobijanym ze wszystkich stron jak ulęgałki. Uff, kolejne rekolekcje parafialne tego typu mam już na szczęście za sobą.
"Wiara, która nie jest świadectwem, to wiara martwa i nie wiadomo, czy w ogóle można ją nazwać wiarą. Wiara z natury swej domaga się świadectwa jako swego dopełnienia, bo świadectwo jest przede wszystkim świadectwem tego, że sama wiara jest czymś żywym i prawdziwym(...) Podkreślenie tego istotnego i koniecznego związku, zachodzącego pomiędzy wiarą a świadectwem, jest równocześnie jakimś nakazem chwili, bo rozluźnienie tego związku stanowi jedno ze źródeł kryzysu chrześcijaństwa w świecie współczesnym. Nie podkreślaliśmy w Kościele dostatecznie silnie tego powiązania między wiarą i świadectwem, dlatego sama wiara stała się jakaś anemiczne, słaba; a taka wiara w końcu zanika, zamiera. Trzeba więc zrozumieć, że wiara i świadectwo muszą być pojmowane jako jedna nierozdzielna całość."
Skoro stan wiedzy, bo tu w tej chwili o gołą wiedzę chodzi, jest tak niski, to chyba rzeczywiście poziom nauczania jest niski.
Czego uczy się na lekcjach religii obecnie? Pomijając klasy, kiedy jest bierzmowanie i pierwsza komunia... czyli klasy w których "coś trzeba zrobić"?
Ale tu problem jest taki, że ludziom miesza się to co widzą w TV (reinkarnacja) z tym w co wierzą (powinni wierzyć).
A to nie jest kwestia wiary, tylko wiedzy o danym wyznaniu.
Kościół też nie jest bez winy, bo w kraju gdzie jeszcze sporo ludzi chodzi na Mszę kazania są często pogadanką składającą się z ogólnych frazesów. Nie lepiej co niedziela krótko, zwięźle i na temat przypomnieć nauczanie Kościoła w tej czy innej kwestii, w nawiązaniu do danego święta/czytania? Katecheza w szkole powoduje, że "nauka religii" staje się kolejnym przedmiotem - zakuć, zdać, zapomnieć. Co dalej? Dorosłym też trzeba przypominać pewne rzeczy, wyjaśniać mity krążące na antykatolickich stronach czy ogólnie w mediach.
Rozumiem, że kazanie ma też pomagać ludziom
w codziennych kwestiach, ale wydaje mi się, że od czasu do czasu wplecenie większej ilości merytorycznych informacji o nauczaniu KK by się przydało. Takie moje zdanie.
Ile razy można słuchać tych samych opowiastek, przypowiastek, interpretacji ewangelii itp. ? Zwłaszcza, jak się okazuje jest jeszcze wiele, wiele informacji, których można by się było Z CIEKAWOŚCIĄ dowiedzieć.
Ale tu problem jest taki, że ludziom miesza się to co widzą w TV (reinkarnacja) z tym w co wierzą (powinni wierzyć).
A to nie jest kwestia wiary, tylko wiedzy o danym wyznaniu.
Skoro tak to proszę Szan. Internautów o "przekroczenie następnego etapu" toku myślenia skoro jak Autor słusznie zauważył ,to poważny mankament naszego życia to przepraszam za chodnikowy skrót " gdzie jest pies pogrzebany" ? w czym tkwi problem ?
W nauczaniu kościoła ? bzdura , nie byłbym katolikiem gdybym to napisał , mim zdaniem w
JEGO MATERIALNEJ REALIZACJI.T o moja teza , być może Internauci maja inne zdanie.
Wzywam na pomoc ...Ewangelię.
Jest taka sytuacją w której ziarno rzucone na glebę skalistą pięknie wzrasta , rodzi nadzieję na "wiosnę w kościele " a potem świeżo wzeszło roślinka więdnie...
może być i tak ,że oto dziecię wychowane w przykładnej katolickiej rodzinie śpiewające jak aniołek pieśni przy pierwszej komunii , będące później nieomal w euforii podczas dni młodzieży zaczyna być " wierzącym a NIEPRAKYKUJACYM PÓŹNIEJ KATOLIKIEM , JEGO DZIECI BĘDĄ JUŻ AGNOSTYKAMI A WNUKI...i to jest ten "proces" w dużym uproszczeniu.
Pan wskazał miejsce ...owo nieszczęście kościoła [ nie przesadzam ] dzieje się nie przy ołtarzu ale ...poza świątynią
czy my k.k. możemy mieć praktyczny . pływ na to , czy jest to wpływ jedynie teoretyczny ?
Czy sama rodzina to jeszcze za mało ?
czy potrzebne są inne formy organizacji [ jak ktoś nie lubi tego słowa to zespolenia ] rodzin .
A może ja nie mam racji ? może są inne rozwiązania ?
Do pewnego etapu są lekcje religii, wspólnoty młodzieżowe itd.
Później długo, długo nic, aż się dojdzie do wspólnot prężnie zasilanych przez emerytki i emerytów... gdzie taki 40-latek może czuć się nieswojo.
I taki 40 latek... jedyne czego się dowie, to od własnego dziecka, że musi znów wkuć 10 przykazań , bo "zadali na jutro".
Czy jest jakieś wyjście, dla takiego 40-letniego katolika - oczywiście ... ale w świecie, gdzie wszystko jest podane na tacy, wystarczy wpisać w google, niekoniecznie ten że katolik sięgnie do Starego/nowego testamentu, żeby go poczytać.
Wydaje mi się, że w tej dyskusji by można było praktycznie każdy "problem" Kościołą podciagnąć. Każdy mniejszy lub większy problem, który powoduje, że członkom Koscioła brakuje wiedzy i wiary (kolejność nieprzypadkowa).